Strony

środa, 8 kwietnia 2015

Jude Deveraux "Prawdziwa miłość"


Wiele dziewcząt marzy o prawdziwej miłości na całe życie. Może i niekoniecznie chcą księcia w zbroi na białym koniu, ale pragną wyjść za mąż za człowieka, który pokocha je całym sercem i nie będzie widział świata poza nimi. Prawdziwa miłość. Trylogia panien młodych z Nantucket wydaje się idealną lekturą dla takich czytelniczek.
Młodziutka Alix Madsen, która właśnie stała się absolwentką architektury, dowiaduje się, że została wymieniona w testamencie dalekiej znajomej jej matki, Adelaide Kingsley. Kobieta zażyczyła sobie, by dziewczyna spędziła rok w domu na wyspie Nantucket. Spadkobierczyni jest zaskoczona takim obrotem spraw i nie chce skorzystać z okazji. Ma inne plany. Wszystko zmienia się, gdy porzuca ją chłopak. Postanawia wyjechać, żeby na nowo wszystko poukładać. Po przybyciu na miejsce czeka na nią niespodzianka. Na Nantucket przebywa bowiem jej idol, sławny architekt, Jared Montgomery. Co więcej, okazuje się, że dziedziczy on dom Kingsleyów i wcale nie jest zachwycony tym, że dziewczyna przyjechała do tej posiadłości.
Wiadomo, kto się czubi, ten się lubi. Reszty łatwo się domyśleć. Nie mam duszy romantyczki, w związku z czym bardzo rzadko sięgam po romanse. Przeważnie omijam je szerokim łukiem. Nie lubię przewidywalnych książek, w których czytelnik jest w stanie odgadnąć, jaki będzie finał historii, już na początku lektury, gdy w życiu samotnej kobiety pojawia się niezwykle przystojny mężczyzna. Romanse, przynajmniej w moim mniemaniu, mają taką właśnie tendencję. Jest pan i pani, którzy wezmą romantyczny ślub, a potem doczekają się gromadki pięknych jak aniołki dzieci. Większość scenariuszów miłosnych pokrywa się ze sobą. Ona jest samotna i porzucona przez faceta. On przez całe życie czekał na tę jedyną, w końcu ją odnalazł i wszystko dobrze się zakończyło. Szybko zapominam o takich lekturach. Po czasie nie pamiętam już nawet imion bohaterów, jednak postanowiłam dać szansę Prawdziwej miłości. Co z tego wyszło?
Polubiłam główną bohaterkę, Alixandrę, bo była silną i odważną dziewczyną. Nieco na nerwy działał mi Jared, który najpierw ignorował kobietę, a później doszedł do wniosku, że jednak to na nią czekał przez całe życie. Czegoś takiego nie lubię. Nie potrafię wzbudzić w sobie jakiś ciepłych uczuć do takiej postaci, bo na wstępie jest u mnie już przekreślona. Sięgając po tę książkę bałam się, że czeka mnie niemożliwa do przejścia miłosna historia z ckliwymi oświadczynami w romantycznej atmosferze i łzawymi wyznaniami. Na szczęście czegoś takiego tu nie było. Romans pozostaje gdzieś z tyłu, nie jest wątkiem dominującym.
Niezbyt przypadł mi do gustu język narracji. Był zbyt prosty, czasem nawet naiwny. Uważam też, że wątek fantastyczny dotyczący tajemnicy skrywanej przez dom, był niepotrzebny. Reakcja lokatorów na to, co działo się w posiadłości, niezbyt pasowała do tej sytuacji. Inni ludzie zachowaliby się inaczej. Mam też pewne zastrzeżenia co do tego, w jaki sposób zawód architekta widzi autorka. Znam parę osób pracujących w tym zawodzie i robią zupełnie co innego, niż bohaterowie tej książki.
Prawdziwa miłość to pierwszy tom trylogii o przygodach panien młodych z Nantucket. Czy sięgnę po kolejne części? Na dzień dzisiejszy tego nie wiem. Spędziłam miło czas przy tej lekturze. Szybko się ją czytało, choć jak wspominałam, z narracją bywało różnie. Polecam tę pozycję osobom o romantycznych duszach. Na pewno będą czekały na kontynuację Prawdziwej miłości z niecierpliwością.

Jude Deveraux
Prawdziwa miłość. Trylogia panien z Nantucket
Black Publishing
Warszawa 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi Sztukater oraz 
wydawnictwu Black  Publishing.

3 komentarze:

  1. Na razie nie mam w planach tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mnie irytuje imię głównej bohaterki, ale całokształt mnie zachęcił :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem... Na razie jej nie planuję, ale czasami nachodzi mnie ochota na romansidła, tylko ten watek fantastyczny....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)