Strony

piątek, 12 czerwca 2015

K. Bromberg "Driven. Namiętność silniejsza niż ból"


Kiedy po zamówieniu tej książki do recenzji przeczytałam kilka opinii mówiących o tym, że przypomina ona Pięćdziesiąt twarzy Greya, mój zapał do lektury ostudził się i zaczęłam żałować tej decyzji. O gustach się nie dyskutuje, ale dla mnie bestseller autorstwa E.L. James to nie jest literatura. Swojego zdania na ten temat nie zmienię. Dość długo odkładałam Driven. Tom 1. Namiętność silniejsza niż ból na później. Bałam się tego, że czeka mnie kolejna lektura, którą porzucę po kilku stronach, bo dojdę do wniosku, że jako czytelnik wymagam od literatury czegoś więcej, a to, co trzymam w ręce to jakaś kpina. Nie miałam pojęcia jak bardzo się pomyliłam.
Na początku książki towarzyszyły mi wątpliwości. Jest ona – Rylee Thomas, kobieta sukcesu, która odczuwa silną potrzebę kontrolowania wszystkiego. Wydaje się, że jest niedostępna i nie może stanowić pokusy dla łowcy damskich... no właśnie, czego? Serc? Chyba tylko tych złamanych po rozstaniu z nim. Mniejsza o to na co poluje on, czas go przedstawić. Colton Donovan to syn znanego gwiazdora przyzwyczajony do tego, że zawsze dostaje to, czego chce. Nikt nie jest w stanie mu się oprzeć. Jest niegrzecznym chłopcem, łajdakiem z rozdmuchanym do granic możliwości ego. Cud, że nie zabiło ono nikogo, kto znalazł się z nim w pokoju. Obawiałam się, że ze spotkania tej dwójki bohaterów nie wyniknie nic godnego uwagi. Podchody Donovana mnie drażniły, ale z czasem wciągnęłam się w bieg akcji i nie mogłam oderwać się od książki.
Schemat powieści nie jest oryginalny. Niegrzeczny chłopiec spotyka grzeczną dziewczynkę i chce pokazać jej, co traci, gdy nie jest z nim w łóżku. Takich opowieści mamy na pęczki. Na dodatek bohater ma za sobą mroczną przeszłość, jak twierdzi jego kochanka, jest not broken, just bent (nie jest popsuty tylko zakrzywiony). Rylee, jako osoba pracująca z niechcianymi dziećmi i pomagająca im wyjść na prostą, chce naprawić to, co zostało uszkodzone w przeszłości. Nie jest to zadanie łatwe. Colton nie bardzo lubi rozmawiać o przeszłości.
O ile do Rylee od razu poczułam sympatię, o tyle do jej kochanka nie potrafiłam się przekonać. Drażniło mnie jego zachowanie i olbrzymie ego. Na miejscu Ry raczej nie poddałabym się urokowi boskiego Asa. Tacy mężczyźni już na wstępie są u mnie spaleni, a jakakolwiek konwersacja z nimi to zwykła strata czasu, lecz gdyby Rylee się nim nie zainteresowała, nie byłoby tej książki.
Przed sięgnięciem po tę lekturę obawiałam się przede wszystkim tego, że oprócz scen łóżkowych nie czeka na mnie nic innego. Poczułam się miło zaskoczona. Owszem, pojawiają się takie fragmenty, ale nie ma ich zbyt wielu. Przyznam, że z przyjemnością czytałam o tym, jak Rylee i Colton uprawiają seks. Autorka opisała to w sposób działający na wyobraźnię. Było może trochę wulgarnie, ale nie miałam ochoty odłożyć książki i nie czułam oburzenia. Za to należy się K. Bromberg duże uznanie. Nie jest łatwo tak dobrze pisać o seksie.
W tej książce było wszystko, co w literaturze cenię: poczucie humoru, dopracowane opisy, wyraźni bohaterowie i wciągająca fabuła. To nic, że autorka nie wymyśliła nic oryginalnego. Stworzyła jednak bardzo ciekawą serię, która zdobędzie serce wielu czytelników i na długo zostanie ich w pamięci.

K. Bromberg
Driven. Namiętność silniejsza niż ból
Wydawnictwo Helion
Gliwice 2014

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi Sztukater i Wydawnictwu Helion.

1 komentarz:

  1. Muszę przyznać, że po słynne "Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie sięgnęłam i raczej tego nie zrobię. Co do powyższej książki - wydaje się być niby schematyczna, ale jednak intrygująca. Chociaż nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać z bohaterem o wielkim ego. :D Mimo wszystko, może kiedyś sięgnę.
    Pozdrawiam
    A. :)

    http://still-changeable.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)