Strony

czwartek, 29 października 2015

Zaczytanym okiem #1: Niezrozumiały fenomen, czyli Katarzyna Michalak okiem Zaczytanej

Kochani!
Ostatnio sporo myślałam o tym, co mogę zmienić na swojej stronie. Nie chodzi mi tylko o jej wygląd, choć nieustannie pracuję nad szablonem i pewnie jeszcze parę razy go zmienię, zanim spełni moje oczekiwania. Po ponad roku doszłam do wniosku, że nie chcę, by Czytelnia była miejscem, gdzie można odnaleźć wyłącznie recenzje książek. Brakowało mi dyskusji z Wami na temat literatury. Stąd wziął się mój pomysł, żeby stworzyć cykl o literaturze. Mam nadzieję, że Zaczytanym okiem przypadnie Wam do gustu. Jeszcze nie wiem, jak często będą się pojawiały tego typu wpisy, wszystko wyjdzie w praniu.

Są tacy pisarze, których albo się kocha, albo nie może się znieść. Dla mnie jedną z takich autorek jest Katarzyna Michalak. Ta kobieta ma spore grono zarówno fanek, jak i przeciwników. Ja należę zdecydowanie do tej drugiej grupy. Nie jestem w stanie ogarnąć rozumem fenomenu tej pani. Mieliście zresztą okazję przekonać się o tym przy okazji książki Nie oddam dzieci!. To miała być mocna książka, miałam po niej nie podnieść się z podłogi i zalać się rzewnymi łzami. I zalałam, a i owszem, ale ze śmiechu. Nie lubię, gdy robi się ze mnie idiotkę, a ta autorka to robi. Nie ma zielonego pojęcia o tym, co pisze. Podobno konsultuje się ze specjalistami. Nie wiem, skąd ich bierze, ale powinna zmienić dostawców informacji, bo ci, którzy jej podpowiadają co i jak, chyba się z choinki urwali.

Twórczość Katarzyny Michalak wywołuje u mnie jedynie demony. Absurd w jej powieściach goni absurd, a ona sama nie panuje nad tym, co się dzieje. Podejrzewam, że nie czyta tego nawet po raz drugi. Niektórzy czytelnicy piszą, że jej książki są niesłusznie oceniane, bo liczą się emocje, jakie wywołują, a nie to, czy wydarzenia trzymają się kupy. Nie zgadzam się z nimi. Jeśli jakaś historia ma mnie poruszyć, musi być prawdziwa. W momencie, gdy zaczyna się w niej roić od absurdów, traci ona jakąkolwiek wartość. To, że czytelnik niekoniecznie zna się na pewnych aspektach prawnych lub medycznych, nie znaczy, że można zrobić z niego idiotę i karmić go bzdurami. To po prostu nie jest wobec niego uczciwe.

Jakiś czas temu dopadłam Bezdomną. Z czystej ciekawości. Zastanawiałam się, czy będzie równie zła jak książka, o której wspomniałam wyżej. I była. Katarzyna Michalak pokazała, jak nie wolno pisać na temat ważnych spraw społecznych. Dziwię się, że patronat nad Bezdomną objęły Fundacja Centrum Praw Kobiet oraz Kongres Kobiet. Na miejscu tych instytucji uciekałabym do tego "dzieła" z krzykiem. Autorka powiela w swojej powieści bardzo krzywdzące stereotypy i karmi czytelników stekiem bzdur, a także gubi się w tym co pisze. Ma nieść ważne społeczne przesłanie, a robi z siebie pośmiewisko, którego internauci przez lata jej nie zapomną. Wystarczy poczytać opinie na temat tej książki na portalu Lubimy Czytać.

Pozwólcie, że napiszę Wam, dlaczego ta lektura mnie zawiodła.

