Strony

piątek, 6 lutego 2015

Jolanta Miśkiewicz "Szklana kula"


"Namawiam do niewstydzenia się! A co, nie dość w życiu problemów, żeby jeszcze się wstydzić?"

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie zima za oknem trzyma i to jak. Jaworzno wygląda tak, jakby znalazło się w tytułowej szklanej kuli. Cieszę się, że ta książka dotarła do mnie akurat teraz, gdy cały dzień marzę o tym, by wieczorem zagrzebać się pod kocem z jakąś miłą lekturą. Niedawno wybór padł na pozycję autorstwa pani Jolanty Miśkiewicz.
Autorka Szklanej kuli pochodzi z Łodzi. Z zawodu jest ekonomistką. Przez dość długi czas pisała do szuflady, by w końcu podzielić się swoją twórczością z czytelnikami. Jej wiersze i opowiadania pojawiają się także w niektórych czasopismach. Pani Miśkiewicz należy do kilku grup literackich. Prowadzi także własną grupę poetycką "Powrót". Wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej autorki. Szklana kula to moje pierwsze spotkanie z nią.
Muszę przyznać się, że gry zobaczyłam okładkę, zaczęłam obawiać się, że nic dobrego z lektury nie wyniknie. Myślałam, że będzie to coś infantylnego. Na szczęście zostałam pozytywnie zaskoczona. Ta cienka książeczka to zbiór luźnych felietonów i opowiadań.
Szklana kula jest podzielona na 4 części. Najdłuższa z nich jest pierwsza, czyli Co w duszy gra.... To kilkanaście krótkich tekstów, które można czytać na chybił trafił. Nie są one ze sobą powiązane. Czytelnik nie ma pewności o czym za moment przyjdzie mu czytać. Tematyka jest różnorodna. Autorka uzewnętrznia się przed nami, opowiada o swoich przeżyciach. Dzieli się przemyśleniami na przeróżne tematy. Pisze o tym, co sądzi chociażby na temat starszych pań w autobusach, czy o narzekaniu nas, Polaków na przeróżne rzeczy. Tekstem, jaki najbardziej mnie poruszył, był Minęło 28 lat.... To bardzo smutna historia o tym, co dzieje się z kobietą, która zbyt wcześnie straciła męża. Wiele opowiadań odnajdywało pokrycie w moim życiu osobistym. Myślę, że każdy znalazłby tam coś dla siebie.
Łódzkie legendy to mający zaledwie siedem stron rozdzialik, opowiadający historie, w centrum których znajduje się rodzinne miasto pani Miśkiewicz, Łódź. Nie będę streszczać ich wszystkich, nie ma to większego sensu, ale wspomnę tylko o tym, że po lekturze doszłam do wniosku, że Czarna Wołga jest wszechobecna. Mnie też straszono czarną limuzyną, gdzie kierowcą był mężczyzna porywający dzieci.
Po legendach przychodzi czas na bajki. I to nie byle jakie, bo to opowieści dla dorosłych. Zmartwię Was, jeśli liczycie na to, że bohaterami są biegający tu i ówdzie bohaterowie w stroju Adama i Ewy, czeka Was rozczarowanie. To satyry przenoszące Kopciuszka i Czerwonego Kapturka do współczesnych czasów. Szkoda tylko, że były takie krótkie. Kończyły się w najlepszym momencie i pozostawiały po sobie niedosyt.
Ostatnią część stanowią Wielkie ucieczki Ali Capone, przygody tytułowej Ali. Myślę, że jest to najzabawniejsza część Szklanej kuli. Nie wiem, czy zgodzą się z tym inni czytelnicy, którzy lekturę mają za sobą, ale ja podczas czytania tych ostatnich stron nieraz wybuchałam śmiechem.
Szklana kula skłania do przemyśleń i pokazuje, że wszystkim tym, co nas ogranicza, jesteśmy my sami. Wmawiamy sobie wiele rzeczy, przez co wpędzamy się w kompleksy, jakbyśmy mało mieli kłopotów na co dzień. Zachęcam Was do lektury Szklanej kuli. Daje do myślenia i bawi. Obyśmy doczekali się większej ilości takich książek.

Jolanta Miśkiewicz
Szklana kula
Łódź 2014

Za możliwość lektury dziękuję portalowi Sztukater


7 komentarzy:

  1. Okładka nie zachwyca, ale widzę że treść nawet :). Możliwie, że kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli wpadnie w moje ręce, to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótkie teksty źle mi się kojarzą :) raczej nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, to świetne teksty. Jola potrafi zaciekawić. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś się skuszę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie dla mnie ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)