Po powieści napisane z myślą o kobiecych czytelniczkach
sięgam raczej rzadko. Wolę, gdy krew leje się strumieniami, trup ściele się
gęsto i na horyzoncie pojawia się jakiś niepokorny śledczy. Mąż jednak mówi mi,
że nie samym kryminałem człowiek żyje i trzeba od czasu do czasu przeczytać coś
innego. Do Horyzontów uczuć przekonała
mnie bijąca spokojem okładka. Jakie są moje wrażenia po lekturze?
Matylda to kobieta, której życie nie oszczędzało. Po latach
upokorzeń w końcu odnajduje spokój. Prowadzi pensjonat w Pobierowie i jest
sołtysem. Z niecierpliwością czeka też na to, by syn powiedział jej w końcu, że
zostanie babcią. Aldona próbuje poukładać swoje życie po pokonaniu choroby,
która zabrała ze sobą część jej ciała. Poradzenie sobie z niepełnosprawnością nieco
ją przerasta. Ma tylko jedno marzenie – chce urodzić dziecko, by mieć kogoś,
kto ją pokocha taką, jaka jest. Iwona przyjeżdża z córeczką do Pobierowa, żeby
zastanowić się nad tym, co ma dalej począć ze swoim poukładanym, jak jej się
wydawało, życiem. Stara się ukryć przed Zosią prawdę. Nie wie jednak, że córka
jest sprytna i zrobi wszystko, by dowiedzieć się, dlaczego nie ma z nimi
tatusia. Jest jeszcze Zoja – kobieta, która nie ma szczęścia w miłości.
Przybywa nad morze, żeby nieco dorobić i wyjść z finansowego dołka. W
Pobierowie poznajemy także Ryszarda i Antosia, którzy podają się za dziadka i
wnuka. Wkrótce jednak wychodzi na jaw prawda o tym, kim właściwie są.
Powieść Doroty Schrammek to doskonale skonstruowana powieść
obyczajowa. Każdy z bohaterów ma w sobie coś, dzięki czemu zapamięta się go na
długo. Moje serce skradł Ryszard, choć na początku niesprawiedliwie go
osądziłam. Wydawało mi się, że od początku do końca przewidzę co się będzie
działo. Autorka jednak zaskoczyła mnie obrotem spraw, za co ją podziwiam.
Dorota Schrammek nie odkrywa od razu wszystkich kart. Musimy cierpliwie
poczekać, aż zechce nam opowiedzieć o przeszłości bohaterów. Akcja toczy się
dość leniwie, jednak wciąga bez reszty. Połknęłam tę książkę w ciągu jednego
popołudnia i jestem nią oczarowana. To był bardzo miły przerywnik po pracy.
Uwielbiam takie powieści. Czytając ją aż zatęskniłam za urlopem, który podobnie
jak ta książka, skończył się za szybko.
Cieszę się, że na naszym rynku wydawniczym pojawiają się
takie powieści. To bardzo dobrze wróży. Takich autorek potrzebujemy. Dorota
Schrammek pisze może nie tyle co dla kobiet, ale o kobietach. Bardzo dobrze
„wchodzi” w ich psychikę. Pokazuje, jakie naprawdę jesteśmy. Choć napisałam, że
najbliższy mojemu sercu był Ryszard, znalazłam u siebie sprzed lat wiele cech
wspólnych z Zoją. Podchodziłam do miłości tak, jak ona. Młoda i głupia wtedy
byłam. Założę się, że każdy czytelnik znajdzie coś wspólnego z którymś z
bohaterów. Autorka nie pisze o wyimaginowanych problemach tylko o życiu i to,
co opisała, może spotkać każdego.
Jestem ciekawa, czy autorka ma w planach napisanie kolejnej
książki. Jeśli byłaby równie dobra jak ta, bylibyśmy świadkami narodzin
wielkiej pisarki. Będę polecać jej powieści komu tylko się da. W sumie już to
zrobiłam i Horyzonty uczuć krążą
wśród moich znajomych. Polecam tę powieść wszystkim czytelnikom, którzy szukają
historii o życiu z udziałem niebanalnych bohaterów. To naprawdę dobra książka.
Dorota Schrammek
Horyzonty uczuć
Wydawnictwo Szara Godzina
Katowice 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Szara Godzina.
O rany, zaskoczyłaś mnie, że ta książka zrobiła na Tobie tak wielkie wrażenie! Aż kurczę będzie mi wstyd, jeśli nie zapiszę jej na swojej liście! :O
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Powiem szczerze, że mnie też to zaskoczyło :D chyba się starzeję :D
UsuńLubię obyczajówki z niebanalnymi bohaterami, poszukam :)
OdpowiedzUsuńA ja znowu się powtórzę, że to nie mój klimat ;D
OdpowiedzUsuńTak, wiem, zbyt babska :D
Usuń