Jakiś czas temu we wszystkich księgarniach widziałam wysyp
książek o Masie. Na pewno o nim słyszeliście. Jeśli nie, krótko przedstawię
jego postać. Jarosław Sokołowski, bo tak brzmią jego prawdziwe imię i nazwisko,
był przestępcą, gangsterem, który jest świadkiem koronnym. Niegdyś był wielką
szychą w gangu pruszkowskim. Swój pseudonim zawdzięcza masie ciała. W 1999 roku
zatrzymano go za wymuszenie rozbójnicze. W czerwcu 2000 roku zaczął
współpracować z prokuraturą. Jego zeznania posłały za kratki kilku dawnych
kolegów. Historię dotyczącą tego, co się tam stało, opowiada teraz Piotr
Wróbel, który współpracował z Masą.
Ten policjant wyjaśnia, w jaki sposób udało mu się pozyskać
przychylność Masy. Początki ich współpracy nie należały do najłatwiejszych.
Zresztą, cała ich wspólna droga była dość kręta. Piotr Wróbel uważa, że Masa
nigdy nie powinien uzyskać statusu świadka koronnego. Według niego nie można
takim mianem określić człowieka, który kierował grupą przestępczą. Policjant
pokazuje, do czego posunął się gangster, by wywinąć się z rąk organów ścigania.
Czy historia opowiedziana przez Masę była prawdziwa? Co czuje policjant, który
musiał odejść ze służby przez zeznania przestępcy? Czy ma do niego żal o to, że
już od 15 lat ciąga się po sądach, przed którymi stara się udowodnić swoją
niewinność? Chcecie poznać odpowiedź na te pytania – sięgnijcie zatem po
książkę Mój agent MASA.
Ta publikacja to wywiad. Piotr Wróbel odpowiada na pytania
Piotra Pytlakowskiego – dziennikarza śledczego, który niejedno o mafii widział
i słyszał. Zresztą publicysta wspomina o tym w tej książce. Przyznaje też, że
zna Masę. Trudno, żeby było inaczej. Jego pytania są konkretne. Nie szuka
taniej sensacji. Zależy mu na poznaniu prawdy o tym, co właściwie stało się
kilkanaście lat temu z gangiem pruszkowskim. Do swojej pracy podchodzi w
fachowy sposób. Nikogo nie ocenia. Stara się po prostu zrozumieć, jakie pobudki
kierowały poszczególnymi bohaterami tego dramatu.
Całość jest podzielona na kilka rozdziałów. To zdecydowanie
ułatwiło lekturę. Wszystko jest ułożone w chronologiczny sposób, panuje
porządek. Pytlakowski skupia się nie
tylko na samej relacji policjanta i Masy. Interesuje go przebieg całej służby
Piotra Wróbla, a także to, jak jego rodzina zareagowała na to, co się stało. Mojego agenta MASĘ czytało mi się jak
dobrą powieść sensacyjną. Spędziłam z tą publikacją bardzo miły wieczór i nie
żałuję ani jednej chwili poświęconej na lekturę.
Piotr Wróbel zdradza też tajniki przeprowadzanych akcji.
Kojarzycie ten motyw: policjanci wyważają drzwi, krzyczą, wymachują bronią,
przeklinają i w końcu dopadają ukrywającego się przestępcę. Widzieliście to
pewnie w wielu filmach. Były policjant mówi, dlaczego właśnie w taki sposób to
wszystko się dzieje, dlaczego policjanci nie pukają kulturalnie do drzwi,
przepraszając za najście. Tak, to są emocje, ale nie tylko o to w tym chodzi.
Chcecie wiedzieć więcej? Przeczytajcie zatem książkę, ja już nic nie zdradzę.
To
prawdziwa gratka dla osób, które interesują się sprawą Masy. Tacy czytelnicy
będą siedzieć nad Moim agentem MASĄ z
wypiekami na twarzy, czekając niecierpliwie na dalszy rozwój zdarzeń. Wróbel
przyznaje, że nie zdradziłby nigdy personaliów swojego informatora, gdyby nie to,
że on sam zaczął bardzo chętnie opowiadać o tym, czego dokonał. Kawał dobrej
lektury. Polecam wszystkim gorąco. Nie będziecie się nudzić.
Piotr Pytlakowski
Mój agent MASA
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Domowi Wydawniczemu REBIS.
Niestety, tym razem ta książka nie dla mnie. A tak apropo dziś widziałam jakąś właśnie typu MASA bo ten wyraz wbił mi się do głowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Brzmi dobrze :D
OdpowiedzUsuń