Strony

środa, 25 marca 2015

Ermes Ronchi "Niezłożone pocałunki. Opowieść o przyjaźni"


"Krewnych daje nam los, przyjaciół wybieramy sobie sami" - tak twierdził Mark Twain. Trudno się z tym nie zgodzić. Nie jesteśmy w stanie zadecydować, w jakiej rodzinie znajdziemy się po urodzeniu, za wpływ na to, z kim będziemy się przyjaźnić, mamy tylko my.
Nie każdego możemy nazwać przyjacielem. Nie wszyscy zasługują na zaufanie i miłość, jaką jesteśmy w stanie ofiarować. By zyskać czyjeś zaufanie, potrzeba cierpliwości oraz czasu. Autor Niezłożonych pocałunków pokazuje czytelnikom kim tak naprawdę jest przyjaciel.
Zanim sięgnęłam po tę książkę, zaintrygował mnie jej tytuł. Opowieść o przyjaźni z niezłożonymi pocałunkami w tle. Od razu przyszło mi na myśl, że Ermes Ronchi skupi się na relacji damsko-męskiej. Intuicja nie zawiodła mnie. Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą i mężczyzną? Wiele osób odpowiedziałoby, że nie, bo prędzej czy później między tymi ludźmi dojdzie do czegoś więcej. Ta książka przedstawia ten problem poprzez życie świętych Bernarda z Clairvaux, Franciszka z Asyżu i Teresy z Avilli.
Święty Bernard był zakonnikiem i przyjaźnił się z Ermengardą, potężną księżną, wdową, która straciła swojego syna, Conana III na wyprawie krzyżowej. Wyznania mnicha w listach do przyjaciółki zawierały w sobie pierwiastek miłosny. Jednak on nie chciał zdobyć jej serca. Słowa napisane jego ręką miały pielęgnować tę przyjaźń na obraz Edenu. Przyjaciółka była lekiem dla duszy świętego. Obojgu zapewniała zdrowie duchowe i siłę. Mnich nie czuł się winny, że w jego sercu znalazło się miejsce dla kogoś innego niż Bóg. Wiedział, że przyjaźń, czyli to, co ludzkie, zapewni mu odnalezienie Boga.
Powszechnie uważa się, że najbliższą przyjaciółką świętego Franciszka z Asyżu była święta Klara. To nie do końca prawda. Bliższa sercu tego mężczyzny była Jakubina Settesoli, rzymska arystokratka, wdowa po Graziano Frangipanim. To do niej święty Franciszek adresuje swój ostatni list i to ją chce mieć przy łożu śmierci. Prosi nawet o ciasteczka, które kobieta dla niego piekła. Gdy nastąpił zgon tego świętego, pani Jakubina zadbała o jego ciało. Do dziś, gdy schodzi się do grobu świętego Franciszka, można zobaczyć spoczywającą naprzeciw niego urnę z prochami jego najbliższej przyjaciółki.
Niezłożone pocałunki pokazują czytelnikom, że święci ludzie przy swoich przyjaciołach otwierali serca i byli po prostu ludźmi pozbawionymi aureoli. Nie bali się okazywać przy nich słabości. Nie unikali tego, co ludzkie, jednak nigdy nie przekroczyli pewnej bariery. Nie doszło między nimi do zbliżenia. Uczucie, jakim darzyli się nawzajem, było czyste. Przyjaźń sprawiała im radość i przybliżała ich do Boga. Relacje stworzone przez tych ludzi wymagały wielu wyrzeczeń. Czy warto było się tak poświęcić? Życie wspomnianych wyżej świętych pokazuje, że tak.
Ta niewielka książeczka oczarowała mnie. Przeczytałam ją w ciągu jednego wieczora i na pewno szybko o niej nie zapomnę. Jest po prostu piękna. Pokazuje przyjaźń oraz miłość z zupełnie innej perspektywy. Pomaga zrozumieć ich prawdziwy sens. Zawiera sporo bardzo mądrych sentencji. Po lekturze zaczęłam się zastanawiać nad moimi relacjami z ludźmi.
Warto sprezentować Niezłożone pocałunki osobie, którą kochamy. Obdarowana osoba na pewno ucieszy się z prezentu, który nie tylko będzie ładnie prezentował się na półce, bo trzeba przyznać, że książka została pięknie wydana. To opowieść o miłości i przyjaźni, którą trzeba znać. Nieważne, czy jest się katolikiem czy ateistą.

Ermes Ronchi
Niezłożone pocałunki. Opowieść o przyjaźni
Wydawnictwo Promic
Warszawa 2015

Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater oraz wydawnictwu Promic.

1 komentarz:

  1. No i dzięki Tobie mam pomysł na prezent dla kuzynki. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)