lubimyczytac.pl |
Przed rozpoczęciem lektury debiutu literackiego zawsze czuję
niepokój. Nie wiem, czego mogę spodziewać się po autorze/autorce, nie mam
pojęcia, jakim stylem się posługuje. Podobnie sprawa miała się z Ostatnim rekrutem Thomasa Blake’a. nigdy
wcześniej nie słyszałam o początkującym pisarzu, który jest pomysłodawcą i
założycielem serwisu informacyjnego Kurier Globalny.pl. Pisanie jest jego
hobby. We wstępie do powieści napisał, że jest z nią bardzo związany. Jakie są
moje wrażenia po lekturze?
Restaurację Roberta Trumana przychodzi Kart Dertone, który
składa właścicielowi propozycję nie do odrzucenia. W niewyjaśnionych okolicach
ginie na moście Laurence Graff, bliski przyjaciel senatora Graffa. To nie
koniec tragicznych wydarzeń. Ktoś z zimną krwią morduje dwóch homoseksualistów
w jednym ze szwajcarskich hoteli. Niedługo potem na prywatnym przyjęciu zostaje
zamordowany senator Graff. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Desmond Brand.
Wszystko wskazuje na to, że ktoś zlecił zamordowanie senatora, który nie
popierał związków homoseksualnych.
Mam słabość do powieści ze zbrodnią w tle. Nie jestem w
stanie powiedzieć, ile w sumie ich przeczytałam. Niezwykle cenię sobie w nich
nietuzinkowych bohaterów i zawrotną akcję, która wciska mnie w fotel. Jak to
się ma odnośnie Ostatniego rekruta?
Główny bohater, Desmond Brand to śledczy, który sprawiał, że w moich żyłach
burzyła się krew. Wątpię, że zapamiętam go na długo. Był dość nieudolny. Dziwie
się, że pracował w policji. Można było podstawić mu mordercę pod nos, a on i
tak by go nie zauważył. Zdarzyło się, że już prawie miał kogoś w kajdankach,
lecz postanawiał aresztować innego podejrzanego. To było zdecydowanie ponad
moje siły. Nie lubię takich śledczych. Oni przynoszą policji hańbę. Brakowało
mu jaj, był raczej nijaki. Nieco lepiej sprawa miała się z komisarzem
Eclerkiem. Jego polubiłam nieco bardziej. Dodatkowo jakoś nie przemawiały do
mnie nazwiska bohaterów. Nie to, że jestem przeciwniczką amerykańskich nazwisk
w powieściach polskich pisarzy, ale większość z nich była po prostu śmieszna i
średnio nadawała się do kryminału.
Co do samej akcji. Nie było źle. Nie nudziłam się co prawda
jakoś bardzo, ale ciągle czegoś mi brakowało. Nie doczekałam się nagłych
zwrotów akcji, wszystko było dla mnie raczej oczywiste. Przyznaję, nie miałam
wielkich oczekiwań odnośnie tej powieści, lecz i tak czuję się zawiedziona.
Jestem starą wyjadaczką kryminałów. Ciężko mnie czymkolwiek zaskoczyć. Wiele
opisanych w Ostatnim rekrucie
pojawiło się już wcześniej w literaturze. Szkoda, że nie pojawiło się tu coś
oryginalnego. Wiem, że trudno coś takiego wymyślić, żeby nie przekombinować,
ale jeśli Thomas Blake chce zaistnieć na naszym rynku literackim, musi sporo
nad sobą popracować.
Przed autorem jeszcze długa droga do tego, by tworzyć
trzymające w napięciu thrillery. Widzę w nim potencjał i mam nadzieję, że trafi
na dobrego redaktora, który nakieruje go na odpowiednie tory. Myślę, że ta
praca się w przyszłości opłaci i o Thomasie Blake’u zrobi się głośno. Musi on
jednak popracować przede wszystkim nad opisywaniem bohaterów. O ile dialogi nie
wzbudzają większych zastrzeżeń, o tyle kreacje śledczych pozostawiają wiele do
życzenia. Odradzam sięganie po Ostatniego
rekruta wielbicielom kryminałów. Będą, podobnie jak ja, rozczarowani tą
książką i nie wiem, czy doczytają ją do końca. Ci czytelnicy, którzy nie znają
zbyt dobrze tego gatunku, powinni być w miarę zadowoleni.
Thomas Blake
Ostatni rekrut
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Novae Res.
Lubię tego typu książki - szczególnie wtedy, gdy za bardzo wsiąknę w klimat romansów, to tego typu lektura jak powyższa, pozwala mi się przenieść do bardziej mrocznego i tajemniczego świata. Książka wydaje się w porządku, może kiedyś sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Dużo czytałam i czytam kryminałów, więc raczej ten tytuł mnie nie zachwyci.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem..Sięgnę po nią w ostateczności :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. Chyba jednak poczekam aż autor rozwinie skrzydła. :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam z kryminałami niestety ;)
OdpowiedzUsuń