Tadeusz Biedzki "Dziesięć bram świata"


"Mój przyjaciel zakochany w Indiach do szaleństwa, który odwiedził je trzydzieści sześć razy, spędził tam w sumie kilka lat i w Indiach umarł, wcześniej polecając skremować się i rozsypać prochy w świętym Gangesie, powiedział mi przed laty: - Nie zwiedzaj Indii! Indii się nie zwiedza. Indie trzeba przeżyć."

Istnieją na rynku wydawniczym książki podróżnicze, które przedstawiają mniej lub bardziej znane nam miejsca w zupełnie inny sposób. Jedną z nich jest właśnie pozycja autorstwa Tadeusza Biedzkiego - przedsiębiorcy i pisarza podróżującego po całej kuli ziemskiej wraz z żoną.
Pan Tadeusz zabiera nas w dziesięć różnych miejsc. Jak jest napisane na tyle okładki: "Dociera na Jawę i do amazońskiej dżungli, do dzikich plemion Etiopii, świątyń Gruzji, tajemniczego świata Inków i do Mali, gdzie szuka zaginionego podczas wojny przyjaciela. Poznaje nas z cypryjskim Turkiem, który nienawidzi Greków, i Kurdem, który nienawidzi Turków, z syryjskim terrorystą i jego piękną córką, z indyjskimi żebrakami i 'świętymi mężami'." Wiele z miejsc, do których dociera pan Tadeusz jest niezwykle niebezpiecznych. Zdarzyło się, że jego życie wisiało na włosku. Na szczęście udało mu się przeżyć i opisać swoje przejścia w książce. Pozwólcie, że nie będę opisywała każdej z dziesięciu podróży, lecz poświęcę trochę uwagi dwóm, jakie wywarły na mnie największe wrażenie.
Najpierw zaproszę Was do Doliny Omo w Etiopii, gdzie żyją członkowie plemienia Karo. Słyszeliście kiedyś o nim? Ja przyznaję, że dopóki nie przeczytałam Dziesięciu bram świata, nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje. Jak podaje pan Biedzki, zamieszkują oni tylko trzy wioski i są populacją liczącą około tysiąca przedstawicieli. Nic więc dziwnego, że mało kto o nich wie. Karo słyną z tego, że ozdabiają w mistrzowski sposób swoje ciała. Jesteście ciekawi, co jest u nich wyznacznikiem piękna kobiety? Nie duży biust, długie nogi czy smukła sylwetka. Liczy się wielkość krążka, jaki został umieszczony w ich wardze, gdy były małymi dziewczynkami. Wygląda to tak:


Patrząc na to zdjęcie, zastanawiałam się jak można jeść mając w wardze coś takiego. Nie mówiąc już o tym, że wszystko bolało mnie od patrzenia na tę kobietę. Jednak nie chciałam pisać o etiopskich wyznacznikach piękna. Podróż do ludu Karo wstrząsnęła mną z zupełnie innego powodu. Ci ludzie obawiają się mingi, czyli pecha. Jeśli dziecko urodzi się zdeformowane lub wyrżną mu się najpierw górne ząbki - skazane zostaje na śmierć. Wrzuca się je do rzeki lub porzuca w buszu z ziemią w buzi, żeby mingi nie opuściło jego zwłok. Nie wiem, czy zdecydowałabym się na podróż w tamte rejony. Obawiam się, że miałabym koszmary do końca życia.
Drugą wyprawą, nad którą chciałabym się chwilę zatrzymać, był wyjazd do Indii. Ten kraj nigdy nie przestanie mnie fascynować, choć wiem, że wyprawa do niego byłaby prawdziwą szkołą życia. Pan Tadeusz opisuje swoje spotkania ze świętymi mężami - sadhu. Ci mężczyźni nie tylko potrafią uleczyć chorego człowieka, ale są także w stanie przeżyć kilka dni zakopani pod ziemią. To robi wrażenie. Wiecie, co jeszcze mnie zainteresowało? Fragment opisujący żebraków. W Indiach żebractwo to nie tylko sposób na przeżycie, lecz również wielki przemysł przynoszący zyski mafii oraz gangom. Najbardziej przerażające jest to, że sporą część żebraków stanowią kalecy, którzy nie zawsze byli niepełnosprawni. Wielu z nich zostało wybranych do tej "roli" przez rodziców, jacy jednemu ze swoich dzieci "Wiążą i krępują (...) ciało, by rosło zdeformowane. Taki człowiek nigdy nie wstanie, nigdy nie będzie chodzić, ale im większe jest jego kalectwo, tym większe robi wrażenie i przynosi większe dochody". Nie potrafię odnaleźć słów, które mogłyby skomentować ten fragment, więc pozwólcie, że o Indiach nie napiszę już nic więcej.
Tadeusz Biedzki pisze o wojnie, biedzie, konfliktach między narodami, ale także o rzeczach, jakie w jednym zakątku świata są na porządku dziennym, a nas, Europejczyków, przyprawiają o lekki zawał serca. Każda z dziesięciu historii mogłaby zostać opisana w osobnej książce. Autor nie wyczerpuje tematu dotyczącego sytuacji w żadnym z przedstawionych krajów. Wydaje się, że chce zachęcić czytelników do tego, by sami poszukali informacji o tym, co zainteresowało ich najbardziej.
Dziesięć bram świata to książka zawierające wiele ciekawostek i fotografii, jakie stanowią idealne uzupełnienie treści. Niezmiernie cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. Pokazała mi nieznane oblicze świata i zabrała w miejsca, do których nigdy nie dotrę. Dziękuję autorowi za tę podróż i zachęcam Was, byście i Wy się w nią wybrali.

Tadeusz Biedzki
Dziesięć bram świata
Wydawnictwo Bernardinum
Pelplin 2014

Za możliwość lektury dziękuję pani Karolinie oraz Wydawnictwu Bernardinum


Udostępnij ten post

7 komentarzy :

  1. Zdecydowanie coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też już jestem po lekturze, absolutnie mnie zachwyciła ta książka

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem czy chciałabym przeczytać tę książkę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba jeszcze nie miałam do czynienia z prawdziwą książka podróżniczą. Ale jakoś mnie nie ciągnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś dla mnie ;) Lubię wybierać się w różne ciekawe miejsca za sprawą książek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę, to gatunek, który najbardziej lubię.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka