Nie wiem, jak u Was, ale u mnie jest bardzo gorąco. Czas więc na typowo wakacyjną lekturę, którą można spokojnie zabrać ze sobą na wczasy. Jesteście ciekawi tego, co spotkało bohaterów na zagranicznych wczasach? Siądźcie więc wygodnie.
Nina i Bartek wraz z dziećmi, Jankiem i Klarą do Hiszpanii. Wymarzone wczasy dość szybko zamieniają się w katastrofę. Dlaczego? Otóż dlatego, że rodzice Bartka, z którymi Nina ma nienajlepszy kontakt, postanawiają do nich dołączyć. Okazuje się, że starsi państwo mają soją własną wizję tego wyjazdu i niekoniecznie interesuje ich to, co na ten temat mają do powiedzenia synowa i wnuki. Myślicie, że już gorzej być nie może? Może, ale nie mogę zdradzić nic więcej.
Kiedy zaczęłam czytać o przygotowaniach do wyjazdu, pomyślałam sobie, że chyba nie przejdę przez tę książkę. Bałam się, że czeka mnie czytanie o jęczącej małej dziewczynce, która chce jeść/pić, nudzi jej się, chce wracać do domu, bolą ją nóżki, o jej starszym bracie, który jakoś będzie chciał przeżyć ten wyjazd i o rodzicach próbujących dogodzić obojgu. Na szczęście autorka mnie pozytywnie zaskoczyła.
To literacki debiut Niny Majewskiej-Brown, jednak ja miałam wrażenie, że czytałam książkę literackiej weteranki. Nie zabrakło tu sarkazmu, humoru, postaci z krwi i kości i akcji. Nie spodziewałam się też, że zakończenie wakacji tej rodziny będzie dla mnie takim kubłem zimnej wody. Podejrzewam, że wielu czytelników będzie miało podobne odczucia. Takiego obrotu chyba nikt się nie spodziewał. W jednej chwili śmiałam się do rozpuku, by za moment powstrzymywać łzy. Kiedy już myślałam, że wszystko się powoli układa, autorka zaskoczyła mnie zakończeniem. Mam nadzieję, że ta książka doczeka się kontynuacji, bo jestem ciekawa co dalej stanie się z bohaterami. Nie można zostawiać czytelników w takiej niepewności.
Pokochałam Ninę. Podziwiam ją za to, że udało jej się ogarnąć cały ten wyjazd i nie dać się zwariować. Nie mogłam się jakoś przekonać do Bartka. Dorosły facet robiący to, co każą mu rodzice to chyba najgorsza zaraza. Spodobało mi się jednak to, że znalazł w końcu w spodniach swoje jaja i postawił im się. Nie wiem, jak tak długo mógł poddawać się ich woli. To byli ludzie z piekła rodem. Zwłaszcza jego mamusia. Ojca dało się jeszcze przeżyć, choć po tym, jak jego rodzina wróciła do Polski, dał popis swoich umiejętności.
Wakacje zmuszają do tego, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę znamy osobę, z którą dzielimy swoje życie. W trakcie lektury zastanawiałam się nad tym, ile byłabym w stanie wybaczyć mojemu mężowi. Miłość miłością, ale wszystko ma swoje granice.
Ta książka nie jest "babską" opowieścią o wakacyjnym wyjeździe. To historia o tym, jakie przewrotne potrafi być życie. Pierwsza część Wakacji jest dość senna, dzieje się niewiele. W drugiej części akcja nabiera tempa i nie pozwala czytelnikowi ochłonąć z dostarczanych wrażeń. Jedna sensacja goni drugą. Wielki ukłon z mojej strony dla autorki za to, co zrobiła. Jestem głodna kolejnych wrażeń. Chętnie jeszcze raz wsiądę do serwowanego przez Ninę Majewską-Brown rollercoastera emocji.
Nina Majewska-Brown
Wakacje
Wakacje
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2015
Wydawała mi się zwykłą, lekką opowieścią na wakacje. Widzę, że to coś więcej. Przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
o kurczę, a myślałam, że to kolejne romansidło :D
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że dzisiaj się przeraziłam trochę, bo zobaczyłam, że rekrutacja do szkół kończy się 31 sierpnia :o
Sama nie wiem. Mam mieszane uczucia wobec tej książki, więc raczej nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJest tyle opinii o tej książce, dobrych i złych, że chyba sama muszę po nią sięgnąć, aby się przekonać :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się, że ta książka tak zaskakuje- w takim razie muszę poszukać.
OdpowiedzUsuń