Strony

wtorek, 3 listopada 2015

Halina Kowalczuk "Dwórka królowej"

Zanim podzielę się z Wami moją opinią na temat tej książki, poproszę Was o przeczytanie opisu wydawcy, który prezentuje się następująco:

"Amelia trafia na dwór królowej, by dbać o jej jadłospis. Początki są niezwykle trudne, ale dziewczyna może liczyć na wsparcie kilku osób, w tym samej królowej. Pomaga jej również niezwykle interesujący i tajemniczy książę, Carlos Abrego. Amelię i hiszpańskiego księcia łączą nie tylko wspólne zainteresowania, ale rodząca się między nimi namiętna miłość.

Jednak na przeszkodzie ich wspólnemu szczęściu staje zazdrosna Victoria i jej matka. Sprawę komplikuje także tajemniczy obowiązek ciążący na księciu Abrego.

Czy Amelii uda się pokonać wszystkie przeciwności losu i stawić czoła ludziom, którzy jej zagrażają? Czy książę Carlos pokona wroga, który stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo? Oboje będą musieli walczyć o swoje szczęście, niejednokrotnie poświęcając więcej, niż by chcieli."

Co pomyślelibyście o książce po przeczytaniu takiego opisu? Ja nastawiłam się na romans z historią w tle. Czy słusznie? Przekonajcie się sami.


Sięgając po tę książkę, nastawiłam się na lekturę romansu. Nie przepadam za bardzo za tym gatunkiem, lecz nie samym kryminałem człowiek żyje i od czasu do czasu coś lekkiego można przeczytać. Nieco obawiałam się tego, że ta historia nie wywoła we mnie żadnych emocji. Myliłam się. Autorka w pewnym momencie dodała do niej rzecz, która mnie niezwykle zaciekawiła. Pojawił się mianowicie wątek paranormalny. Przyznam, że na początku przyjęłam go z niepokojem. Obawiałam się tego, że zepsuje on całą powieść. Niepotrzebnie. To on właśnie nadał jej smaczku. Nie zdradzę co to było, ale powiem tylko tyle, że zakończenie Dwórki królowej kompletnie ścięło mnie z nóg. Miałam w głowie inną wizję i byłam pewna, że Halina Kowalczuk pójdzie w tym kierunku. Tak jednak się nie stało. I bardzo dobrze. Lubię książki z zaskakującym zakończeniem. Chylę czoła przed pisarką za to, co zrobiła.

Na początku czytelnikom może nieco przeszkadzać język, jakim posługuje się autorka. Mamy tu bowiem do czynienia z wystylizowaniem języka bohaterów na XVI-wieczną mowę. Mnie, jako korektorkę, na początku bardzo to drażniło, później przestałam na to zwracać uwagę. Nie wyobrażam sobie w tym momencie tego, że postacie z książki mogłyby mówić w inny sposób.

Nie znałam do tej pory twórczości Haliny Kowalczuk. Dwórka królowej to moje pierwsze spotkanie z nią. Wiem na pewno, że nie ostatnie. Ta autorka przeniosła mnie w czasie na dwór Tudorów, w którym nie znalazłam nic, co by mi przeszkadzało. To naprawdę dobra książka. Nie spotkałam się dotąd z tak niezwykłym połączeniem historii, romansu i magii. Zazwyczaj podobne historie były po prostu słabe. Autorzy chcieli "upchnąć" w swoich tekstach jak najwięcej fajerwerków, nie mając zupełnie pomysłu na to, jak je wystrzelić. Halina Kowalczuk dobrze wiedziała, co robi. Powołała do życia wyrazistych bohaterów z wadami i zaletami, wiernie oddała klimat Anglii za czasów Tudorów i jeszcze wymyśliła ciekawą, nietuzinkową opowieść o miłości. Jestem pod wrażeniem.

Tę książkę czyta się jednym tchem. Ja bardzo miło spędziłam z nią podróż z Miedźna do Katowic. Myślę, że to dobra propozycja dla zapracowanych czytelniczek, które wieczorem chciałyby odpocząć z lekką powieścią w ręku.

Halina Kowalczuk
Dwórka królowej
Wydawnictwo Lucky
Radom 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Lucky.

3 komentarze:

  1. Tak myślałam, że to będzie interesująca książka, nawet ten wątek paranormalny mnie zaciekawił. Będę mieć tytuł na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygrałam tę książkę w konkursie organizowanym na granice.pl i do teraz jeszcze po nią nie sięgnęłam. Może zrobię to, gdy będę pewna, że to moment poznania twórczości pani Kowalczuk. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu pozwolę sobie na małe wtrącenie, w każdej z moich książek wtrącam wątek paranormalny. Dlaczego? Otóż wokół nas czasami dzieją się dziwne rzeczy, których racjonalnie wytłumaczyć się nie da. Zakończone zaskakujące? Hm... może to i dobrze :) Ale szykuję już kolejną książkę z czasów Tudorów, tym razem o jednej z żona Henryka VIII. Czary, magia? Będą na pewno... zakończenie? Hm... muszę chyba Was zaskoczyć...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)