Książki z historią w tle są moją, drugą po powieściach ze zbrodnią w tle, miłością. Wpływ na to miała moja starsza siostra, która z wykształcenia jest historykiem i od małego podsuwała mi taką tematykę do czytania. Chociaż moje serce należy do średniowiecza i do tego, co działo się na początku XX wieku podchodzę z dużą rezerwą, postanowiłam dać szansę tej książce. Zafascynował mnie jej opis. Zapraszam do podróży do carskiej Rosji, skąd przeniesiemy się na mroźne ziemie wyspy Świętego Piotra.
Pierwsza połowa XX wieku. Zdesperowana młoda kobieta wydostaje się na brzeg arktycznej wyspy. Z ojczyzny zabrała ze sobą niewiele: mroczny sekret i wysadzany szmaragdami krzyż. Sto lat później działania ludzi sprawiają, że te same tereny stają się kolebką mogącą raz na zawsze położyć kres ludzkości. Co takiego stało się na wyspie Świętego Piotra prawie wiek temu? Kim była tajemnicza kobieta? Jakie znaczenie ma krzyż, który ze sobą miała? Tego wszystkiego dowiecie się podczas lektury.
Każdy z nas uczył się na historii o tym, że ostatni car Rosji, Mikołaj II Romanow został zamordowany wraz z rodziną 17 lipca 1918 roku. Autor książki także opowiada tę historię. Wspomina również o powiązaniach Romanowów z Rasputinem. O nim zapewne też słyszeliście. Rzekomy mnich, faworyt żony cara Mikołaja, którego niezwykle trudno było zabić, gdy zaczął przeszkadzać monarchistom. Mastello i o tym wspomina. Jednak opowiedziana przez niego historia różni się od tego, co mówiono nam w szkole. Czym? Chciałabym powiedzieć, ale wtedy popsuję Wam niespodziankę. Mogę tylko powiedzieć, że zamach na carską rodzinę nie poszedł tak, jak planowano. Więcej zdradzić nie mogę.
Akcja książki dzieje się nie tylko w carskiej Rosji. Jednocześnie jesteśmy świadkami tego, co dzieje się na mroźnych terenach Arktyki. Ludzkości grozi zagłada. Zmiany klimatyczne spowodowały osunięcie się klifu i wyrzucenie do morza trumny skrywającej ciało osoby zmarłej na hiszpankę. Jest spora szansa, że wirus przetrwał i może się rozprzestrzenić, niosąc ze sobą krwawe żniwo. Pozostaje tylko pytanie: kto będzie szybszy: ludzie próbujący zdusić chorobę w zarodku czy śmiercionośny wirus rozwijający się w zastraszającym tempie?
Przyznam szczerze, że zdecydowanie bardziej podobały mi się fragmenty dotyczące carskiej Rosji niż to, co działo się pod koniec XX wieku. Tamten świat bardziej mnie oczarował, co nie znaczy, że w niedalekiej przeszłości się nudziłam. Tego nie mam na myśli. Po prostu moja miłość do historii wygrała z zagrożeniem epidemii.
Jeśli lubicie mroczne tajemnice ukryte w zakamarkach historii, jej alternatywne wersje oraz dreszczyk emocji - sięgnijcie po tę książkę, na pewno nie będziecie się z nią nudzić. I nie zrażajcie się tym, że ma prawie 600 stron. Przejdziecie przez nie zanim się obejrzycie :)
Robert Masello
Krzyż Romanowów
Wydawnictwo Feeria
Łódź 2013
a ja nie przepadam za książkami historycznymi, w tej kwestii wolę filmy, ostatnio oglądałam Krwawą hrabinę - dobry film! :)
OdpowiedzUsuńja mam 1 egzemplarz recenzencki, więc spokojnie mogę sobie czytać powoli (już skończyłam), planuję założyć bloga z recenzjami, ale robię to już od pół roku i nie mam pomysłu na nazwę :(
Ja również uwielbiam historię, chociaż ostatnio jakoś to hobby poszło na dalszy plan :) Zainteresowałaś mnie tą książką. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTen watek jest strasznie ciekawy, chciałam się kiedyś zagłębić w tę historię, może mi się uda :))
OdpowiedzUsuńKiedyś tę książkę wygrałam i od tamtej pory leży na półce i się kurzy. Koniecznie muszę ją wygrzebać i przeczytać;)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję!
Coś dla mnie, chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńO! I to mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuń