Wiele małych dziewczynek bawi się w księżniczki. Mnie zdarzało się to raczej rzadko. Byłam chłopczycą i noszenie korony średnio mi się uśmiechało. Chyba podświadomie wiedziałam, że bycie księżniczką wcale nie jest takie fajne, jak się wydaje. Dość boleśnie przekonała się o tym Izabela Aragońska, matka Bony Sforzy.
Izabela była młodą dziewczyną, gdy przyszło jej opuścić rodzinny kraj, by wyjść za mąż za księcia Mediolanu. Przyszła żona była oczarowana swoim narzeczonym. A on? Tego już o nim nie można powiedzieć. Narzeczona nie przypada mu do gustu. Nie ma jednak wyjścia, musi się z nią ożenić, gdyż tego się od niego wymaga. Nie musi kochać żony, wystarczy, by spłodził dziedzica tronu. Tu jednak pojawiają się pewne komplikacje Gian Galeazzo ma pewne szkodliwe przyzwyczajenia, które mogą zagrozić ciągłości rodu. Na domiar złego jeden z członków jego rodziny nieco inaczej widzi przyszłość Mediolanu.
Przyznam, że o Izabeli Aragońskiej wiedziałam raczej niewiele. Moja wiedza ograniczała się do tego, że była matką Bony i nie paliła się do przyjazdu do Polski, by zobaczyć swoje wnuki. Renata Czarnecka przybliżyła mi jej postać. Księżna była bardzo zakochana w mężu, on jednak nie odwzajemniał tego uczucia. Miał inne pasje. Izabela nie była oszałamiająco piękna, jej siła tkwiła w charakterze. Niejedno przeszła, lecz nie poddawała się. Walczyła o swoje i starała się walczyć o małżeństwo oraz pozycję męża.
Cieszę się, że nie urodziłam się w tamtych czasach. Kobiety nie miały zbyt wiele do powiedzenia. Musiały podporządkować się woli męża. Ich rola ograniczała się do rodzenia i wychowania dzieci. Księżniczkom też nie było łatwo. Musiały przeprowadzić się do innego państwa, często były źle traktowane, a rodzina męża nieraz podkopywała pod nimi dołki, byleby tylko postawić na swoim. Za żadne pieniądze nie chciałabym mieszkać na dworze, na którym ze świecą musiałabym szukać przychylnej mi osoby.
Renata Czarnecka zaserwowała czytelnikom w swojej powieści bardzo wiarygodny obraz renesansowego dworu. Widać, że autorka sumiennie przygotowała się do napisania książki. Jestem nieco zawiedziona tym, że Izabela nie od samego początku ma w powieści głos. Wiem, że kobiety miały wtedy być cicho i przyjmować wszystko, co przyniesie los z pokorą, lecz zabrakło mi emocji. Może lepiej by było, gdyby główna bohaterka mówiła o tym, co się dzieje, w pierwszej osobie. Wtedy łatwiej byłoby wczuć się w jej sytuację.
Autorka książki napisała powieść historyczną w bardzo zrozumiały sposób, nie ucieka się do uderzania w naukowy ton. Przy Księżnej Mediolanu nie da się nudzić. To dobra propozycja dla wielbicieli książek z historią w tle. Z niecierpliwością będę czekać na kontynuację losów Izabeli i jej dzieci. Zakończenie narobiło mi na nią sporego apetytu.
Renata Czarnecka
Księżna Mediolanu
Wydawnictwo Książnica
Wrocław 2015
Lubię tego typu książki, chętnie dowiem się czegoś więcej z historii renesansowego dworu :)
OdpowiedzUsuńTo coś w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej pozycji, nie wiedziałam, że rodzime autorki piszą takie książki, jakoś mi to umknęło, a tu proszę:> Jestem jej ogromnie ciekawa, bo lubię takie historyczne powieści :>
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Bardzo lubię tego typu książki historyczne. Czytałam obie części
OdpowiedzUsuń