  • Autorka nie ma bladego pojęcia o tym, jak wygląda zaburzenie afektywno-dwubiegunowe. Nazywa je psychozą i robi z Kingi wariatkę niebezpieczną dla innych ludzi, podczas gdy zdiagnozowani pacjenci zachowują się zupełnie inaczej i tylko w nielicznych przypadkach są agresywni. Owszem, przebywanie z nimi jest uciążliwe, wahania nastroju utrudniają normalne życie, ale tacy ludzie nie biegają z siekierami. Na dodatek autorka w trakcie akcji zmienia nazwę zaburzenia na psychozę poporodową. Tak po prostu, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Jeśli się na czymś nie zna, nie wolno o tym pisać i krzywdzić cierpiących na takie zaburzenia pacjentów.
  • Co trzeba zrobić, żeby wyjść z bezdomności? Udać się po pomoc do jakiegoś ośrodka? Nie, trzeba się wykąpać i założyć koronkową bieliznę. Zapomniałabym, należy też taką osobę z całej siły pchnąć ręką na środek pokoju, by "znalazła się na łonie społeczeństwa".
  • Główna bohaterka traci przytomność. Kobieta, która ją przegarnęła, niespecjalnie przejmuje się tym, że Kinga przez parę dni leży na łóżku i nie ma z niej pożytku. Ja bym pogotowie wezwała...
  • W Warszawie w dość dobrej okolicy można wynająć kawalerkę za 300 zł. Z opłatami. Umeblowaną.
  • Po długiej i nieusprawiedliwionej obecności w pracy pracodawca przyjmuje Kingę z otwartymi ramionami. Bez żadnego przygotowania sadza ją przed komputerem, każe pracować i daje sporą zaliczkę. A ja, głupia, po paru dniach nieobecności w pracy musiałam najpierw ogarnąć, co się w redakcji dzieje. Jeszcze na dodatek słownik leżał nie tam, gdzie go zostawiłam. Skandal!
  • Kinga miała z mężem ślub cywilny, żeby się z nim rozwieść, potrzebowała kościelnego unieważnienia sakramentu. Po co? Mnie się nie pytajcie, ja tego nie ogarniam rozumem.
  • Porządny facet, według autorki, to starszy pan z czwórką dzieci, każdy inny zdradza i jest zły do szpiku kości. Aż muszę się pana męża zapytać, co ze swoimi pociechami zrobił, bo ani mnie nie zdradza, ani mnie nie bije, oszukiwać też nie oszukuje. Coś tu jest nie tak...
  • Szpital psychiatryczny przypomina miejsce z horroru. Pacjentów polewa się zimną wodą, przywiązuje dla zabawy do łóżek, a po opuszczeniu murów placówki kopie się ich w pośladki i pozostawia samych sobie. Pani Michalak chyba nigdy pacjenta szpitala psychiatrycznego nie spotkała. Owszem, są czasem krępowani, ale tylko dlatego, żeby niczego sobie nie zrobili. Mogą przyjmować gości, a gdy wychodzą ze szpitala, dostają namiary na lekarzy oraz wskazówki dotyczące dalszej terapii. 

Mogłabym mnożyć te absurdy w nieskończoność. Nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu tej autorki. Pisze o sprawach, o których nie ma pojęcia. Rani uczucia innych, powiela krzywdzące stereotypy. W jej książkach nie znajduję niczego wartościowego. Wiem, że pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale ja nie kupuję próby sprzedania mi emocji wytworzonych na steku bzdur.

A jaki jest Wasz stosunek do tej autorki? Znacie ją?
Czytelnia na Bloglovin

8 komentarzy:

  1. Ta książka znajduje się na mojej liście do przeczytania~! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tę książkę w wakacje. Była jedyną, która znajdowała się w domu mojej siostry, więc co miałam zrobić? Przeczytałam. Nie żałuję, bo mam nauczkę, by nigdy nie brać książek tej autorki do ręki. Poza tym, napisałam jej recenzję. Jeśli chcesz porównać nasze opinie, zapraszam serdecznie!
    http://kultusarnie.blogspot.com/2015/08/bezdomna-katarzyna-michalak.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nasze opinie są podobne, chociaż i tak oceniłaś książkę wyżej, niż ja. Mnie na lubimyczytac.pl szkoda jednej gwiazdki dla niej było.

      Usuń
    2. Jak widać, wszędzie prawie umiem znaleźć jakieś plusy haha

      Usuń
  3. Mnie nie podoba się jej pisarstwo w ogóle, ale widzę, że ma wielu fanów. "Bezdomną" też czytałam... I to było moje drugie i ostatnie spotkanie z panią Michalak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możemy sobie podać ręce. Dwie książki tej pani mi w zupełności wystarczą.

      Usuń
  4. Nie znam twórczości tej pani i raczej z Tobą o tym nie podyskutuję. Przepraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. haha, rozwaliły mnie te absurdy :D Nie wiem, który najlepszy - czy kawalerka czy unieważnienie ślubu cywilnego przez kościół, masakra! Na szczęście nie czytałam żadnej książki tej autorki i nie zamierzam. Ale widzę, że ma ogromną popularność i wiele blogerek się nią ekscytuje.. ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)