Czy seryjny zabójca może mieć tylko kilka milimetrów wielkości? Okazuje się, że tak. Coś tak niepozornego jak wirus Ebola w ciągu kilkunastu dni jest w stanie rozpuścić od środka ciało człowieka i zmienić go w tykającą bombę zegarową gotową wybuchnąć w każdej chwili. Wielu z nas chciałoby, żeby taki scenariusz był możliwy do zrealizowania wyłącznie w horrorach. Niestety, ten seryjny morderca istnieje i tylko czeka na to, by zacząć siać zniszczenie.
Autor książki swoją narracją potrafi wciągnąć czytelnika w sterylny świat laboratorium, w którym prowadzi się badania nad wirusem Ebola. Nieco obawiałam się, zanim jeszcze sięgnęłam po tę książkę, że nie przypadnie mi do gustu i mogę się nudzić podczas lektury. Moje obawy były bezpodstawne. Strefa skażenia trzyma w napięciu do ostatniej strony i nie pozwala się odłożyć na półkę.
Pierwsze ogniska wirusa odkryto w Afryce. Richard Preston opisuje te wydarzenia. Możemy nawet zobaczyć na mapie gdzie dokładnie się to stało. Czułam ciarki na plecach, gdy czytałam o tym, co działo się z ofiarą. Przechodziła przez niewyobrażalne katusze czując, jak jej organy zmieniają się w galaretkę. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie co ta ofiara czuła. Musiała mieć świadomość, że nieuchronnie zbliża się jej koniec.
Z trudem czytałam o tym, co działo się w strefie, do której nie można wejść bez ochronnego stroju. W laboratorium żyły małpy. Naukowcy badali, jak ich ciała będą się zachowywać po zarażeniu tym wirusem. Zawsze żal mi zwierząt, na których przeprowadzane są takie eksperymenty. Wiem, że ratują one życie ludziom, ale zawsze mam poczucie wielkiej niesprawiedliwości, że niewinne zwierzęta umierają w imię nauki. W moich oczach pojawiały się łzy, gdy czytałam fragmenty opisujące sekcje ich zwłok. To były dla mnie najtrudniejsze momenty i musiałam przerywać lekturę, by na chwilę ochłonąć.
Czytałam tę książkę podczas choroby. Gdybym wróciła z Afryki, pewnie myślałabym, że jestem jedną nogą w grobie. Ta lektura działa na psychikę i to bardzo. Nie każdy będzie w stanie przez nią przebrnąć. Nie, nie jest zła. Jest świetna. I przerażająca, bo wszystko to, co autor w niej opisał, zdarzyło się naprawdę. Każdy z nas mógł znaleźć się na miejscu osób zarażonych wirusem Ebola. To realne zagrożenie i trzeba mieć tego świadomość.
Richard Preston podszedł do tematu z pełnym profesjonalizmem. Prezentuje czytelnikom szczegółowe informacje, lecz robi to w ciekawy sposób. Niemal czujemy strach pracowników laboratorium, którzy przeprowadzają badania. Wydawać by się mogło, że ci wyszkoleni ludzie są przyzwyczajeni do takiej pracy. Nic bardziej mylnego. W starciu z tym seryjnym zabójcą nie sposób jest wyzbyć się strachu. Jeden niepewny ruch skalpela, małe draśnięcie i uruchamia się zegar odliczający czas do śmierci w potwornych męczarniach. Taka perspektywa przeraziłaby każdego.
Na pewno nie będę mogła przez dłuższy czas przestać myśleć o tej książce. Polecam ją ludziom o mocnych nerwach i stalowych żołądkach. Przeczytajcie o tym, co może z człowiekiem zrobić niewielki wirus. Poczujcie strach ludzi badających jego strukturę i próbujących go okiełznać. Gwarantuję, że prędko nie zaśniecie spokojnie.
Richard Preston
Strefa skażenia
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non
Czytałam tę książkę, fragmenty o małpach wbijały w fotel.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Aga
z ciekawością znajdę chwilkę na tą lekturę. :)
OdpowiedzUsuńwww.nacpana-ksiazkami.bloog.pl