Jeszcze jakiś czas temu marzyłam o tym, by zostać prezydentem. Przeszło mi, gdy zaczęłam zastanawiać się, kim były mój mąż. Pierwszym damem? Idiotycznie brzmi. Pierwszym kawalerem? No jak, przecież byłby żonaty? Pierwszym mężem? Też nie, bo to wyglądałoby tak, jakbym co najmniej pięciu innych w zapasie miała. Poza tym koleżanka uświadomiła mnie, że pierwsza dama nie może być premierem, więc moje plany polityczne wzięły w łeb, ale mniejsza o to. Czytając tę książkę, doszłam do wniosku, że w sumie dobrze, że mi z polityką nie wyszło. Dlaczego? O tym za moment.
Łukasz Walewski napisał bardzo dobry podręcznik savoir-vivre. Znajduje się tu wiele praktycznych porad, które spokojnie można wykorzystać w domu czy w pracy. Najbardziej zainteresowały mnie rozdziały dotyczące organizowania przyjęć. Mam na głowie własne wesele i to przykuło moją uwagę. Kiedy naczytałam się o usadzeniu gości, wznoszeniu toastów i wygłaszaniu przemów, doszłam do wniosku, że czas wziąć męża do afrykańskiego buszu, by tam w spokoju wziąć ślub. Małpom chyba brak etykiety by nie przeszkadzał.
Współczuję wszystkim politykom i koronowanym głowom. Każdy ich krok jest śledzony przez wnikliwych fotoreporterów, którzy żadnej wpadki nie przepuszczą. Podejrzewam, że ulubieńcem dziennikarzy jest książę Filip z Wielkiej Brytanii. On pobija wszelkie rekordy, jeśli chodzi o ilość wpadek na koncie. Nie było chyba ani jednego spotkania, podczas którego nie popełniłby faux pas. Tylko on jest zdolny zapytać prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak rozpoznaje przedstawicieli chińskiego rządu.
Autor książki opisuje nieco już zapomniane przez nas zasady etykiety. Robi to jednak z humorem, co sprawia, że czytelnik zapamiętuje więcej rzeczy. Anegdoty szybciej zapadają w pamięć niż sztywne reguły, które trzeba wkuć. Sporo istotnych informacji umieszczono w ramkach. Dodatkowym plusem są fotografie przedstawiające najbardziej spektakularne wpadki. Patrzenie na nie i czytanie opisów do nich sprawiło mi najwięcej frajdy. Pozwólcie, że pokażę moją ulubioną. Śmiałam się z niej dobre pół godziny, za co przepraszam serdecznie sąsiadów, którzy musieli znosić moje rżenie. To było po prostu silniejsze ode mnie. Nawet teraz siedzę z laptopem na kolanach i uśmiecham się do ekranu. Niby jeden mały parasol, a jak cieszy.
Bardzo cieszę się, że nie należę do medialnych osób. Uwierzcie mi, codziennie czytalibyście o mnie w prasie. A to ubrałabym złą sukienkę na spotkanie z papieżem. Ewentualnie pomyliłabym nazwiska przedstawicieli zagranicznego rządu albo przytuliłabym na misia brytyjską królową. I znając życie jadłabym spaghetti nie tak, jak trzeba oraz w nieprawidłowy sposób wznosiłabym toast. Pewnie też znalazłabym się na celowniku autora. Jak dobrze, że ominął mnie ten zaszczyt.
Bardzo cieszę się, że nie należę do medialnych osób. Uwierzcie mi, codziennie czytalibyście o mnie w prasie. A to ubrałabym złą sukienkę na spotkanie z papieżem. Ewentualnie pomyliłabym nazwiska przedstawicieli zagranicznego rządu albo przytuliłabym na misia brytyjską królową. I znając życie jadłabym spaghetti nie tak, jak trzeba oraz w nieprawidłowy sposób wznosiłabym toast. Pewnie też znalazłabym się na celowniku autora. Jak dobrze, że ominął mnie ten zaszczyt.
Nie przepadam za podręcznikami dobrego zachowania. Większość z nich jest przerażająco nudna i sprawia, że nie dojeżdżam nawet do połowy. Łukasz Walewski stworzył coś niesamowitego. Wyszedł z założenia, że najlepiej uczyć się na cudzych błędach. Wiadomo, czasu się nie cofnie, ale warto poznać pewne kompromitujące fakty, by wyciągnąć z nich właściwe wnioski. Może nawet ja, człowiek zakręcony jak ruski słoik, w końcu zacznę ogarniać etykietę i wyjdę na ludzi?
Łukasz Walewski
Przywitaj się z królową
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2015
Za lekcję dobrych manier dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.
Czytając tę książkę miałam podobną myśl: jak to dobrze, że nie jestem znana. Też pewnie co i rusz byłabym na językach z powodu swoich wpadek... Nie zmienia to jednak faktu, że ten sztywny świat etykiety jest lekko magiczny i przyjemnie było o nim czytać, zwłaszcza w tak cudownej formie. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, książka jest wydana w cudownej formie :)
Usuń