O Marcu Levym słyszałam już od dawna. Wielu moich znajomych go zachwalało i mówiło, że muszę w końcu przeczytać jakąś jego książkę, bo to naprawdę świetny autor. Swoją przygodę z nim zaczęłam od Uczucia silniejszego od strachu. Dopiero w trakcie lektury zorientowałam się, że jest to kontynuacja przygód głównego bohatera, Andrew Stilmana, reportera śledczego "New York Timesa". Będę musiała nadrobić braki i sięgnąć po Odwagę. Tymczasem pozwólcie, że opowiem Wam o Uczuciu silniejszym od strachu.
Suzie Baker postanawia nauczyć się wspinaczki górskiej. Nie robi tego z powodu zwykłego kaprysu. Ma w tym pewien cel. Jaki? Nie zdradzę zbyt dużo. Powiem tylko tyle, że chce dostać się do ukrytego wysoko w Alpach wraku samolotu. Dlaczego tak bardzo jej na tym zależy? Tego musicie dowiedzieć się już sami. Dodam tylko, że chodzi o pewną sprawę sprzed lat. W rozwikłaniu tej zagadki kobiecie pomaga wspomniany już przeze mnie Andrew Stilman, który próbuje dojść do siebie po rozstaniu ze świeżo poślubioną małżonką. Nie ma pojęcia, że rozwiązanie sprawy dręczącej Suzie może ściągnąć na niego kłopoty. "Detektywom" zaczynają deptać po piętach służby amerykańskiego wywiadu. Chcecie się dowiedzieć, co takiego skrywają francuskie Alpy? Chwytajcie zatem za książki i przekonajcie się sami. Ja już nic więcej na ten temat nie powiem.
Muszę z ręką na sercu przyznać, że na początku bardzo trudno było mi wdrożyć się w lekturę. Nie potrafiłam wczuć się w klimat i wyszukiwałam sobie różne zajęcia, byleby tylko nie musieć siedzieć z książką w dłoni. W końcu jednak zebrałam się w sobie i dokończyłam Uczucie silniejsze od strachu. Czy żałuję? W żadnym wypadku. Po trudnym początku dałam się ponieść tej historii. Czytanie o wspinaczkach nie wciągnęło mnie tak bardzo jak śledzenie poczynań Suzie i Andrew.
Ogromnym plusem tej książki było to, że nie byłam w stanie przewidzieć zakończenia. Lubię historie, które do końca potrafią trzymać mnie w niepewności. Nie potrafię ich odłożyć na półkę. Muszę wiedzieć teraz i już jak to wszystko się zakończy. Przypadło mi do gustu to, w jaki sposób autor skonstruował intrygę. Nie jestem w stanie znaleźć w niej słabego punktu. Marc Levy zaserwował mi także kilka niespodziewanych zwrotów akcji. Takie książki lubię. Już nie mogę doczekać się chwili, gdy sięgnę po Odwagę. Trochę żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Nic straconego. Nie było tu aż tylu odwołań, żebym nie wiedziała, co się dzieje.
Uczucie silniejsze od strachu podbiło moje serce, choć początek naszej znajomości nie był zbyt udany. Podziwiałam Suzie za jej determinację w tworzeniu do celu. Polubiłam także Andrew. Owszem, miał swoje za uszami, ale bez jego pomocy kobieta mogłaby nie rozwiązać zagadki z przeszłości. Jestem także pozytywnie zaskoczona tym, w jaki sposób autor poprowadził ich wątek. Bałam się, że wyjdzie z tego tanie romansidło. Niepotrzebnie. Marc Levy udowodnił mi, że mało wiem na jego temat, skoro podejrzewam go o tak oczywiste zagrania.
Ta książka zaspokoiła moją nieuleczalną miłość do historii ze śledztwem w tle. Miło było poczuć zastrzyk adrenaliny podczas lektury. Jeśli szukacie powieści z odrobiną miłości i thrilleru - dobrze trafiliście. Uczucie silniejsze od strachu na pewno Was pod tym względem nie zawiedzie.
Marc Levy
Uczucie silniejsze od strachu
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Albatros.
Idealne połączenie Miłość i Thriller ;-) Dziękuje za recenzje. Na pewno dzięki niej sięgnę po tę książkę ;-)
OdpowiedzUsuńBędę mieć tę książkę na uwadze. Mam nadzieję, że kiedyś na nią trafię :))
OdpowiedzUsuńOkładka z pewnością nie przykułaby mojej uwagi, ale fabuła bardzo mi się podoba ;) Poza tym uwielbiam takie hybrydy- połączenie romansu z thrillerem ;) Jestem autentycznie zainteresowana ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moim guście, ale może kiedyś... No nie wiem, będę się musiała zastanowić ;)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/ ♥♥♥
Jej ja nie lubię tak czytać w środku serii. Współczuję że nie trafiłaś na pierwszą część od razu. No ja też jak znajomi polecają to wiadomo że trzeba przeczytać. Ja jeżeli do 100 strony nie mogę się kompletnie wczuć w książkę i cokolwiek zrozumieć to ją zostawiam. No jestem ciekawa po co on do tego samolotu chciał :) ale raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♥
http://kochamczytack.blogspot.com
Zapraszam. Tetiana