Strony

wtorek, 28 października 2014

Michele Zackheim "Ostatni pociąg do Paryża"


"Zdałam sobie sprawę, że szukanie zaginionego Żyda w Niemczech to makabryczny żart"

Lata 30-te XX wieku. W Nowym Jorku mieszka i pracuje ambitna dziennikarka, Rosie Belle Manon. Pisze artykuły do rubryki towarzyskiej. To nie zaspokaja jej ambicji. Kobieta pragnie zmiany w swoim życiu, pracy na wyższym stanowisku. W końcu udaje jej się zdobyć posadę korespondenta w "Kurierze Paryskim". Wydaje jej się, że właśnie dostała gwiazdkę z nieba. Bez żalu opuszcza Amerykę i udaje się do Europy.
W Paryżu pracuje pod pseudonimem R.B. Manon, by ukryć swoją płeć. Nie przyznaje się także do tego, że z pochodzenia jest w połowie Żydówką. Nigdy nie miała bliskich kontaktów z matką, która pochodziła z Żydowskiej rodziny, także nie czuje potrzeby obnoszenia się z tym, że ma wśród bliskich Żydów. Szybko zyskuje sławę. W ramach uznania za ciężką pracę szef wysyła ją do Berlina. Stamtąd ma opisywać wydarzenia polityczne.
Okazuje się, że trafiła do paszczy lwa. Do władzy doszedł Hitler, który nienawidził Żydów i dążył do ich eksterminacji. Wojna wisi w powietrzu. W środku całego tego zamieszania Rosie poznaje Leona - niemieckiego grawera, który nie do końca chce jej wyznać prawdę o sobie. Ukrywa przed nią to, co robi. Kiedy jego tajemnica wychodzi na jaw, kobieta musi pomóc mu w uratowaniu jego życia. Czy jej się to uda? Czy odnajdzie miłość i szczęście pod ostrzałem wroga? Tego wszystkiego dowiecie się po lekturze książki.
Po raz pierwszy miałam okazję spojrzeć na wojnę z perspektywy Żydówki, która jest korespondentką w gazecie. Do tej pory natrafiałam wyłącznie na wspomnienia żołnierzy i więźniów obozów koncentracyjnych. Bardzo dobrze poznajemy główną bohaterkę, która pokazuje nam, co ukształtowało jej charakter. Od małego walczyła o to, by matka ją pokochała. Jednak Miriam pozostawała zimna względem córki. Dlaczego? Bo ta, podobnie jak ona, była Żydówką. Rosie nie poddała się. Zyskała sławę i szacunek w świecie dziennikarskim, który był wówczas zdominowany przez mężczyzn.
Jesteśmy świadkami nie tylko zbliżającej się wojny i jej skutków, ale wraz z główną bohaterką przechodzimy jej kryzys osobowości. Nigdy nie uważała się za Żydówkę, nie zna jidyszu. W obliczu zbliżającego się konfliktu zbrojnego odcina się od swoich korzeni. Ma immunitet, lecz wie, że może zginąć. Przestrogą jest dla niej śmierć kuzynki. R.B. by przetrwać, musi wyrzec się samej siebie.
Czytając Ostatni pociąg do Paryża musiałam w pewnym momencie przerwać lekturę. Jedna ze scen spowodowała, że zalałam się łzami. Należę do osób, które przeżywają to, co czytają. Miałam ochotę cisnąć książkę w kąt i już nigdy więcej do niej nie powrócić. Nie mogłam uwierzyć w to, że komuś przytrafiło się coś tak strasznego i niesprawiedliwego. Nie powiem co, bo będę spoilerować. Ciekawa jestem, czy osoby które przeczytały tę książkę też miały podobne odczucia, gdy obserwowały scenę na peronie.
Ostatni pociąg do Paryża to idealna propozycja dla osób lubiących czytać o losach bohaterów w czasie II wojny światowej. Wielbiciele romansów także znajdą w niej coś dla siebie.

Michele Zackheim
Ostatni pociąg do Paryża
Wydawnictwo PWN

poniedziałek, 27 października 2014

Agata Kołakowska "Siódmy rok"


"- Myślisz, że schyłek związku to wystarczający pretekst, aby napić się naszego toskańskiego wina? - Adam trzymał w dłoni ciemnozieloną butelkę z bordową etykietą, na której lśniły złote napisy.
Eliza otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. W pierwszej chwili gest męża odebrała jako wyjątkowo niestosowny dowcip, po chwili jednak uśmiechnęła się lekko.
- Innej okazji nie będzie."

