Strony

niedziela, 23 sierpnia 2015

Danuta Pytlak "Medalion szczęścia"


Kilka miesięcy temu miałam już przyjemność recenzować książkę Danuty Pytlak. Było to Babie lato. Niezwykle dojrzała historia o miłości i chorobie. Po tak udanym debiucie wiedziałam, że muszę sięgnąć po kolejną powieść tej autorki. Co wniósł w moje życie Medalion szczęścia?
Urszula, beztroska czterdziestolatka, mieszka samotnie w wielkim domu, który odziedziczyła po ciotce. Rodzinna posiadłość skrywa w sobie wiele tajemnic. Urszula jednak nie spieszy się z ich rozwikłaniem. Póki co ważniejsze wydaje się opróżnienie zapasów z piwnicznej winnicy. Nie kończy się to zbyt dobrze. Kobieta trafia na oddział chirurgii, gdzie jej nogę ratuje bardzo przystojny lekarz. Czy to on ma odmienić życie wiecznej singielki? Jakie tajemnice kryje rodzinna posiadłość? Tego się ode mnie nie dowiecie, musicie się o tym przekonać sami, sięgając po Medalion szczęścia.
Tę książkę pochłonęłam w ciągu jednego dnia. Fakt, miejscami zakrawała o fantastykę i niektóre przedstawione w niej sytuacje nie mogły się zdarzyć, ale ta opowieść przypadła mi do gust. Danuta Pytlak posiada niesamowitą umiejętność zwracania czytelnikom uwagi na rzeczy, o których na co dzień nie myślą. Mało kto zastanawia się nad swoimi korzeniami. Większość zna historię swojej rodziny tylko 2, góra 3 pokolenia wstecz. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakie niezwykłe opowieści są związane z naszymi przodkami. Tak samo było z Urszulą.
Autorka stworzyła niezwykłą historię. Poznawałam ją z wypiekami na twarzy i zastanawiałam się, co takiego działo się z moimi przodkami kilka wieków temu. Zazdrościłam głównej bohaterce, że jej rodzina ma tak niezwykłą przeszłość. Aż sama chciałabym odziedziczyć taki dom. Tak, wiem, marzenie ściętej głowy.
Z tą książką miałam ten sam problem, co z Babim latem, wiedziałam, jak się skończy. Zaczęłam to w pewnym momencie przeczuwać i nie pomyliłam się, ale wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadzało. Byłabym nawet rozczarowana, gdyby akcja potoczyła się inaczej. To było po prostu naturalne i cieszę się, że to wszystko tak się zakończyło.
Danuta Pytlak ma niezwykle lekkie pióro. Obie powieści, z którymi się do tej pory spotkałam, oczarowały mnie. Nie były oderwane od rzeczywistości. Postacie były z krwi i z kości, słowa, które wypowiadały, nie były sztuczne. autorka nie pisała ich na siłę. Akcja co prawda toczy się dość leniwie, ale nie można się przy niej nudzić. Tak samo, jak nie można do Medalionu szczęścia podejść zupełnie bez emocji. Ta książka bawi, wzrusza i zmusza do przemyśleń. Będę tęskniła za Ulą. Pewnie kiedyś znów będę chciała się z nią spotkać. Jestem bardzo ciekawa tego, czy Danuta Pytlak napisze kolejną książkę. Jeśli tak, sięgnę po tę pozycję w ciemno. A Wy, jeśli jeszcze nie znacie twórczości tej autorki, postarajcie się to zmienić. To jedna z lepszych polskich pisarek.

Danuta Pytlak
Medalion szczęścia
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2015

12 komentarzy:

  1. Od jakiegoś czasu intryguje mnie ta książka, a po Twojej recenzji chyba się w końcu na nią skuszę. :)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, a cóż za ciekawa pozycja. W jeden dzień? To musi być bardzo fajna. A jak są elementy fantastyki to dla mnie, jestem fanką tego.
    Pozdrawiam ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co jest powodem, ale nigdy nie umiem wbić się w literaturę polską, moim zdaniem większość książek w porównaniu do prozy obcej jest po prostu słaba :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo długo miałam z tym problem. Polska literatura była dla mnie złem koniecznym i omijałam ją szerokim łukiem. Dopiero niedawno zaczęłam się do niej przekonywać.

      Usuń
  4. Tsaa... Przystojny lekarz. Podziękuję. Zupełnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. dopisana na lubimyczytac! muszę trochę nadrobić polskich autorów :(

    tak, tak, dzisiaj podpisałam papiery :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie... Bardzo lubię pisarzy, piszących ,,lekko" ( choć czasami trzeba się dla sportu trochę pomęczyć :)). Elementy fantastyki bardzo mnie do tej pozycji zachęcają.
    Pozdrawiam,
    www.kaniafrania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie znam autorki, myślę, że skuszę się na jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. w sumie to nic szałowego, uczyć będę :D w zespole szkół zawodowych, więc zawodówka i technikum, jeszcze nie wiem, jakie klasy dokładniej mi przypadną :)

    OdpowiedzUsuń
  9. powiem Ci, że z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej wcale mi się nie chce, jeszcze z innej mam poczucie, że tak niewiele ogarniam, że przydałby mi się jeszcze z miesiąc!

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię polską literaturę, niestety tej autorki nie czytałam jeszcze książek, z chęcią to zmienię!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)