Nigdy nie przepadałam za Ludwikiem XIV, Królem Słońce. Był dla mnie tylko zadufanym w sobie i rozpieszczonym dużym chłopcem, który miał to szczęście, że urodził się w królewskiej rodzinie, więc nie musiał martwić się o swój los. Z jego inicjatywy wybudowano Wersal - symbol potęgi Francji oraz jego władcy. Eve De Castro przenosi nas do czasów, gdy ta budowla była wznoszona.
Ludzie żyją w nędzy, głodują, umierają, a król zamiast im pomóc, wydaje majątek na swoje miłosne podboje i budowę Wersalu. Także ci, którzy pracują przy jego budowie, nie mają łatwo. Są cieniami. Zdają sobie sprawę z tego, że nikt o nich nie wspomni mówiąc o dumie Ludwika XIV. Stworzenie Wersalu będzie tylko jego inicjatywą, wznoszący ją robotnicy już do końca życia pozostaną w cieniu. Nie dane im będzie pławić się w blasku zachwytu nad tą budowlą.
Nine La Vienne i Batiste le Jongleur nie chcą tak żyć. Chcą, by potomni o nich usłyszeli. Nie potrafią pokornie poddać się woli króla, za co zostają srogo ukarani. Batiste - syn mamki i proboszcza, uzdolniony wynalazca-samouk, który kłopoty przyciąga z równie mocną siłą, jak kobiety. Marzy o tym, by stać się najważniejszym z budowniczych. Nine - półsierota, córka właściciela królewskiej łaźni. Jej największym przekleństwem było to, że urodziła się kobietą w czasach, gdy nie dane im było decydować o sobie i być kimś więcej niż żoną i matką, Chciała być lekarką. Nigdy nie myślała o założeniu rodziny. Okrutny los postanowił jednak inaczej.
Eve De Castro pokazuje w swojej książce mroczną stronę rządów Ludwika XIV. W szkole nie uczą nas tego, jakim naprawdę był władcą, a uwierzcie mi, do najlepszych nie należał. To, co działo się na jego dworze, przyprawia człowieka o dreszcze. Uczymy się tylko o jego wpływie na władzę absolutną, nikt nie mówi o tym, że gwałcił kobiety i prowadził bardzo rozwiązły tryb życia. Nie wspominając już o jego paskudnym charakterze. Autorka Króla cieni obnaża tajemnice dynastii Burbonów. Ukazuje też kontrast między bogatym dworem, a biednym pospólstwem.
Moja niechęć do Ludwika XIV pogłębiła się jeszcze bardziej, gdy przeczytałam o tym, co zrobił, by ukarać nieposłuszeństwo Nine. Wiem, że to fikcja literacka, ale zdaję sobie sprawę z tego, że takie rzeczy faktycznie działy się za jego panowania.
Król cieni to wciągająca książka. Nie sposób się od niej oderwać. Trudno jest opuścić stworzony przez autorkę świat. Przyznam, że zaskoczyło mnie zaskoczenie. Bardzo pozytywnie. Myślałam, że nic dobrego w życiu nie spotkało Nine i Batiste'a, a tu taka niespodzianka. Polecam wszystkim fanom powieści z historią w tle :)
Eve De Castro
Król cieni
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2014
Chętnei przeczytam... Też lubie książki z historią tle..
OdpowiedzUsuńA ja kochałam Króla Słońce i widzę, że ta książka jest dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji wynika, że to naprawdę ciekawa lektura. Co prawda francuskimi dynastiami nie bardzo się interesuję, ale myślę, że dam książce szansę :)
OdpowiedzUsuńja nie lubię historii, zawsze łatwo mi wchodziła, ale nie lubiłam się jej uczyć, dlatego taka książka to byłaby męczarnia dla mnie :D
OdpowiedzUsuńHmm to może naprawdę ciekawa książka. Zapisałam sobie jej tytuł.
OdpowiedzUsuńZ historią w tle- o coś dla mnie, i to czego podręczniki nie mówiły o panowaniu króla, rozejrzę się za tym tytułem.
OdpowiedzUsuń