Wyobraźcie sobie: jesteście w związku małżeńskim. Po siedmiu latach dochodzicie do wniosku, że zbyt różnicie się od swojej drugiej połowy, by nadal dzielić z nią życie. Nie, nie zdradzacie się, nie kłócicie, nie macie nawet cichych dni. Po prostu uznajecie, że nie ma między wami iskry, która dodawałaby waszemu małżeństwu tak potrzebnej szczypty namiętności. Postanawiacie się rozstać. Po przyjacielsku, bez publicznego prania brudów, wykłócania się o majątek. Dzieci nie macie, więc sprawa jest prosta. Po rozwodzie idziecie opijać swoją wolność. W barze spotykacie swoją byłą drugą połowę. Siedzicie razem przy stoliku. Pod wpływem wypitego alkoholu dochodzicie do wniosku, że założycie się o to, kto komu pierwszy znajdzie partnera na resztę życia. To ostatnie brzmi nieco jak Matrix, ale tak właśnie u pani Kołakowskiej było.
Eliza i Adam są małżeństwem od 7 lat. Kiedy terapia nie ratuje ich związku, postanawiają się rozstać. Wszystko przebiega niezwykle gładko. Uczucie wypaliło się, między małżonkami nie ma nic oprócz, hmmm, jakby to nazwać, przyjaźni? Przywiązania? Ciężko mi to określić. W każdym razie nie rzucają w siebie nożami, nie kłócą się, po prostu przestali się wzajemnie pociągać.
On uwielbia adrenalinę, ciągle szuka nowych wrażeń. Ona jest domatorką, która lubi ciszę i spokój. Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Tu niestety się odepchnęły.
Po rozwodzie idą opijać nowe życie. Adam z przyjacielem Robertem, Eliza z przyjaciółką Iwoną. Spotykają się w barze. Nie ma tam zbyt wiele miejsca, więc są skazani na swoje towarzystwo. Po wypiciu kilku piw Eliza i Adam zakładają się o to, kto komu pierwszy znajdzie partnera na resztę życia. Dla mnie totalny Matrix. Nie wyobrażam sobie, że mam szukać mojemu byłemu mężowi nowej żony. Jestem szalona, ale nie aż tak. Jak pewnie się domyślacie, z takiego zakładu nie wyniknie nic oprócz nieporozumień.
Zakończenie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Ta lektura to miły przerywnik. Szybko się ją czyta. Czasem z uśmiechem, czasem zastanawiając się nad własnym życiem i tym, co tak naprawdę pociąga nas w ukochanej osobie. Jeśli szukacie czegoś krótkiego, co na chwilę oderwie Was od rzeczywistości, Siódmy rok pani Kołakowskiej na Was czeka :)

Agata Kołakowska
Siódmy rok
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

niedziela, 26 października 2014

Michel Benoit "Tajemnica trzynastego apostoła"


"Książki są niezawodnymi kompanami: oddają się bez reszty, bez zastrzeżeń temu, kto potrafi zadawać im pytania, z taktem, ale także z uporem"


Od kiedy tylko pamiętam interesowało mnie wszystko to, co uważa się za apokryfy, herezje i inne kwestie religijne, których nikt nie poruszał na katechezie. Nawet na swojej ustnej maturze z polskiego pojechałam po bandzie i opowiadałam paniom o apokryfach. Szkoda, że nie widzieliście jakie miały duże oczy :P ale maturę zdałam na 100%. Kiedy tylko usłyszałam o Tajemnicy trzynastego apostoła wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Autor przedstawia nam historię ojca Nila, który po tragicznej śmierci swojego przyjaciela postanawia dalej kontynuować jego dzieło. Mnich przed śmiercią próbował dowiedzieć się czegoś więcej na temat tajemniczego trzynastego apostoła, który był obecny podczas ostatniej wieczerzy. Według tego, czego nas uczą, apostołów z Jezusem nie było 13, ale 12.
Benoit w zupełnie innym świetle stawia Judasza i Piotra. O Judaszu naczytałam się już dużo, nawet przemknęła mi przez ręce jego ewangelia, ale w żadnej książce nie przedstawiono go w taki sposób jak w tej. Przyznaję, że dopiero w momencie, gdy ci dwaj apostołowie spotkali się, akcja nabrała tempa. Wcześniej czegoś mi brakowało i miałam wątpliwości, czy przebrnę do końca przez powieść. Tyle już naczytałam się o momencie zdrady Jezusa i tym, co działo się potem, że nie byłam pewna, czy autor mnie czymś zaskoczył. A zaskoczył. Czym? Tego nie zdradzę. Musicie dowiedzieć się sami.
Oprócz tego wątku pojawia się też dość specyficzne stowarzyszenie, które oddawało hołd templariuszom i strzegło pewnej tajemnicy. Ich przywódcy zdecydowanie daleko było do szlachetnego templariusza. Współczułam osobie, która musiała mu usługiwać. Dla tego człowieka nie było żadnych świętości.
Powieść Benoita dzieli się na przeplatające się ze sobą części: teraz i przedtem. Te dwie płaszczyzny przenikają się ze sobą i tworzą spójny obraz całości opowiadającej historię o człowieku, którego istnienie, gdyby tylko wyszło na jaw, doprowadziłoby do upadku Kościoła. Jakie tajemnice kryją tajne akta Watykanu? Co zatajono przed wiernymi w sprawie śmierci Jezusa? Na te wszystkie pytania stara się odpowiedzieć brat Nil, który szukając prawdy dostaje się do gniazda os. Co z tego wyniknie? Czy podzieli los zmarłego Andrieja?
Ciekawym dodatkiem był rezultat badań autora nad postacią trzynastego apostoła dodany tuż po tekście powieści. Można dowiedzieć się z niego gdzie kończy się historia, a zaczyna literacka fikcja. Może i książka nie jest jakimś wybitnym arcydziełem, ale osoby, które interesują się zakazaną przez Kościół tematyką, na pewno znajdą coś dla siebie.

