"- Myślisz, że schyłek związku to wystarczający pretekst, aby napić się naszego toskańskiego wina? - Adam trzymał w dłoni ciemnozieloną butelkę z bordową etykietą, na której lśniły złote napisy.
Eliza otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. W pierwszej chwili gest męża odebrała jako wyjątkowo niestosowny dowcip, po chwili jednak uśmiechnęła się lekko.
- Innej okazji nie będzie."
Wyobraźcie sobie: jesteście w związku małżeńskim. Po siedmiu latach dochodzicie do wniosku, że zbyt różnicie się od swojej drugiej połowy, by nadal dzielić z nią życie. Nie, nie zdradzacie się, nie kłócicie, nie macie nawet cichych dni. Po prostu uznajecie, że nie ma między wami iskry, która dodawałaby waszemu małżeństwu tak potrzebnej szczypty namiętności. Postanawiacie się rozstać. Po przyjacielsku, bez publicznego prania brudów, wykłócania się o majątek. Dzieci nie macie, więc sprawa jest prosta. Po rozwodzie idziecie opijać swoją wolność. W barze spotykacie swoją byłą drugą połowę. Siedzicie razem przy stoliku. Pod wpływem wypitego alkoholu dochodzicie do wniosku, że założycie się o to, kto komu pierwszy znajdzie partnera na resztę życia. To ostatnie brzmi nieco jak Matrix, ale tak właśnie u pani Kołakowskiej było.
Eliza i Adam są małżeństwem od 7 lat. Kiedy terapia nie ratuje ich związku, postanawiają się rozstać. Wszystko przebiega niezwykle gładko. Uczucie wypaliło się, między małżonkami nie ma nic oprócz, hmmm, jakby to nazwać, przyjaźni? Przywiązania? Ciężko mi to określić. W każdym razie nie rzucają w siebie nożami, nie kłócą się, po prostu przestali się wzajemnie pociągać.
On uwielbia adrenalinę, ciągle szuka nowych wrażeń. Ona jest domatorką, która lubi ciszę i spokój. Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Tu niestety się odepchnęły.
Po rozwodzie idą opijać nowe życie. Adam z przyjacielem Robertem, Eliza z przyjaciółką Iwoną. Spotykają się w barze. Nie ma tam zbyt wiele miejsca, więc są skazani na swoje towarzystwo. Po wypiciu kilku piw Eliza i Adam zakładają się o to, kto komu pierwszy znajdzie partnera na resztę życia. Dla mnie totalny Matrix. Nie wyobrażam sobie, że mam szukać mojemu byłemu mężowi nowej żony. Jestem szalona, ale nie aż tak. Jak pewnie się domyślacie, z takiego zakładu nie wyniknie nic oprócz nieporozumień.
Zakończenie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Ta lektura to miły przerywnik. Szybko się ją czyta. Czasem z uśmiechem, czasem zastanawiając się nad własnym życiem i tym, co tak naprawdę pociąga nas w ukochanej osobie. Jeśli szukacie czegoś krótkiego, co na chwilę oderwie Was od rzeczywistości, Siódmy rok pani Kołakowskiej na Was czeka :)
Agata Kołakowska
Siódmy rok
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Fabuła raczej niezbyt interesująca według mnie, raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
A ja chętnie kiedyś sobie to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPlus za niespodziewane zakończenie :)
OdpowiedzUsuńMnie chyba też nie pociąga ta książka:-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie, ale chętnie polecę ją bliskim, którzy zaczytują się w podobnej literaturze :)
OdpowiedzUsuńDla rozrywki czemu nie :)
OdpowiedzUsuń