Strony

czwartek, 3 września 2015

Magda Bielicka "No i bajka!"


Wszyscy ci, którzy mnie znają, wiedzą, że bardzo rzadko sięgam po opowieści o tym, jak pani poznała pana i się w nim zakochała. Zdecydowanie bardziej wolę książki, w których krew leje się strumieniami i trupy ścielą się gęsto, ale w końcu nie samą zbrodnią człowiek żyje. Dlatego zdecydowałam się na lekturę książki Magdy Bielickiej No i bajka!.
Hania ma 28 lat i kredyt we frankach na karku. Ciężko pracuje, by wyjść z długów. Dorabia sobie w Tanim Armanim, gdzie segreguje ubrania. Tam też zaopatruje się w nowe rzeczy do swojej garderoby. W wolnych chwilach pisze bajki do szuflady.
Życie kobiety nabiera kolorów, gdy poznaje w Internecie Karola. Przez rozmowy z nim zarywa noce. W końcu postanawia się z nim spotkać. Szybko okazuje się, że mężczyzna nie jest tym, za kogo się podawał. Jesteście ciekawi, jakie ta bajka będzie miała zakończenie? W takim razie chwytajcie za książki, bo ode mnie się tego nie dowiecie.
Muszę przyznać, że bałam się, że zanudzę się w trakcie lektury na śmierć. Ta historia wydawała mi się bardzo banalna. Była co prawda przewidywalna i nie pojawił się element zaskoczenia, jednak miała w sobie coś, co nie pozwoliło mi ani na chwilę odłożyć jej na półkę. Dobrze, że mam do pracy całkiem spory kawałek i mogłam ją przeczytać w autobusie. Byłam bardzo ciekawa, czy moje przypuszczenia się potwierdzą i cieszę się, że nie musiałam czekać do zakończenia zmiany, by to sprawdzić.
Polubiłam Hanię, to bardzo ciepła, choć doświadczona przez życie osoba. Kibicowałam jej i chciałam, żeby wyszła z finansowego dołka. Było mi przykro, że niewiele starsza ode mnie osoba już na starcie dorosłego życia ma tak pod górkę. Podziwiam ją za jej wolę walki i charakter. A taka niepozorna mi się wydawała.
Karol - miałam co do niego bardzo mieszane uczucia. Raz wielbiłam go pod niebiosa, raz miałam ochotę uderzyć czymś ciężkim w głowę. Koniec końców nie był wcale taki zły. Dało się go polubić, chociaż momentami działał mi na nerwy.
Był jeszcze Mateusz, przyjaciel Hani, o którym wcześniej nie wspominałam. Ten to dopiero był gagatek. Od samego początku czułam, że coś z nim będzie nie tak. Przeczucie mnie nie zawiodło. Nie zdradzę, co sprawiło, że mam do niego awersję, ale uwierzcie mi, wy po lekturze też nie będziecie chcieli o nim słyszeć.
No i bajka! to przyjemna lektura na jedno popołudnie. Bardzo szybko się ją czyta. Autorka posługuje się prostym językiem, lecz potrafi nim oczarować czytelnika. Nie spodziewałam się tego, że ta króciutka opowieść aż tak mnie wciągnie. Podziwiam Magdę Bielicką za to, że na tak niewielu stronach zdołała zmieścić całkiem spory kawał dobrej historii. Nie znałam wcześniej jej twórczości i jestem ciekawa, czy pozostałe książki, które napisała, są równie ciekawe.
Na koniec dodam jeszcze, że w środku znajduje się niespodzianka dla wszystkich tych, którzy lubią czytać bajki. Jeśli ktoś ma małe dziecko, powinien rozejrzeć się za tą książką. Dlaczego? Bo czeka na nie niespodzianka. Co prawda ja już jestem dużą dziewczynką, ale mnie się ona bardzo spodobała. Mam nadzieję, że najmłodszym i ich rodzicom również przypadnie do gustu.

Magda Bielicka
No i bajka!
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Novae Res.

2 komentarze:

  1. No nie wiem, książka raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za historiami miłosnymi. Wiem, że Ty też. Ta książka chyba musi pasować czytelnikowi. Ta spodobała się Tobie, ale mnie chyba nie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)