Strony

środa, 15 kwietnia 2015

Edward Strun "Wolność urojona"


Chyba każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jak będzie wyglądać nasz świat za kilkadziesiąt lat. Mało prawdopodobne jest to, by nic się nie zmieniło. Technologia galopuje jak szalona. Niedługo za ludzi większość rzeczy będą wykonywały roboty. To trochę przerażające, nie uważacie? Czasem mam wrażenie, że to wszystko zmierza w takim kierunku, żeby wyłączyć człowiekowi myślenie. Niezbyt optymistyczna jest także wizja przyszłości, jaką zarysował w swojej książce Edward Strun.
Bohater książki, Alan Mere, ma wszystko: dobrze płatną pracę, luksusowy apartament, prawie idealnego przyjaciela w postaci sztucznej inteligencji, Freda. Ma jednak jeden problem: nie znosi swojego życia. Wszystko jest zawsze zaplanowane. Niekoniecznie z jego udziałem. Wydajność mężczyzny w pracy spada. Zauważają to oczywiście jego przełożeni. Jaki jest tego powód? Syntia, kobieta, z którą Alan pewnego dnia się spotyka. Rozmowa z nią zmienia wiele w sposobie myślenia bohatera. Mężczyzna dostrzega to, że wolność, jaką może się cieszyć, jest tak naprawdę fikcyjna. Ludzie są nieustannie szpiegowani, nie mają do powiedzenia nic na temat swojej przyszłości. Ogłupiają ich reklamy, otacza ich technologia, którą nie do końca rozumieją.
Rzadko sięgam po antyutopię, na tę książkę jednak ostrzyłam sobie zęby od momentu, gdy zobaczyłam zapowiedź. Chciałam przekonać się, jak wygląda ta urojona wolność bohaterów i wiecie co? Nie chciałabym znaleźć się na ich miejscu. Nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi. Cieszę się, że mam cokolwiek do powiedzenia na temat swojej przyszłości.
Bohaterowie tego zrobić nie mogą. Od początku są przygotowywani do konkretnego zawodu. Nie potrafią robić nic innego. Poddają się zabiegom, które mają poprawić ich wydajność tylko dlatego, że jest to modne, a nie niezbędne do przetrwania. Kiedy czytałam o reklamach telewizyjnych, jakie są serwowane żyjącym w tamtej rzeczywistości ludziom, momentalnie pokochałam lecące w naszej telewizji reklamy Old Spice. Też kazałabym ciągle zmieniać kanały, żeby nie zwariować.
Niepokojące było rozpasanie seksualne w mediach i wśród pracowników. Jedna z postaci nie była nawet pewna tego, kto właściwie jest ojcem jej dziecka, które i tak oddała do wychowania komuś innemu, żeby nie przeszkadzało jej w karierze. Nie wiem, ile musieliby mi zapłacić, żebym przeniosła się do takiego świata.
Nie potrafię porównać tej książki do czegoś, co już wcześniej czytałam, za co należy się autorowi duże uznanie. Nie lubię takiej chwili, gdy nagle w trakcie lektury orientuję się, że już gdzieś kiedyś z czymś takim się spotkałam.
Książkę czyta się w błyskawicznym tempie. Momentami żałowałam, że autor nie zatrzymał się nad pewnymi wątkami na dłuższą chwilę. Trochę za mało było dla mnie chociażby Freda, co nie znaczy, że był on źle wykreowany. Przyznam, że miałam na początku Wolności urojonej nieco wątpliwości co do tego, czy wciągnie mnie książka, w której bardzo szczegółowo opisano urządzenia elektroniczne, w jakie wyposażony był Alan. Takie wywody nie są na moją psychikę. Nudzę się przy nich. Na szczęście takich fragmentów pojawiło się niewiele.
Myślę, że po Wolność urojoną powinni sięgnąć wszyscy ci, którzy zastanawiają się nad tym, w którą stronę zmierza przyszłość. Lektura tej książki każe pomyśleć o tym, czy wybory, jakie podejmujemy, faktycznie zależą od nas, czy może wpływają na to najnowsze trendy? Mnie taka wizja przyszłości przeraziła, a wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? To może zdarzyć się naprawdę i jeśli nie my, to nasi potomkowie mogą stać się takimi Alanami. Mam nadzieję, że ja takiej chwili nie doczekam.

Edward Strun
Wolność urojona
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2014

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję autorowi.

5 komentarzy:

  1. Często czytam antyutopie, chociaż o tej jeszcze nie słyszałam. Nie wiem, czy sięgnę w najbliższym czasie. Może z okazji wiosny coś pozytywniejszego?
    http://magdalenawkrainieczarow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej pozytywna książka pojawi się niebawem. Co prawda trochę przy niej płakałam, ale niesie ze sobą sporo pozytywnej energii i wiary w ludzi :)

      Usuń
  2. Myślę, że się skuszę... I też mam nadzieję, że nie doczekam czasów TAKIEJ przyszłości :)

    Dzięki za odwiedziny u mnie i zapraszam ponownie na www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś faktycznie może być nieciekawie i tą książkę powinien przeczytać każdy ku przestrodze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przekonuje mnie ta fabuła.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)