"Najgorszy negocjator na świecie to taki, który uważa się za sprytnego."
Na początku mojej przygody z tym blogiem umieściłam recenzję Filarów ziemi. Nawet nie przypuszczałam, że to będzie wpis cieszący się największym zainteresowaniem. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o drugiej części tej powieści.
Pozwolicie, że streszczając Świat bez końca posłużę się opisem z tyłu okładki. Na dłuższy opis nie starczyłoby miejsca. Posłuchajcie:
"Caris jest córką zamożnego kupca Edmunda Woolera, handlującego wełną. Zakochany w niej Merith, uzdolniony architekt i budowniczy - synem zubożałego szlachcica. Caris, kobieta wyemancypowana, pragnie leczyć ludzi, a nie realizować się jako matka i żona. Choć kocha Meritha, nie chce go poślubić. Zostaje posądzona o czary i grozi jej stryczek. Godwyn, zakonnik, siostrzeniec Woolera, za pomocą podstępów i intryg zostaje przeorem Kingsbridge i zaczyna samowolne, okrutne rządy. W pędzie ku władzy nie zawaha się zdradzić tych, którzy pokładali w nim zaufanie. Gwenda, córka bezrolnego chłopa, walczy o zdobycie ukochanego mężczyzny, Wulfrica, próbującego odzyskać ziemię ojca. Wulfric staje się obiektem nienawiści brata Meritha, Ralpha, zwyrodnialca i mordercy, z czasem zdobywającego wielką władzę."
Akcja tej książki dzieje się 200 lat po Filarach ziemi. Wszyscy bohaterowie, których znamy z tamtej części, nie żyją, jednak miałam wrażenie, że spotykam się z ich reinkarnacjami. Wiele wątków powtarza się. Caris przypomina Alienę, a Merith Jacka. Oni także się kochali, lecz nie od początku mogli być razem. Dziewczyna także zaszła w ciążę po pierwszym stosunku z ukochanym mężczyzną, tylko sytuacja nieco inaczej się rozwiązała. Gwenda znów bardzo przypominała mi Marthę. Ralph zaś kojarzył mi się z Williamem Hamleighem. Jest jednak jedna różnica w konstrukcji bohaterów. O ile w Filarach ziemi dobre postacie są inteligentne i piękne, tak w Świecie bez końca zaczynają mieć wady. To w tej części przypadło mi do gustu. Krystaliczna czystość niektórych osób z pierwszej części nieco działała mi na nerwy.
Ken Follett znów stanął na wysokości zadania, jeśli chodzi o połączenie wielu wątków w całość. Wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe, nie ma mowy o niedociągnięciach. Nagłe zwroty akcji, podstępne intrygi i cała masa innych rzeczy składają się na przepis na doskonałą książkę, choć powtórzenie niektórych wątków niezbyt mi przypadło do gustu. Liczyłam na coś innego, ale to nie znaczy, że ta powieść jest gorsza od swojej poprzedniczki. Czyta się ją równie dobrze i szybko, chociaż do najcieńszych nie należy.
Jak wspomniałam przy okazji Filarów ziemi, wszystkim tym, którzy nie zapoznali się z pierwszą częścią cyklu opowieści o średniowiecznych bohaterach, radzę odłożyć Świat bez końca na później. Co prawda można te powieści czytać osobno, ale lepiej czytać te książki po kolei. Podobno autor zamierza dopisać kolejne części. Mam tylko nadzieję, że uniknie powielania wątków, które pojawiły się w tych dwóch częściach, czego sobie i Wam życzę :)
Ken Follett
Świat bez końca
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2012
Nazwisko autora obiło mi się o uszy. Czy sięgnę po książkę? Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńNa autora natknęłam się już niejednokrotnie, ale póki co nie miałam jeszcze styczności z żadną z jego książek ;)
OdpowiedzUsuńMimo mojej wlekiej fascynacji Follettem (to mój ulubiony pisarz) nie mogłam przebrnąć przez "Filary ziemi"... może jeszcze kiedyś spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńO autorze słyszałam wiele, ale na razie nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie znam "Filarów ziemi" ani tego tytuły, na razie ich nie planuję.
OdpowiedzUsuńNazwisko jest mi znane. Może kiedyś uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzedniej części :) czytałaś może "Traktat o skubaniu fasoli"? czy jakoś podobnie? :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam to czytać, ale niestety poległam :( nie lubię takiego stylu pisania. Trochę mi to Gombrowicza przypominało, a ja tego pana nie bardzo lubię.
UsuńNazwisko znane. Ale jeszcze nie wyprobowane :)
OdpowiedzUsuńWarto się przekonać i przeczytać.
OdpowiedzUsuńChyba zupełnie nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńOj książka nie dla mnie :) Nigdy o niej nie słyszałam ani o pierwszej części ale niestety nie sięgnę po nią :) Pozdrawiam, http://ciasteczkowa-w-kuchni.blog.pl/
OdpowiedzUsuńChyba próbowałam kiedyś przeczytać "Filary ziemi", ale poległam. Może jeszcze nie dorosłam wtedy do tego autora i teraz dałabym radę.
OdpowiedzUsuń