Michel Benoit
Tajemnica trzynastego apostoła
Wydawnictwo Albatros

sobota, 25 października 2014

Justyna Adamów-Bielkowicz "Porozmawiaj z księżycem"


"Juliusz upuścił gazetę.
- Nie bądź śmieszna! Ciri to jeszcze dziecko!
Żona spojrzała na niego czule.
- Ona ma dwadzieścia lat! - Objaśniła.
- Już?! - wykrzyknął mężczyzna, zbierając gazetę z podłogi. - Jak to się stało?!
- No wiesz... Dziecko je, rośnie, chodzi do przedszkola, potem do szkoły... - ironizowała Fryza."

Kiedy słyszę słowa "saga rodzinna" przed oczyma stają mi opasłe tomy z bohaterami, którym drzew genealogicznych pozazdrościliby niejedni szlachcice. Wizja nadmiaru imion i powiązań mnie przytłacza, więc szukam czegoś innego do przeczytania. Książka Porozmawiaj z księżycem przekonała mnie, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Justyna Adamów-Bielkowicz przedstawia nam losy rodziny Żmudź-Radziwiłłowiczów: Juliusza i Eufrozyny oraz ich dzieci: Heleny, Agaty, Karola oraz Celiny, zwanej Ciri. Między kartkami pojawiają się także ich przyjaciele.
Eufrozyna jest panią domu, która pracuje i stara się, by jej dzieciom niczego nie brakło. Jest ostoją i osobą, do której zawsze można zwrócić się w razie problemów.
Juliusz to oderwany od rzeczywistości mężczyzna. Nie macie pojęcia jak bardzo przypomina mi on mojego ojca. Nie wie za bardzo ile lat mają jego dzieci, myli imiona ich przyjaciół, nie jest na bieżąco ze sprawami sercowymi swoich pociech. 
Helena i Agata - najstarsze z rodzeństwa. Piękne i inteligentne kobiety, które mają problem ze znalezieniem odpowiedniego mężczyzny. Ci, na których trafiają, pozostawiają wiele do życzenia.
Karol - jedyny syn Juliusza i Eufrozyny. Poznajemy go jako nastolatka, który uwielbia uprzykrzać życie młodszej siostrze. Największy mąciwoda. Wisienką na torcie jest jego ukochana Karolina. Dziewczyna potwierdza stwierdzenie, że rude jest wredne.
Celina - najmłodsza latorośl rodu Żmudź-Radziwiłłowiczów. Brzydkie kaczątko, które przekształca się w pięknego łabędzia. Osoba, jakiej nie sposób nie lubić. Jej cięte riposty nieraz sprawiały, że śmiałam się do rozpuku.
Każdy z bohaterów jest zarysowany w wyraźny sposób. Mówi tylko tyle, ile trzeba. Nie strzępi języka tylko po to, by dodać kilka niepotrzebnych wypowiedzi, jakie zwiększą objętość książki. Autorce należą się za to wyrazy uznania. Napisanie takiej książki to niezwykła sztuka. Nie każdy potrafi zrobić coś takiego. Ona doskonale wiedziała, w którym momencie ma zakończyć powieść tak, by jej czytelnicy poczuli się spełnieni i byli spokojni o dalsze losy bohaterów.
Zbliżają się jesienne i zimowe wieczory. Jeśli nie macie czego czytać, polecam gorąco Porozmawiaj z księżycem. Poznajcie Żmudź-Radziwiłłowiczów, pokochajcie ich, przeżywajcie wraz z nimi przygody, a później zostawcie w rodzinnym gronie, by mogli cieszyć się szczęściem, na które zasłużyli.

Justyna Adamów-Bielkowicz
Porozmawiaj z księżycem
Wydawnictwo Novae Res

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi



piątek, 24 października 2014

Peter V. Brett "Wojna w Blasku Dnia. Księga I"


"Renna zadrżała, przypominając sobie łaknienie, któremu nie mogła się oprzeć.
- Jak ci się udaje opamiętać?
- Trzymam przy sobie Rennę Tanner, która mi przypomina, że jestem tylko durnym Balesem z Potoku Tibbeta, a oddychanie to w sumie dobry pomysł - zachichotał Arlen."

