Na tę książkę miałam ochotę od kiedy tylko o niej usłyszałam. Moja radość była przeogromna, gdy w końcu ją dostałam, a teraz siedzę nad klawiaturą i nie wiem co mam napisać na jej temat. Może w trakcie pisania recenzji coś mi się rozjaśni.
Sprawa ma się tak: Maślana, płatny zabójca, nie ma sobie równych. Nie widzi problemu przed mordowaniem kobiet. Zlecenie to zlecenie. Płeć jest nieważna. W końcu baby chciały równouprawnienia, to mają. Jak pewnie łatwo się domyśleć, nie ma przyjaciół. Jest osobą trzymającą się raczej z dala od innych ludzi. W świecie, w którym się obraca, jedyną wartością są pieniądze. Miłość, lojalność? W takie rzeczy się nie inwestuje. Maślanę interesują tylko zlecenia i jego miecz. Wszystko zmienia się, gdy przyjmuje zlecenie od szefa. Czy to możliwe, by w sercu płatnego zabójcy obudziły się ludzkie uczucia? Dokąd zaprowadzi go wir zdarzeń, w którego środku się znalazł?
Kiedy zorientowałam się, że główny bohater likwiduje ludzi za pomocą miecza, pomyślałam sobie: "lubię to, będzie się działo". I tu zaczynają się schody. Nie potrafię przypisać tej książki do jakiegoś konkretnego gatunku. Wydawało mi się, że czytam parodię. Tylko czego? Nie przychodzi mi do głowy żaden konkretny tytuł.
Główny bohater, Maślana, to jak już wspomniałam, seryjny morderca posługujący się mieczem. Kogoś takiego jeszcze nie spotkałam. Czy go polubiłam? Trudno powiedzieć. Charyzmy mu nie brakuje, to mu trzeba przyznać. Ale martwych kotów w mieszkaniu mu nie wybaczę. Nieco drażniło mnie to, że nie miał swojego zdania. Jego celem życia było po prostu zabijanie. I tyle. Dopiero pod koniec książki coś się zmieniło.
Myślałam, że Maślana - czas pokoju będzie trzymać mnie w napięciu. Nic bardziej mylnego. Brakowało mi nagłych zwrotów akcji, można było domyśleć się co będzie działo się dalej. Krwawe sceny były zdecydowanie przerysowane.
Przez większość książki działo się niewiele. Pełno było krwi i odciętych kończyn. Dopiero ostatnie strony Maślany wprowadzają nieco więcej akcji. Pojawiają się komplikacje. Dowiadujemy się nawet jak płatny zabójca ma na imię. To pierwszy tom o przygodach Maślany. Pewnie sięgnę po drugi, by przekonać się, w którą stronę pójdzie autor. Mam nadzieję, że popracuje nad stylem i wciśnie mnie w fotel, bo ta książka ma taki potencjał.
Mam mieszane uczucia wobec Maślany. Połknęłam ją w jeden wieczór. Nawet nie zauważyłam, że zbliżam się do końca, ale czegoś mi ciągle brakowało. Nie było nagłego zwrotu akcji. Duży plus dla autora za kreacje bohaterów. Oni nadawali tej książce kolorów. Oby i w drugiej części nic im nie brakło.
Michał Krupa
Maślana - czas pokoju
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2015
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwu Psychoskok
Jestem tak pół na pół... :)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńHm... ciekawe ;D Nie jestem w pełni przekonana, ale muszę przyznać, że intryguje.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że to jednak nie dla mnie... ale recenzja ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mz.Hyde
Pamiętam jak na blogach trwała akcja,żeby wspomóc autora w wydaniu książki ;) Czy widać, że warto pomagać debiutantom ;)
OdpowiedzUsuń