Dzisiaj zapraszam Was w niezwykle sentymentalną podróż. Lubicie powracać do czasów swojego dzieciństwa i wspominać usłyszane od dziadków opowieści? Ja tak. Co prawda większość historii, które mówił mój dziadek, dotyczyło wojny, ale lubiłam go słuchać. Potrafił opowiadać o tym niezwykle trudnym okresie w niezwykły sposób. Można go było słuchać godzinami.
Jednak nie o moim dziadku chcę Wam opowiedzieć.
Narrator tej historii wspomina usłyszane w dzieciństwie opowieści. Rekonstruuje je na podstawie znalezionych na strychu zapisków. Przedstawia nam dziesięć, a właściwie dwanaście, jeśli liczyć wstęp i zakończenie, historii. Nie wszystkie przypadły mi do gustu. Niektóre z nich były napisane w nieco gorszy sposób i ich lektura nieco nużyła. Nie potrafiłam wczuć się w klimat morskich opowieści. W moim odczuciu były słabsze od pozostałych. Najbardziej przemówił do mnie Wiejski głupek, którego czytałam już 2 razy.
Bohaterem tych opowieści są zwykli ludzie, którzy niczym nie różnią się od swoich pobratymców. Czytelnicy wraz z nimi przeżywają ich wzloty i upadki. Nie sposób podejść do tej książki bez emocji. Śmiałam się, płakałam i denerwowałam się.
Każda z tych historii dzieje się w swoim własnym tempie. Jedne wolniej, drugie szybciej. Czy to utrudnia odbiór książki? Nie powiedziałabym. Połknęłam ją w ciągu jednego wieczora. Może jeszcze kiedyś do niej wrócę, kto wie.
Trudno mi powiedzieć, komu można polecić lekturę Opowieści nie-mojego dziadka. Nie dałabym tej książki do czytania swojemu dziecku, które chodziłoby do szkoły podstawowej. Nie sądzę, by była to pozycja dla najmłodszych czytelników. Ja, dorosła kobieta, miałam problem ze zrozumieniem pewnych fragmentów. Myślę, że każdy powinien sam zadecydować o tym, czy sięgnąć po ten zbiór opowiadań. Dla niektórych czytelników mogą być dość trudne w odbiorze.
Artur Kubieniec
Opowieści nie-mojego dziadka
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Patrząc na Twoją recenzję sama zastanawiam się do kogo można trafić tym zbiorem. Kiedyś baśnie były również dla dorosłych i myślę że to właśnie tak jest z tymi opowiadaniami... Niby takie historie powinny trafiać do dzieci ale tak naprawdę to rodzice rozumieją je w pełni.
OdpowiedzUsuńwww.mocnosubiektywna.blog.pl
Dość nietypowa fabuła... wydaje się interesująca ;)
OdpowiedzUsuńMam właśnie tę pozycję na tapecie ☺ jest mocno specyficzna... doskonale ją opisałaś.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę, ale aktualnie nie zapowiada się u mnie na takie szaleństwa. :)
OdpowiedzUsuń