Co zrobić,
żeby żyć na odpowiednio wysokiej stopie?
a) znaleźć
dobry pomysł na biznes, wprowadzić go w życie i na tym zarabiać
b) zatrudnić
się w dobrej, międzynarodowej firmie
c) znaleźć
bogatego współmałżonka i żyć na jego koszt
d) porwać
kogoś bogatego i zażądać za niego okup
Na ostatnie
właśnie rozwiązanie zdecydowali się porywacze Alfreda Heinekena, właściciela
znanego na całym świecie browaru. Cor van Hout, mężczyzna, który wpadł na ten
pomysł, od samego początku wiedział, że nie zarobi na godne życie jako uczciwy
obywatel. Wiedział, że musi porwać kogoś znanego i zażądać pieniędzy za jego
uwolnienie. Przenieśmy się zatem do 1986 roku.
Grupka
napastników porywa wracającego z pracy Alfreda Heinekena wraz z jego kierowcą.
Od tej chwili cała Holandia żyje tą sprawą. Porywaczom wydaje się, że dopięli
plan na ostatni guzik. Mają wrażenie, że są nietykalni. Byli pewni swojej
bezkarności, bo porwany mężczyzna obiecał, że nie wniesie przeciwko nim
oskarżenia. W końcu traktowali go dobrze i nie chcieli mu zrobić krzywdy. Coś
jednak poszło nie tak. Wyszły na jaw personalia osób zamieszanych w tę sprawę,
wydano za nimi listy gończe, a ich rodziny zaczęły być śledzone. Sytuacja
zaczęła wymykać się spod kontroli. A miało być tak pięknie. 35 milionów
guldenów miało być rozdzielone pomiędzy konta przestępców. Oni zaś mieli żyć
bezkarnie jak królowie. Niestety, nie do końca im to wyszło. Zostali schwytani,
osądzeni i umieszczeni w więzieniach.
Książka Porwanie Heinekena dość szczegółowo
opowiada o tych wydarzeniach. To relacja Cora van Houta spisana przez
dziennikarza Petera R. de Vriesa. Czyta się ją jak sensacyjną powieść. Ja nie
mogłam się od niej oderwać i zarwałam przez nią noc. Uderzyła mnie głupota
porywaczy. Wydawało im się, że mają GENIALNY plan. Popełnią zbrodnię, obłowią
się w kasę i wyjdą z tego bez szwanku. Nie liczyli się z tym, że mają do
czynienia z przebiegłą osobą. Trzeźwy osąd zasłoniła im żądza pieniądza.
Najbardziej
było mi żal rodzin porywaczy, które nic w tej sprawie nie zawiniły, a ucierpiały.
Miałam ochotę wejść do książki i potrząsnąć tymi przestępcami. Jak można być
takimi egoistami? Cor martwił się o małą córeczkę, która została narażona na
stres. Jakoś mu nie współczułam. Sam był temu wszystkiemu winien. Mógł pójść
normalnie do pracy i zarobić na rodzinę, ale nie, jemu się zachciało porywać
piwnego magnata. Dostał za swoje, należało mu się.
Spodobało mi
się to, w jaki sposób książka została napisana. To bardzo przemyślana
kompozycja, która opisuje wszystko po kolei: od planu porwania, po jego
realizację, przekazanie okupu, na konsekwencjach czynu skończywszy. Czytało się
ją naprawdę bardzo szybko. Wiem, że na podstawie tych wydarzeń nakręcono 2
filmy. Nie oglądałam jednak ani jednego. Słyszałam o nich dość niepochlebne
opinie i jakoś nie mam motywacji do przekonania się o tym, jakie wrażenie
zrobią na mnie.
Nie trzeba
się interesować biografią Heinekena (ja sama niespecjalnie wiele o nim wiem),
żeby sięgnąć po tę książkę. To kawał dobrej sensacyjnej historii opartej na
faktach. Jeśli ktoś lubi czytać o porwaniach i o tym, jak do tego podchodzą
przestępcy, może śmiało sięgnąć po Porwanie
Heinekena. Nie zawiedzie się na tej pozycji.
Peter R. de Vries
Porwanie Heinekena
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Świat Książki.
Hm, śmignęła mi ta książka przy okazji szukania jakiś nowości, ale nie wiem, czy jest ona lekturą dla mnie, niby porwanie, niby sensacja, ale jakoś... Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że niekoniecznie chciałabym tę książkę czytać.
OdpowiedzUsuńZwykle rzadko czytam książki oparte na faktach, ale porwania mnie interesują, więc jestem zainteresowana tym tytułem.
OdpowiedzUsuń