Strony

środa, 1 lipca 2015

Agnieszka Tomczyszyn "Ezotero. Córka wiatru"


Usiądźcie wygodnie, dzisiaj opowiem wam bajkę o tym, jak trudno napisać dobrą powieść, którą z wielkim rozmachem zadebiutuje się na rynku wydawniczym. Pisać każdy może, trochę lepiej, czasem trochę gorzej. Dziś już nie ma problemu, by wydać coś, co od lat pisało się do szuflady. Staram się być bardzo wyrozumiała w stosunku do debiutantów, sama pewnie nie napisałabym lepiej od nich, ale czasem trudno mi pogodzić się z tym, że dobry pomysł na książkę ma czasem bardzo słabe wykonanie. Tak niestety było w przypadku Ezotero. Córki wiatru.
Latte nie ma łatwego życia. Nigdy nie poznała ojca. Mieszka z matką w niewielkiej kawalerce i niewiele może powiedzieć na temat kobiety, która ją urodziła i wychowała. Fi wyraźnie coś ukrywała przed córką. Z bliżej nieznanych powodów nie chciała jej wyjawić, gdzie co roku znika na kilka dni. Dopiero jej śmierć daje odpowiedź na kilka pytań, jednak życie Latte się zmienia. Musi zmierzyć się z nową i trudną rzeczywistością.
Przyznam, że liczyłam na to, że autorka skupi się bardziej na relacjach matka-córka. Niestety, Agnieszka Tomczyszyn potraktowała ten wątek po macoszemu. Niewiele dowiadujemy się na temat bohaterek. Podobnie jest z ich odczuciami względem siebie. Myślałam, że ezoteryka będzie tłem dla ich historii, tymczasem stało się na odwrót.
Cenię pisarzy, którzy potrafią powołać do życia nietuzinkowych bohaterów. Osoby pojawiające się na kartach Ezotero są bezbarwne. Pojawiają się, znikają i na pewno nie pozostaną na dłużej w pamięci czytelnika. Nawet nietuzinkowe imiona ich nie uratują. Swoją drogą, jestem ciekawa, co kierowało autorką, gdy nadawała im tak dziwne imiona. Jak dla mnie, było to niezbyt potrzebne udziwnienie. Lubię latte, ale nigdy nie nazwałabym tak swojego dziecka. W połączeniu z moim nazwiskiem to brzmiałoby komicznie, a córka nienawidziłaby mnie do końca życia.
O ile początek książki był całkiem dobry, o tyle reszta już niekoniecznie, choć zakończenie nieco ratuje honor tego debiutu. Narracja kulała, w wielu miejscach pojawiają się niedopracowane wątki. Dialogi są krótkie, nierealne, pisane nieco na siłę. Nie lubię czegoś takiego. Są także spore przeskoki czasowe. Latte z gimnazjalistki zmienia się w licealistkę, która parę stron później idzie na studia. W międzyczasie niewiele się dzieje. Dziewczyna czasem spotka się ze znajomymi, zdarzy jej się przesadzić z alkoholem. W międzyczasie jeszcze kilka razy dojdzie do wniosku, że nienawidzi matki, która nie chce być z nią szczera. Zupełnie nietrafiony był także wątek kryminalny. Niewiele wniósł do opowieści i nie został zbyt dobrze poprowadzony. Mam wrażenie, że autorka chciała powiedzieć za dużo i nie wiedziała do końca, na czym powinna się skupić. Tak bardzo chciała stworzyć oryginalną historię, że w końcu nieco się w niej pogubiła.
Po lekturze doszłam do wniosku, że jednak jestem za stara na tego typu książki. Przeszkadzają mi chociażby takie fragmenty, w których jedna z bohaterek przynosi drugiej zeszyt, a ta mówi jej, żeby zostały przyjaciółkami. Myślę, że nastolatkom bardziej ta książka by się spodobała. Młodsi ode mnie ludzie zwracają uwagę na zupełnie inne rzeczy i to, co mnie przyprawia o bóle głowy, im akurat przypada do gustu. Jestem zawiedziona tą lekturą i wiem, że raczej nie będę chciała ponownie spotkać się z twórczością Agnieszki Tomczyszyn. Co prawda ma lekkie pióro, ale to, co pisze, nie zaspakaja moich czytelniczych oczekiwań.

Agnieszka Tomczyszyn
Ezotero. Córka wiatru
Wydawnictwo MG
Warszawa 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu MG.


12 komentarzy:

  1. I ma na imię Latte? O raju...
    Szkoda że tak wygląda rzecz z tą książką, kusiła mnie trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, główna bohaterka ma na imię Latte. Wiem, to straszne...

