Często mam tak, że przed sięgnięciem po jakąś książkę, sięgam po opinie innych czytelników. Bardzo rzadko zdarza się, że czytelnicza brać mi źle doradza. Pozwólcie, że opowiem o tym, jak przejechałam się na opiniach innych.
Główna bohaterka, Ewelina, nie pragnie niczego oprócz dziecka. Kiedy kolejna próba zajścia w ciążę kończy się porażką, zamyka się w sobie i zaczyna zrażać do siebie wszystkich, łącznie z kochającym mężem, matką oraz siostrą. Liczą się dla niej tylko jej problemy. To, co dzieje się z innymi, ma w głębokim poważaniu. Jaką cenę będzie musiała zapłacić za spełnienie swoich marzeń? Czy uda się jej zajść w ciążę? Jak bliscy zniosą to, co się z nią dzieje?
Czytając książkę, przypomniałam sobie zachwyty innych czytelników nad nią i zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie mieliśmy w rękach tę samą powieść. O ile początek mnie zaciekawił, o tyle im dalej w treść, tym bardziej czułam się zniechęcona. Ledwo dobrnęłam do końca.
Irytowali mnie niemal wszyscy bohaterowie. Jedynie Adama, męża Eweliny jako tako tolerowałam. Sama główna bohaterka była dla mnie tak kosmicznie oderwana od rzeczywistości, że zupełnie nie potrafiłam jej zrozumieć. Niby pracowała w szpitalu, a nie do końca wiedziała, kto jest tam kim i co robi. Nie wspomnę już o tym, jak nadużywała swojej pozycji. Drugą agentką była Justyna, jej siostra, która uczyniła z siebie prawdziwą męczennicę. W sumie nie wiem, która z nich mnie bardziej denerwowała.
Sama idea powieści nie była zła. Nastawiłam się na dobrą powieść psychologiczną, a dostałam przegadaną cegłę. Niektóre opisy po prostu omijałam. Ponad moje siły było czytanie o tym, jak bohaterowie docierali z punktu a do punktu b. Główny temat zaginął w gąszczu innych, pobocznych wątków. To, co najważniejsze, można było zawrzeć w 1/4 powieści. Reszta to były zapychacze.
Jestem ogromnie rozczarowana tą książką. Liczyłam na coś zdecydowanie lepszego i się tego nie doczekałam. Nie rozumiem, czym zachwycały się inne czytelniczki.
Katarzyna Kołczewska
Wbrew sobie
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2015
Szkoda, że powieść Cię zawiodła... Ja nie mogę wypowiedzieć się na jej temat, ponieważ nie czytałam "Wbrew sobie", ale nieraz zdarzyło się tak, że niezwykle zachwalana powieść zupełnie mnie nie porwała. Zdarza się. ;-)
OdpowiedzUsuńTeż nie czytałam. Ale często tak jest, ze książka wszystkim wokół jej podoba a my nie rozumiemy
OdpowiedzUsuńdlaczego...
z-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Przyznam, iż chyba po raz pierwszy widzę średnią ocenę tej książki. Osobiście nie mogę jej ocenić, ponieważ zwyczajnie jej jeszcze nie przeczytałam, ale dałaś mi powód do jej rozważenia.
OdpowiedzUsuńNie lubię irytujących bohaterów ;/ Póki co nie przewiduję tej książki w planach, mam ciekawsze propozycje na oku :)
OdpowiedzUsuń