Po dłuższej przerwie postanowiłam powrócić do Was z twórczością Petera Bretta. Wojna w Blasku Dnia leżała sobie odłogiem na półce, patrzyła na mnie, ale jakoś nie było nam po drodze, żeby się spotkać. W końcu zebrałam się w sobie i przeczytałam kolejny tom przygód bohaterów z Zakątka Wybawiciela oraz mieszkańców Pustynnej Włóczni.
Na okładce tej księgi jest Inevera, żona Jardira, konkurenta Arlena w konkursie na miano Wybawiciela. Przez większość książki poznajemy historię jej dzieciństwa, dojścia do władzy, moment, w którym poznała swojego przyszłego męża. Nigdy nie pałałam do niej sympatią. Wydawała mi się zimną, wyrachowaną kobietą, której zależy tylko na tym, żeby wszyscy padali przed nią na kolana i wielbili ją pod niebiosa. Moje uczucia w stosunku do niej nie zmieniły się ani trochę, choć mogłam dowiedzieć się co spowodowało, że jej osobowość została ukształtowana w taki, a nie inny sposób. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym spojrzała na nią łagodnym okiem.
Arlen, Leesha i Rojer pojawiają się sporadycznie, nad czym ubolewałam. Bardziej od tego, co działo się z Ineverą interesowały mnie ich losy. Arlen/Malowany Człowiek/Wybawiciel przestaje działać w pojedynkę. U jego boku pojawia się Renna Tanner. Wspólnie walczą z demonami. Arlen z nieco narwanego młodzieńca staje się mężczyzną, który dochodzi do wniosku, że czas najwyższy, by ułożyć sobie życie. Rodzina i dzieci jakoś nie pasują mi do jego wizerunku, ale każdy przecież zasługuje na to, żeby znaleźć swoje miejsce na ziemi. Zobaczymy jak dalej potoczą się losy tej dwójki.
Leesha i Rojer wyruszają w drogę powrotną do domu. W Wojnie w Blasku Dnia pojawili się tylko na chwilę, ale jakiego zamieszania narobili... Nie przypuszczałam, że mogą tak narozrabiać. Co zrobili? Tego nie powiem, bo popsuję niespodziankę tym, którzy lekturę mają przed sobą. Powiem tylko tyle, że pojawi się kilka nowych postaci, które wprowadzą sporo zamętu w życie bohaterów.
Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na drugą księgę. Mam nadzieję, że będzie w niej więcej walki z demonami. Tego, przynajmniej dla mnie, tutaj bardzo brakowało. Zobaczymy, co przyniesie kolejny tom. Miejmy nadzieję, że tym razem ziemia spłynie krwią demonów.

Peter V. Brett
Wojna w Blasku Dnia
Wydawnictwo Fabryka Słów

czwartek, 23 października 2014

Jean Sasson "Księżniczka"


"Jestem księżniczką w kraju, gdzie rządzą królowie"

Wartość dziecka narodzonego w Arabii Saudyjskiej mierzy się tym, czy posiada ono członka, czy nie, dlatego mężczyźni robią wszystko, by zapewnić sobie męskiego potomka. Narodziny córki nie zwiastują niczego dobrego. Trzeba jej pilnować, żeby żyła w czystości do ślubu i jeszcze trzeba za nią zapłacić przyszłemu mężowi. Miarą honoru mężczyzny jest sposób, w jaki prowadzą się spokrewnione i spowinowacone z nim kobiety. Jeśli potrafi im narzucić swoją wolę - jest szanowany. W innym przypadku okryje siebie i swoje nazwisko hańbą. O tym wszystkim pisze Jean Sasson, która spisała wspomnienia swojej przyjaciółki, córki nieziemsko bogatego potentata ropy naftowej mającej wszystko oprócz wolności.
Księżniczka Sułtana przedstawia historię swojej rodziny. Wprowadza nas do świata bogactw, w którym mężczyźni są królami życia, mogą sypiać z kim tylko mają ochotę, a kobiety służą do zaspakajania ich potrzeb i rodzenia dzieci. Nie wolno im choćby platonicznie się w kim zakochać. To oznaczałoby dla nich zamknięcie w czterech ścianach lub nawet śmierć.Narratorka bez ogródek zdradza nawet najmroczniejsze tajemnice swoich bliskich. Sułtana jest kobietą, która nie potrafi poddać się panującym w Arabii Saudyjskiej nakazom i prawom. Postanawia zawalczyć o to, by miała w życiu lepiej niż matka i starsze siostry. Wbrew obowiązującym zwyczajom poznaje przed ślubem swojego męża. Co więcej, po zawarciu związku małżeńskiego robi wszystko, by to mąż był jej posłuszny, nie na odwrót. Nie chce być tylko maszynką do rodzenia dzieci i narzędziem do zaspakajania żądzy małżonka. Ma zamiar aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym oraz mieć w domu coś do powiedzenia. Nie sposób nie pokochać tej niezwykle krnąbrnej księżniczki, która stara się iść przez życie z podniesionym czołem, choć zewsząd opluwają ją absurdy muzułmańskiego świata, gdzie przyszło jej żyć.
Czytając Księżniczkę cieszyłam się z tego, że urodziłam się w Polsce, a nie w Arabii Saudyjskiej. Też jestem buntowniczką i obawiam się, że za długo to bym sobie tam nie pożyła. Nie potrafiłabym się odnaleźć w świecie, gdzie moje życie zależałoby od tego, co postanowiłby mój ojciec czy starszy brat. Nie byłabym w stanie podporządkować się niesprawiedliwemu dla kobiet prawu.
Pojawienie się tej książki wywołało międzynarodowy skandal. Trudno się temu dziwić. Jak tu ze spokojem czytać o tym, że rodzice zezwalają na gwałcenie swoich małych córeczek i sprzedają je, bo nie są w stanie zapewnić im utrzymania?