      Usuń
  2. Fabuła mnie zaintrygowała, ale raczej nie przeczytam. Myślę, że poczekam na kolejne powieści tej autorki, gdy już ona nabierze warsztatu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już recenzje pozytywne, ale także i negatywne. Mam mieszane uczucia, ale właśnie przez takie "konflikty" (jeśli można tak nazwać mieszane recenzje ;) ) sprawiają, że nie mogę doczekać się sięgnięcia po tę pozycję. A już od jakiegoś czasu czeka grzecznie na półce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory trafiałam na opinie osób mniej więcej w moim wieku, czyli koło 24-25 lat, które twierdziły, że ta książka bardziej spodoba się młodszym czytelnikom. Popieram tę opinię. Już jestem trochę za stara na tego typu lektury :P

      Usuń
  4. Mi się książka podobała, trochę nie mój klimat ale była lekka-POWIEŚĆ.
    Nie jestem wysublimowanym molem książkowym który zwraca uwagę na dopieszczenie wątku, nie krytykuję też za to co jest a co mogło by być. Też nie twierdzę, że napisał bym inaczej - bo zapewne tego bym nie zrobił w ogóle:)

    Trafiłem tu na bloga przez jakąś "linkę" z komentarzy lubimyczytac.pl, ciekawy byłem opinii, bo każdy ją może mieć. I troszkę się uśmiałem jak doczytałem, że w dzisiejszych czasach łatwo jest wydać to co pisało się od lat do szuflady :) Prościej jest po prostu założyć BLOGA :)

    Co do opinii, są one podzielone, faktycznie uznał bym ją za książkę dla młodzieży, ale może i starszym się spodoba :) Co do recenzji-no cóż... zapewne pierwsze kroki Henrego Portiera tez nie były stabilne i dystyngowane i była to książka dla dzieci .... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka osób, które znam, wydało coś, co pisało od lat do szuflady. Fakt, przeważnie dołożyli do tego interesu, bo musieli za to zapłacić, ale im się udało. Teraz wydanie swojej twórczości to nie jest wielki problem. Nawet kilku moich wykładowców ma na swoim koncie powieści. Wiem, że z blogiem jest łatwiej, pisze to osoba, która sama ma lepsze i gorsze teksty :) Nie napisałam, żeby ludzie trzymali się od tej książki z daleka. Po prostu jestem po jej lekturze zawiedziona. Najprawdopodobniej za stara jestem na takie książki, dodatkowo studia filologiczne sprawiły, że inaczej patrzę na książki, a już praca w branży wydawniczej to wszystko do góry nogami wywróciła. Cieszę się, że Tobie się spodobało. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Ja mam na nią ochotę, choć opinie rzeczywiście są różne... Ale mam nadzieję, że mnie akurat się spodoba, lubię takie lekko baśniowe klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam 31 lat i mnie się ta książka bardzo podobała :) Może wystarczy być młodym duchem heheh :) I nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że bohaterowie są bezbarwni. Moim zdaniem są jedną z mocniejszych stron książki- w szczególności pokochałam Janka, jego rodziców! Poza tym to, że powieść toczy się szybko uważam za jej ogromny plus. Myślę, że to lepsze niż (z całym szacunkiem) zaglądanie każdego dnia do talerza bohaterom Domu nad Rozlewiskiem ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja najwyraźniej jestem stara duchem, ale co tam :) Mnie akurat bohaterowie nie porwali, cieszę się jednak, że Tobie przypadli do gustu :) pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Rzadko sprawdzam w interencie oceny książki, ale tak sprawdziłam "z czapy" i doznałam szoku ile jest różnych opinii o tej książce. Co jeden to inna- od zachwytów po rzucanie mięsem :) Podoba mi się to :D Muszę przeczytać, bo już sama okładka mnie zaciekawiła, a teraz to już w ogóle mnie skręca z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dołączam do tych zachwyconych powieścią. Przeczytałam też i jeszcze bardziej zachwyciłam się drugą częścią- Ezotero moje przeznaczenie. Klimatyczna, niespotykana i na długo zapada w pamięci. Mam nadzieję, że powstanie część trzecia. Tymczasem przeczytałam książkę dla młodzieży tej samej autorki, która już mnie kompletnie przekonała do śledzenie twórczości Agnieszki Tomczyszyn. Młoda, świetnie zapowiadająca się pisarka. Radzę poczytać resztę, bo słowem też można kogoś skrzywdzić. A zapowiada się na powiew świeżości w naszej literaturze :) Taka jest moja opinia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)