Strony

czwartek, 31 grudnia 2015

Paulina Młynarska "Na błędach"

Przyznam się bez bicia, że zanim zorientowałam się czym właściwie jest feminizm, na widok pani Pauliny Młynarskiej reagowałam dość alergicznie. Nie byłam w stanie także słuchać lub czytać jej wypowiedzi. To po prostu było ponad moje siły. Minęło kilka lat. Dorosłam, parę rzeczy zrozumiałam i doszłam do wniosku, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Może nie należę do zapalonych fanek tej dziennikarki, ale w wielu kwestiach się z nią zgadzam.

Na błędach! to druga książka Pauliny Młynarskiej, z którą miałam styczność. Pierwszą był Kalendarzyk niemałżeński napisany wraz z Dorotą Wellman. O czym jest najnowsza publikacja autorstwa pani Młynarskiej? O życiu. Tak można chyba najkrócej opisać tę książkę. Jej autorka sporo w życiu przeszła. Dość wcześnie została matką, ma na swoim koncie cztery rozwody, wspomnienia związane z początkami aktorstwa nie należą do najprzyjemniejszych, nie ma wyższego wykształcenia, a pomimo to, jest cenioną dziennikarką. Jak tego dokonała? Żyjąc własnym życiem, na przekór innym. Spotykam się z opiniami, że to niemiła osoba, która swoją postawą zraża do siebie ludzi. Dlaczego zraża? Bo głośno mówi o tym, o czym inni wolą nawet nie myśleć. Nie boi się poruszać problemów związanych z aborcją czy antykoncepcją, co w naszym kraju wywołuje prawdziwe lawiny. I w najnowszej książce nie zapomniała o tym problemie. Popieram w stu procentach jej postulat dotyczący poszerzenia edukacji seksualnej w szkole. Mogę być za to tępiona, proszę bardzo, ale słuchając wypowiedzi dzisiejszych nastolatków na ten temat, sama chętnie zastosowałabym wobec nich terapię wstrząsową.

Podoba mi się podejście pani Pauliny do macierzyństwa. Ona sama matką została dość wcześnie. Nigdy nie ukrywała tego, że ciąża była nieplanowana. Mimo to zdecydowała się na urodzenie dziecka. Nie zawsze było jej łatwo. Teraz ma jednak córkę Alicję, swoją nauczycielkę życia. Sama chciałabym mieć takie podejście do własnego dziecka. Spotkałabym się pewnie z falą krytyki, ale to w końcu moje życie i dziecko i nikomu nie muszę tłumaczyć się ze swoich decyzji.

Na błędach! zawiera szereg porad dotyczących tego, jak nauczyć się żyć w zgodzie ze sobą. Pani Paulina pokazuje, że nie posiadanie partnera nie musi wiązać się z samotnością i wpadnięciem w depresję. Lepiej być samemu niż dusić się w związku bez przyszłości. Można tu przeczytać o tym, jak przygotować się w podróż w pojedynkę, która może okazać się niezapomnianą przygodą. Autorka zwraca też uwagę na to, by skończyć z podejmowaniem decyzji sugerowanych przez innych. To my mamy kierować naszym życiem, nie mama, tata czy partner. Dodatkowo można tu odnaleźć rozróżnienia dziewczynek od kobiet oraz chłopców od mężczyzn. Wiele uwag na ten temat jest bardzo trafnych i trudno się z nimi nie zgodzić.


Książkę czyta się bardzo szybko. Pani Paulina nie stylizuje się na alfę i omegę wiedzącą wszystko na każdy temat. Opowiada o tym, co przeżyła i jakie wyciągnęła z tego wnioski. Każdy z nas może tam znaleźć coś dla siebie. Nieco przeszkadzały mi niektóre zlepki słów. Moje edytorskie wykształcenie i praca przy korekcie tekstu nieco spaczyła mnie pod tym względem. Nic niestety na to nie poradzę. Po tę książkę powinna sięgnąć każda kobieta. Feministka czy nie, nieważne. Ta lektura zwraca uwagę na wiele przemilczanych w naszym społeczeństwie spraw. Może w końcu nadszedł czas, by zacząć o nich otwarcie mówić?

Paulina Młynarska
Na błędach
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

5 komentarzy:

  1. Takie poradniki do mnie nie przemawiają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od 1 stycznia Wyzwanie biblioteczne, prowadzone do tej pory przez Martę Kor, będzie pod moimi skrzydłami. Już teraz zapraszam do zapoznania się z zasadami Wyzwania - http://monweg.blog.onet.pl/wyzwanie-biblioteczne/, jak również zapraszam gorąco do uczestnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej książka nie dla mnie :) Ale warto wiedzieć, że taka na istnieje,ponieważ nigdy wcześniej o niej nie słyszałam :)
    Pozdrawiam serdecznie
    www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej książka nie dla mnie :) Ale warto wiedzieć, że taka na istnieje,ponieważ nigdy wcześniej o niej nie słyszałam :)
    Pozdrawiam serdecznie
    www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nadal nie przepadam za Pauliną Młynarską - jakoś nie potrafi wzbudzić mojej sympatii... ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)