Jean Sasson
Księżniczka
Wydawnictwo Albatros

wtorek, 14 października 2014

Lee Child "Uprowadzony"


"(...) Kim ty jesteś, Reacher?
Zerknął na nią, wzruszając ramionami.
-Nikim."

Uprowadzony to drugi tom cyklu, w którym bohaterem jest Jack Reacher. Tym razem były żołnierz zostaje porwany. Jak zwykle znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Porywacze, którzy mieli inny cel, musieli zabrać Reachera ze sobą. Jak im się wydawało, było to najlepsze, co mogli zrobić. Niestety, nie docenili swojego przeciwnika i były żołnierz wprowadził sporo zamętu w ich życie, ale po kolei.
Dzień zapowiadał się jak każdy inny. Kawa i śniadanie w jakiejś knajpce, przechadzka po mieście, próba znalezienia czegoś do roboty. Tym razem miało nie być tak kolorowo. Reacher widząc mężczyzn, którzy próbują uprowadzić niepełnosprawną kobietę, rusza jej na pomoc. Nie udaje mu się uchronić jej przed bandytami i wraz z nią zostaje uprowadzony. Kiedy jedzie z kobietą ciężarówką, dowiaduje się, że to agentka FBI. I to nie byle jaka. Jej ojciec to generał Johnson. Sława sama w sobie. Wtedy Reacher orientuje się, że celem porywaczy nie jest tylko FBI. Zaczyna rozumieć, że wpakował się w niezłą kabałę.
Wraz z agentką Holly Johnson zostaje przewieziony do Bastionu - jednostki położonej na odludziu, której dowódca liczy na to, że uda mu się oddzielić swoich podwładnych od reszty Amerykanów, by stworzyć autonomiczne państwo. Zapachniało nieco sektą, nie uważacie? Charyzmatyczny przywódca, jaki bez trudu podporządkowuje sobie podatnych do manipulacji ludzi. Jego "wyznawcy", którzy robią wszystko to, co guru rozkaże. Ubierają się w takie same rzeczy, wykonują każde jego polecenie bez najmniejszego sprzeciwu. Nie zawahają się nawet oddać za niego życie. Wydaje się, że Reacher i Holly nie mogli trafić gorzej.
Nic bardziej mylnego. Kobieta liczy na szybki ratunek ze strony szefostwa. Wie, że będą jej szukać dotąd, dopóki jej nie odnajdą. Nie wie jednak o tym, że wśród tych, którym najbardziej ufała, jest zdrajca gotowy sprzedać ją za pieniądze na nowy samochód.
Wszystko zaczyna komplikować się, gdy przywódca Bastionu zaczyna wdrażać swój plan w życie. Obwołanie siebie przywódcą autonomicznego państwa to pikuś w porównaniu z tym, co ten człowiek ma zamiar zrobić. W niebezpieczeństwie są nie tylko jego podwładni, ale także inni Amerykanie.
Co dokładnie ma zamiar zrobić przywódca Bastionu? Kim jest zdrajca w szeregach FBI? Co takiego zrobi Reacher, by ratować życie pięknej kobiety? Tego wszystkiego dowiecie się po przeczytaniu Uprowadzonego.

Lee Child
Uprowadzony
Wydawnictwo Albatros

niedziela, 12 października 2014

Julia Navarro "Powiedz mi, kim jestem"


"Z winy Hitlera cała ludzkość sądzi, że wszyscy Niemcy są tacy, jak oni. Ta wina będzie na nas ciążyć jak grzech pierworodny"

