Na temat tej książki słyszałam wiele bardzo dobrych opinii, więc postanowiłam po nią sięgnąć. Teraz siedzę nad klawiaturą i nie wiem, co mam napisać.
Książka zapowiada się dość niepozornie. Poznajemy główną bohaterkę, Michalinę, która ma znajomych, ukochanego i chce wyjechać do pracy za granicę. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna idzie do lekarza, by wyjaśnić przyczynę nękającego ją od dawna przeziębienia. Okazuje się, że Michalina ma raka. Rozpoczyna się walka o jej życie. Jak pewnie się domyślacie, nie będzie ona łatwa. Nie powiem Wam, jak kończy się ta krótka opowieść. Jeśli chcecie, sami się o tym przekonajcie.
Powiem tak, spotkałam się z opiniami, że ta książka to zupełnie inne spojrzenie na temat choroby nowotworowej i śmierci. Trudno mi się z tym nie zgodzić. Takiej opowieści o raku jeszcze nie czytałam. Czy ta historia porwała mnie i sprawiła, że czytałam ją ze ściśniętym sercem? Niestety nie. Owszem, Bańki mydlane czytało się szybko, ale chyba nie takich książek o raku szukam. Nie potrafiłam zaprzyjaźnić się z Michaliną. Drażniła mnie, zwłaszcza po tym, jak już dowiedziała się o swojej chorobie.
Nie powiem, że ta książka to gniot literacki i pozycja niewarta uwagi. W żadnym wypadku. Nie chcę, żeby ten wpis został tak odebrany. Sięgnęłam po tę książkę z ciekawości, bo polecało ją wiele osób, Chciałam sprawdzić, co poczuję po spotkaniu z nią. Nie trafiła w mój gust czytelniczy, ale tak czasem po prostu się zdarza. Wolę czytać bardziej wymagające książki o chorobach. One bardziej zmuszają mnie do myślenia o pewnych sprawach. Bańki mydlane były dla mnie miłym przerywnikiem pomiędzy cięższymi lekturami. Spędziłam z Michaliną jeden wieczór. Nie żałuję tego spotkania, ale raczej go nie powtórzę.
Na końcu chcę złożyć ukłon w stronę autorki za przekazanie dochodu ze sprzedaży książki na rzecz Hospicjum im Świętego Łazarza w Krakowie. Niewielu jest takich pisarzy. Ogromny szacunek, pani Edyto.
Jeśli szukacie lekkiej opowieści o nowotworze, która nie jest wypełniona smutkiem i raczej nie przygnębia czytelnika, zapoznajcie się z Bańkami mydlanymi. Nie pożałujecie tego spotkania.
Edyta Świętek
Bańki mydlane
Wydawnictwo Szara Godzina
2015
Jestem podatna na zmiany na stroju, więc wolę coś weselszego.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam okładki w takim stylu... czuję się zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńNie mogłabym przejść obok niej obojętnie. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie czytałam. Świetny gest ze strony autorki!
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność patronować medialnie tej książce. Ja bardzo lubię twórczość Edyty, zgodzę się, że to książka na jeden wieczór, ale mnie akurat historia porwała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magdalena
przeglad-czytelniczy.blogspot.com