Witajcie w Nowym Roku!
Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządku i ten rok będzie dla Was lepszy od poprzedniego. Przepraszam za moją nieobecność, przez kilka dni nie było mnie w zasięgu komputera i internetu. Potrzebowałam takiego odpoczynku. Teraz staram się na nowo odnaleźć w pracy.
Mamy poniedziałek, czas więc na kolejną książkę ze zbrodnią w tle. Gotowi na jeszcze jedną powieść autorstwa Grega Ilesa?
Poznajcie Davida Tennanta. To lekarz i autor książek na temat etyki w medycynie. Prezydent Stanów Zjednoczonych wybiera go do udziału w pewnym eksperymencie. To ściśle tajny Projekt Święta Trójca. Jest on nadzorowany przez NSA i genialnego konstruktora komputerów Petera Godina. Szybko jednak okazuje się, że to całe przedsięwzięcie nie jest takie, na jakie wygląda. David znajduje się pośrodku prawdziwej burzy. Na dodatek musi nauczyć się żyć ze skutkami ubocznymi wynikającymi z brania udziału w projekcie. Czy uda mu się uniknąć śmierci? Czym właściwie jest Święta Trójca?
Muszę przyznać, że ta książka jest według mnie najsłabszą pozycją w dorobku Grega Ilesa. Niby coś się w niej dzieje - jest spisek, są zawodowi mordercy, ale czegoś ciągle brakuje. Początek powieści był słaby, bardzo słaby. Zdarzało mi się odkładać książkę na bliżej nieokreślone później i gdyby nie to, że musiałam ją w końcu oddać, pewnie nigdy bym jej nie dokończyła.
Zabrakło mi oryginalności. W kilku powieściach już czytałam o superinteligentnych komputerach. To nie jest dla mnie żadna nowość. Bohaterowie - no cóż, byli, ale ich obecność nie podrywała mnie z fotela, z nikim specjalnie się nie zżyłam. Chociaż nie, w sumie coś mnie z Davidem łączyło. Skutkiem ubocznym udziału w projekcie była w jego przypadku narkolepsja. Niestety, przeszła z niego na mnie. Zdarzyło mi się parę razy zasnąć z książką w ręku w najmniej odpowiednim momencie. Gra w Boga zupełnie nie wpasowała się w mój czytelniczy gust. Liczyłam na pasjonującą lekturę. Zawiodłam się i to bardzo.
Wszystko było przewidywalne. Niemalże od początku wiedziałam, jak skończy się ta cała historia. Nie lubię czegoś takiego. Wolę być zaskakiwana i wciskana w fotel. Książki bez wyrazu zdecydowanie nie są dla mnie. Oczekuję od literatury tego, by wywołała we mnie emocje. Ta jedynie mnie usypiała.
Będę musiała zrobić sobie dłuższą przerwę od Grega Ilesa. Z każdą kolejną czytaną książką byłam coraz bardziej rozczarowana. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś sięgnę po jakąś jego powieść. Póki co muszę zapomnieć o tej. To była dla mnie strata czasu. Nie polecam.
Greg Iles
Gra w Boga
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)