Powiedz mi, kim jestem to moje trzecie spotkanie z Julią Navarro. Dwa poprzednie były dość udane, więc bez większego zastanowienia sięgnęłam po tę książkę. Przyznaję, że "rozprawienie się" z nią zajęło mi kilka dni. Nie dlatego, że to zła powieść. Po prostu jest ona naszpikowana historią, o której ja zbyt wiele nie wiedziałam, więc ciężko było mi czerpać przyjemność z czytania. Ale po kolei.
Guillermo, młody dziennikarz, któremu nie udało się do tej pory znaleźć pracy, otrzymuje od ciotki zadanie. Ma dowiedzieć się co działo się z jej babką. Amelia Garayoa porzuciła męża i dziecko, by wraz ze swoim kochankiem zacząć walczyć o inny, lepszy świat. Jej prawnuk przemierza drogę, jaką ona pokonała kilkadziesiąt lat wcześniej. Guillermo początkowo sceptycznie podchodzi do wykonywanego zadania, lecz z czasem historia prababki zaczyna go wciągać. Wyrusza w podróż niemalże dookoła świata, by poznać ludzi, którzy mogą mu cokolwiek powiedzieć o losach Amelii. Jeden fragment układanki prowadzi do kolejnego. Co wyniknie z ułożenia ich wszystkich do kupy? Tego Wam nie powiem. Mogę tylko zdradzić, że ci, którzy interesują się wydarzeniami ze świata w okresie II wojny światowej, nie będą zawiedzeni po przeczytaniu tej powieści.
Julia Navarro w taki sposób prowadzi opowieść, że my na początku także jesteśmy średnio zainteresowani losami Amelii. Kilkakrotnie odkładałam książkę, szukałam sobie innego zajęcia, ale za każdym razem do niej wracałam. W końcu wciągnęła mnie i udało mi się poznać historię Amelii Garayoi, choć przyznaję, że mam mieszane uczucia w stosunku do niej. Z jednej strony rozumiem, że manipulowano nią, żyła w takich, a nie innych czasach, jednak niektórych jej decyzji nie jestem w stanie pojąć. Miłym zaskoczeniem okazało się zakończenie. Nie spodziewałam się takiego obrotu rzeczy. Nie przeszło mi przez myśl, że ta historia będzie miała taki finał.
Na początku przygody z Powiedz mi, kim jestem miałam wątpliwości, czy dam radę dokończyć tę dość grubą książkę. Tyle polityki, historii i wątków... Jednak nie żałuję, że udało mi się dotrwać do końca, chociaż bywało ciężko. Niezbyt przypadły mi do gustu fragmenty dotyczące szpiegowskiej działalności bohaterów. Nieco drażniły mnie też powtórzenia pewnych wątków. I bez tego powieść była gruba.
Po tę pozycję powinni sięgnąć wszyscy ci, którzy interesują się II wojną światową i wiedzą co wtedy działo się w Hiszpanii. Obawiam się, że bez tego jest ciężko dotrwać do ostatniej strony książki. Nadmiar historii może przytłoczyć i skutecznie zniechęcić do czytania.

Julia Navarro
Powiedz mi, kim jestem
Wydawnictwo Albatros

piątek, 10 października 2014

Jonathan Aycliffe "Szepty w ciemności"


"Teraz zamykam w nocy drzwi na klucz, ale kroki nie cichną i wciąż słyszę szepty, chociaż nikogo tu nie ma."

Na początku prowadzenia bloga wspominałam o innej książce tego autora, mianowicie o Pokoju Naomi. Na Szepty w ciemności polowałam od dawna i w końcu udało mi się je upolować. Słyszałam, że ta książka jest gorsza od poprzedniej, ale postanowiłam przekonać się o tym na własnej skórze.
Wszystko zaczyna się gdy umiera ojciec Charlotte. Jej rodzina popada w ruinę. Wraz z matką i młodszym bratem, Arthurem, trafia do przytułku. Tam jest poniewierana, głodzona i maltretowana. Zostaje wyszkolona do zawodu służącej. Po śmierci matki trafia do pierwszej rodziny na służbę. Jakiś czas później w tej samej posiadłości pojawia się jej przyjaciółka z przytułku. Mówi, że wie, gdzie Charlotte może odnaleźć swojego brata.
Dziewczyna trafia na dwór Ayrtonów, kuzynów, którzy odmówili jej matce pomocy. Anthony i jego siostra Antonia ciepło przyjmują w swoje progi krewną. Obiecują, że odnajdą Arthura i sprowadzą go na najbliższe Boże Narodzenie do domu. Dzięki ich pomocy Charlotte odzyskuje utraconą pewność siebie, a także zaczyna uczyć się ogłady, by wiedzieć jak zachować się w towarzystwie.
Sielanka nie trwa długo. Charlotte zaczyna słyszeć głosy i wydaje jej się, że jest obserwowana. Dzieli się swoimi spostrzeżeniami z krewnymi. Ci jednak uspokajają ją, że te dziwne odgłosy to po prostu wiatr, który nocą wdziera się do starego domu. Ich zapewnienia nie przekonują jednak dziewczyny. Zaczyna mieć coraz większe wątpliwości, czy dobrze zrobiła, przychodząc do nich i prosząc o pomoc. Kiedy odnajduje pamiętnik tajemniczej Caroline, zaczyna rozumieć, że wplątała się w coś bardzo złego. Próbuje uciec. Wie, że to, co czai się w ciemnościach jest z natury złe i żądne krwi.
Podczas lektury tej książki nieraz wciskałam się w fotel i podskakiwałam na dźwięk telefonu czy innych dźwięków, które dobiegały do mnie z zewnątrz. Szepty w ciemności trzymają w napięciu przez większość powieści. Po przeczytaniu tej książki czuję pewien niedosyt. W pewnym momencie wszystko zaczyna się robić schematyczne. Trzyma w napięciu, ale... To dobra rozrywka na jeden wieczór, żeby można było się trochę pobać. Chociaż przystanę do grona osób, które uważają Pokój Naomi za lepszą książkę, uważam, że osoby lubiące poczuć dreszczyk podczas lektury powinny sięgnąć po Szepty w ciemności. Nie są grube, więc szybko da się z nimi rozprawić.

Tylko nie zapomnijcie w nocy zamknąć drzwi do sypialni na klucz. 
On tu jest. 
Czeka. 
I jest głodny.

