W zeszłym roku przedstawiłam Wam małą Flawię de Luce, która w moich oczach jest połączeniem Wioletki z Serii niefortunnych zdarzeń i Wednesday Addams. Pozwólcie, że opowiem o kolejnych przygodach tej niezwykłej dziewczynki.
Flawia spotyka na cmentarzu pewną kobietę. Okazuje się, że jest ona asystentką znanej osobistości telewizyjnej, Ruperta Porsona, która została zatrzymana w rodzinnej miejscowości dziewczynki z powodu awarii samochodu. Mała pani detektyw postanawia pokazać kobiecie i jej szefowi, gdzie znajduje się warsztat samochodowy. W drodze do tego miejsca spotykają pogrążoną w żałobie rodzinę, która niedawno straciła syna - chłopak powiesił się. Flawia zaczyna podejrzewać, że za śmiercią tego młodego człowieka kryje się coś więcej. Czy ma rację? Jakie czekają na nią jeszcze przygody?
Co prawda już nieco stara dupa jestem, ale pokochałam Flawię de Luce z całego serca. Uwielbiam jej ironię, wszechstronność i upór w dążeniu do rozwiązania zagadki. Żałuję, że dopiero niedawno odkryłam cykl o przygodach tej niezwykłej dziewczynki.
Na początku miałam pewne obawy co do tego, dokąd zaprowadzi mnie akcja. Na początku działo się niewiele. Bałam się, że drugi tom opowieści o Flawii będzie gorszy od poprzedniego. Myliłam się. Musiałam co prawda nieco poczekać na rozwój wydarzeń, ale warto było to zrobić. W momencie, gdy na horyzoncie pojawił się trup, siedziałam z książką w ręce napięta jak struna i z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń.
Jak zwykle irytowały mnie starsze siostry Flawii, które nieustannie się nad nią znęcały. Na szczęście dziewczynka nie pozostawała im dłużna. To, co zrobiła na końcu książki, wywołało u mnie salwę śmiechu. Nie da się nie kochać tej bohaterki, choć momentami może wydawać się nieco aspołeczna.
W książkach o tej niezwykłej pani detektyw urzekł mnie przede wszystkim ich mroczny klimat. Czyta się je szybko, niemalże jednym tchem. Jeśli jeszcze nie znacie Flawii, nadróbcie zaległości. Wasz wiek nie ma większego znaczenia. To seria, która przypadnie do gustu zarówno starszym, jak i młodszym czytelnikom.
Alan Bradley
Badyl na katowski wór
Wydawnictwo Vesper
Czerwonak 2010
Chyba muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie powaliła! :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest rewelacyjna! A co do samej lektury, to się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń