Zastanawialiście się kiedyś ile bylibyście w stanie poświęcić, żeby uchronić swoje dziecko przed tarapatami? Co wolelibyście zrobić: budować jego życie na kłamstwie, czy pozwolić mu ponieść konsekwencje czynów, jakich się dopuścił?
Małe dzieci - mały kłopot. Duże dzieci - duży kłopot. I to jeszcze jaki. Jake Buckman nie ma najlepszych relacji ze swoim nastoletnim synem. Pracował całymi dniami, by zapewnić Ryanowi godne życie, jednak nie miał zbyt dużego udziału w jego wychowaniu. W końcu postanawia to zmienić. Chcąc pokazać, że jest "fajnym" tatą, pozwala nieletniemu synowi prowadzić samochód. Dochodzi do tragedii. Ryan potrącił śmiertelnie człowieka. Jake podejmuje decyzję, która na zawsze zmienia życie całej rodziny. Dzięki, a może raczej przez ten wypadek, ojciec i syn zbliżają się do siebie. Jednak nie tego oczekiwał Jake. Chciał uczestniczyć w życiu Ryana, a nie pomagać mu w ukrywaniu tajemnicy, która może zniszczyć jego przyszłość.
Tę książkę pochłonęłam w dwa wieczory. Byłam bardzo ciekawa tego, jak potoczą się losy bohaterów. Nie sposób było się nudzić. Akcja stopniowo przyspieszała. Czytając końcówkę, byłam wciśnięta w fotel. Nie potrafiłam przewidzieć jak zakończy się ta opowieść. Po odłożeniu książki w mojej głowie pojawiły się pytania, co ja byłabym w stanie zrobić z miłości do dziecka. Jake popełnił błąd, który pociągnął za sobą koszmarne konsekwencje. Chcąc stać się przyjacielem syna, zapomniał o tym, że jest przede wszystkim jego ojcem i nie może spełniać każdej jego zachcianki. Powiedzenie dziecku "nie" nie jest równoznaczne z powiedzeniem mu "nie kocham cię". Wręcz przeciwnie - nie pozwalam ci na coś, bo cię kocham i boję się, że może stać ci się coś złego, a jestem za ciebie odpowiedzialna i nie daruję sobie, jeśli zrobisz sobie lub komuś krzywdę. Jake nie pojmował rodzicielstwa w ten sposób. Próbował nadrobić stracony czas za wszelką cenę. Szkoda tylko, że zapłaciła ją niewinna osoba.
Drażniła mnie matka Ryana, Pam. Z jednej strony nie dziwię jej się, że miała pretensje do męża za to, że był nieobecny w wychowaniu syna. Chłopak potrzebował nie tylko pieniędzy, które ojciec przynosił do domu, lecz także jego obecności, bliskości. Widać było przepaść między nimi. Z drugiej strony, zawsze na nerwy działają mi matki, które uważają, że tylko one wiedzą co jest najlepsze do dziecka i nikogo innego do niego nie dopuszczają. Pam nie była święta i bardzo zdenerwowało mnie to, jak zachowała się w stosunku do męża. Aż miałam ochotę wejść do książki i osobiście jej o tym powiedzieć.
Komu mogę polecić tę książkę? Rodzicom i wszystkim tym, którzy chcą mieć w przyszłości dzieci. Myślę, że nastolatkowie nie potrafiący się dogadać z rodzicami też znajdą coś dla siebie. Może i nie jest to literatura wysokich lotów, ale warto zapoznać się z tą książką, by samemu sobie odpowiedzieć na pytanie, czy są granice rodzicielskiej miłości. A jeśli tak, to gdzie one się znajdują.
Lisa Scottoline
Cicho sza
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2015
Może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMoże być przydatna, chyba dla każdego :)
OdpowiedzUsuńProblematyka jak najbardziej aktualna. Książka nie dla mnie, jednak dobrze, że takie tematy są promowane w literaturze ogólnoświatowej. :)
OdpowiedzUsuńWygląda na dość emocjonalną książkę. Ale właśnie książki tego typu traktujące o jakichś problemach, niewielkiej objętości, często na faktach, są kiepsko napisane...
OdpowiedzUsuńMnie też denerwują takie matki. Może przeczytam, jak już zostanę rodzicem bądź też widmo dzieci będzie na horyzoncie, póki co jakoś szczególnie mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJestem na tak!
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę autorki, w planach mam kolejne jej tytuły.
OdpowiedzUsuńNa pewno w przyszłości będę miała dzieci, więc chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńTrzeba koniecznie sprawdzić. :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńJestem mamą, więc myślę, że sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńMuszę się sama przekonać jakie wrażenia wywrze na mnie ta książka. Mam na nią ogromny czytelniczy apetyt :)
OdpowiedzUsuń