Dzisiejszy Poniedziałek ze zbrodnią w tle będzie inny niż pozostałe. Do tej pory nie pojawiały się tu historie oparte na faktach. Dziś przedstawię Wam pierwszą z nich.
Być może słyszeliście o głośnej sprawie dotyczącej maltretowania dzieci w domu dziecka prowadzonym przez zakonnice w Zabrzu. Finał doprowadził do skazania sióstr za te czyny. Kiedy czytałam tę książkę, nie mogłam uwierzyć, że człowiek, który poświęcił swoje życie Bogu, mógł dopuścić się takich okrutnych czynów. Te zakonnice nie znały słowa "miłosierdzie". Biły swoich podopiecznych, zamykały ich na klucz, nie pozwalały się bawić, wyzywały od najgorszych i pozwalały na to, by starsze dzieci molestowały maluchy. Najgłębsze i niemożliwe do usunięcia rany wykonały na ich psychice. Co z tego, że podopieczni trafili do innych placówek, skoro już do końca życia będą pamiętali o piekle, które zgotowały im zakonnice.
Wychowankowie sióstr Boromeuszek wpadli w pętlę molestowania. Kiedyś ktoś robił im krzywdę, więc teraz oni robią to samo innym dzieciom. Tak wcale nie musiało być. Wystarczyło, żeby zareagował któryś z nauczycieli. Przecież uczniowie im się skarżyli. Wszystko się we mnie gotowało, Miałam ochotę krzyczeć, gdy widziałam cierpienie tych maluchów. Z jednego piekła trafiły do drugiego, Nie dziwię się, że uciekały z domu dziecka do swojej patologicznej rodziny. Tam może i nie było idealnych warunków do rozwoju, ale nikt ich nie gwałcił i nie kazał machać prześcieradłem, żeby wyschło po tym, jak jedno z dzieci je zmoczyło.
Przerażające jest to, że ta historia zdarzyła się naprawdę i musiało dojść do morderstwa, by ujrzała światło dzienne. Kilkanaście kilometrów od mojego miejsca zamieszkania siostry zakonne, które miały zapewnić schronienie niechcianym dzieciom, zmieniły ich życie w koszmar. Myślicie, że okazały skruchę? Przecież nie robiły one nic złego. To jeden z mocniejszych reportaży, jakie miałam okazję czytać. Uważam, że wyroki, jakie trzymały siostry, były zdecydowanie za niskie w stosunku do tego, co zrobiły tym dzieciom.
Tę książkę mogą przeczytać tylko ci czytelnicy, którzy mają nerwy ze stali. Ja do dokończenia lektury podchodziłam kilka razy. Nie, to nie była nudna lektura, Nie sposób nawet tę pozycję w taki sposób oceniać. Była po prostu trudna w odbiorze. Działała na mnie, przeżywałam to, co się działo. Nie potrafiłam zrozumieć tego, jak można być tak bezdusznym. Przecież to były tylko dzieci. Za co je karać? Za to, że miały rodziców alkoholików? Przecież rodziny się nie wybiera, to nie ich wina. Za to, że są krnąbrne? Jeśli nie pokaże im się co wolno, a czego nie, to wiadomo, że będą się źle zachowywały. Ta lektura mną wstrząsnęła. Dużo czasu minie, zanim przestanę o tym rozmyślać. O ile w ogóle przestanę.
Justyna Kopińska
Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2015
Ciężka książka, ciężki temat...W głowie się nie mieści jak można zgotować dzieciom taki los, i to kto? Osoba która miała im dać schronienie, poczucie bezpieczeństwa... Nie wiem czy dałabym rade przeczytać tę książkę...
OdpowiedzUsuńNie mam nerwów ze stali, więc nawet nie próbuję czytać tej książki... A zakonnice do piekła...
OdpowiedzUsuńMoże po kilku lekkich romansach byłabym w stanie przeczytać tę książkę. Coraz częściej słychać o dorosłych wykorzystujących swoją pozycję, by pastwić się nad dziećmi zależnymi od nich..
OdpowiedzUsuń