Jonathan Aycliffe
Szepty w ciemności
Wydawnictwo Amber

czwartek, 9 października 2014

Jodi Picoult "Jak z obrazka"


"Istnieje pewien problem ze zranionymi ptakami, Cassie - mówił Connor. - Albo pewnego dnia od ciebie odlecą, albo ich stan nigdy się nie poprawi. Choćbyś nie wiem co robiła, nie uleczysz ich rany"

Jodi Picoult zdecydowanie należy do grona pisarek, których książki przeczytam bez zapoznania się wcześniej z jakąś recenzją. Nie wiem jak ta autorka to robi, ale wszystkie jej powieści wciągają mnie i potrafię zarwać pół nocy, żeby dowiedzieć się co stanie się z bohaterami.
Jak z obrazka także wypożyczyłam w ciemno. Tym razem nie spotykamy się z historią chorego dziecka tak, jak było w przypadku Kruchej jak lód czy Bez mojej zgody. Na początku powieści poznajemy młodą kobietę, która z urazem głowy błąka się po cmentarzu. Nie wie kim jest. Nie ma pojęcia jak się tu znalazła. Kiedy zgłasza się po nią mąż, nie może uwierzyć, że uznanym antropologiem i żoną sławnego aktora, Alexa Riversa. Po powrocie do domu nie potrafi odnaleźć się w tym przepychu oraz swoim, jakby się wydawało, idealnym małżeństwie. Ma przy boku ukochanego męża, który stara się chronić ją przed całym światem, ale jego dotyk wydaje jej się obcy. Nie potrafi zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Skoro on mówi jej, że przed utratą pamięci bardzo go kochała to czemu nie potrafi w to uwierzyć?
Z czasem wspomnienia wracają. Cassie przypomina sobie wszystko to, o czym chciała zapomnieć. Kiedy okazuje się, że jest w ciąży, postanawia odciąć się od dotychczasowego życia. Musi chronić nie tylko siebie, ale także mające narodzić się dziecko.
Jak z obrazka różni się od poprzednich książek pani Picoult, jakie miałam przyjemność czytać. Jest przewidywalna. Możemy łatwo wywnioskować co będzie się działo dalej, ale to nie znaczy, że powieść jest zła. Porusza problem przemocy domowej. Cassie kocha swojego męża i nie jest w stanie od niego odejść, chociaż on ją bije. Stara się wytłumaczyć napady jego szału. Nigdy nie ma o to do niego pretensji. Mówi, że nic się nie stało. Twierdzi nawet, że lepiej czuje się z tym, że mąż wyładowuje się na niej i cierpi ona, bo patrzenie na jego psychiczne cierpienie jest udręką. Dopiero wieść o mającym narodzić się dziecku sprawia, że Cassie postanawia coś zmienić w swoim życiu. Nie chce być dalej workiem treningowym, który można przeprosić tylko po to, by jutro móc wyżywać się na nim dalej. Wie, że dziecko będzie jej potrzebowało. Nie może żyć w niepewności bojąc się o to, czy i kiedy Alex podniesie rękę na swojego potomka.
Książek Jodi Picoult nie da czytać się bez zastanowienia się nad tym, w jaki sposób postępują bohaterowie. Łatwo było mi pomyśleć, że gdyby mężczyzna zaczął mnie dusić to w podskokach bym przed nim uciekała, ale tak naprawdę nie wiem, jak zachowałabym się na miejscu Cassie. Wyrwała się z rodzinnego piekła i udało jej się trafić do "raju", gdzie miała swojego "anioła stróża", który był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet przywieźć śnieg do dżungli. Dostała to, czego wcześniej nie miała. A że Alex czasem ją uderzył... Przecież on ją kochał i na pewno nie chciał tego zrobić. Był sławnym aktorem, który mógł mieć kobiet na pęczki, ale z jakiegoś powodu wybrał właśnie ją. Czy cokolwiek innego miało wobec tego znaczenie?
Pozwólcie, że na koniec umieszczę fragment, który mam nadzieję, że zachęci Was do lektury.

"- Cassie, masz w domu lustro?
Uśmiechnęła się niepewnie.
- Ophelia w każdym holu ma trzy lustra - odparła.
- W takim razie idź i stań przed jednym z nich.
Skrzywiła się.
- To głupie. Potrzeba mi czegoś więcej niż jakieś idiotyczne aktorskie ćwiczenia. - Mimo to podeszła do lustra i patrzyła w swoje zapuchnięte oczy i posiniaczoną szczękę.
- No i?
- Wyglądam okropnie - powiedziała, rozcierając twarz. - A co, według ciebie, powinnam zobaczyć?
- Najodważniejszą osobę, jaką w życiu spotkałem - odparł Will."

Jodi Picoult
Jak z obrazka
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

środa, 8 października 2014

Rebecca Johns "Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory"



"Nie byłam wariatką, żeby cieszyły mnie męki innych, ale sprawiedliwą panią, która nie miała nic do ukrycia i wymierzyła karę na oczach wszystkich domowników"

Większość z Was pewnie słyszała o Elżbiecie Batory, zwanej "wampirzycą z Siedmiogrodu". Była siostrzenicą polskiego króla Stefana Batorego. Historycy uważają ją za jedną z największych zbrodniarek w dziejach ludzkości. Krążą o niej legendy. Podobno kąpała się w krwi dziewic po to, by utrzymać swoje ciało w dobrej formie oraz zjadała swoje służki żywcem. Za te zbrodnie została skazana na zamurowanie żywcem w jednej z zamkowych komnat.
Hrabina to opowieść, w której narratorką jest sama Elżbieta Batory. Ze swojego więzienia pisze listy do swojego syna, Pawła. Pragnie, by dowiedział się z nich prawdy o matce. Nie chce, żeby wierzył w to, co mówią o niej ludzie. Jednak czy to, co mu napisała, jest jedyną prawdą czy tylko tym, w co hrabina uwierzyła, chcąc umniejszyć wadze czynów, do jakich się dopuściła? Na to pytanie chyba nie poznamy odpowiedzi.
Elżbietę Batory poznajemy jako małą dziewczynkę. Wcześnie traci ojca i zostaje wysłana na dwór Ferenca Nadasdy i jego matki. Tam po wejściu w odpowiedni wiek ma poślubić Ferenca. Nie jest jej łatwo pogodzić się ze swoim losem. Nie chce wyjeżdżać z domu i opuszczać rodziny. Niewiele jednak ma do powiedzenia.
Wdaje się w romans z Andrasem Kanizsayem, któremu potajemnie rodzi córkę. Ich drogi jednak rozstają się, a Elżbieta poślubia Ferenca. Mąż wydaje się jej nie zauważać. Chętnie spędza czas wśród służących, lecz wobec żony jest obojętny. Wszystko zmienia się, gdy Elżbieta surowo każe jedną ze służących. Wtedy mąż zaczyna okazywać zainteresowanie nią. Ich szczęście nie trwa jednak długo. W końcu Ferenc umiera i pozostawia majątek w rękach żony.
Hrabina w podziemiach swojego zamku surowo każe służące za najdrobniejsze nawet przewinienia. Wiele z młodych dziewcząt tego nie wytrzymuje i umiera. Elżbieta Batory wyprawia im potajemne pochówki. Nie chce, by jej zbrodnie ujrzały światło dzienne. Jak się pewnie domyślacie, niedługo udaje jej się wszystko tuszować.
Książka autorstwa pani Johns wciąga. Pisarka stara się odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących zachowań owianej mroczną legendą hrabiny. Czy faktycznie była miłośniczką czarnej magii i sadystką lubiącą sprawiać ból innym? Co spowodowało, że kobieta urodzona w szlacheckim rodzie dopuszczała się tak haniebnych czynów? Ja poznałam odpowiedzi na te pytania. Jeśli ktoś także ma na to ochotę, polecam tę lekturę. Tylko ostrzegam, lepiej nie jest przy tej książce. Niektóre opisy mogą odebrać apetyt.

Rebecca Johns
Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory
Wydawnictwo Pascal

wtorek, 7 października 2014

Lee Child "Poziom śmierci"


"Wyobraź sobie pan, że pamięć jest jak stary kubeł. Kiedy zapełni się go starymi sprawami, nie da się wycisnąć nic nowego"

O Lee Childzie wspominałam przy okazji zbioru opowiadań kryminalnych. Ten autor właściwie nazywa się Jim Grandt. Był majorem amerykańskiej żandarmerii wojskowej. Obecnie utrzymuje się z pisania książek. Stworzył cykl powieści, w których głównym bohaterem jest były żołnierz - Jack Reacher. Fanami tego cyklu są Bill Clinton oraz Stephen King. Nieśmiało dodam, że wśród grona wielbicieli jestem ja :)
Kim jest Jack Reacher? Jak już zdążyłam wspomnieć, to były żołnierz. Po opuszczeniu armii, w której spędził całe swoje życie, wyrusza w podróż po Ameryce. Nie ma dokumentów, domu ani nikogo, kto by czekał na jego powrót. Tego potężnego i niezwykle inteligentnego mężczyzny nie da się nie lubić. Nie ma zagadki, której nie byłby w stanie rozwiązać. Nie istnieje także kobieta, która potrafiłaby się oprzeć jego urokowi.
W Poziomie śmierci Jack Reacher przybywa do Margrave. To niewielkie miasteczko, gdzie wszyscy wszystkich znają, a pojawienie się obcego nie wróży nic innego, jak tylko kłopoty. Duże kłopoty. Okazuje się, że Reacher pojawił się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Zostaje oskarżony o morderstwo. Sprawa zaczyna komplikować się, gdy okazuje się, że w to wszystko wmieszany był starszy brat Jacka, Joe. Trup ściele się gęsto, przyjaciele stają się wrogami. Jedna niewłaściwa decyzja oznacza wyrok śmierci. Grono sprzymierzeńców Reachera maleje z każdym dniem. Jaką tajemnicę kryją mieszkańcy tego idealnego miasteczka? Kto jest odpowiedzialny kolejne zbrodnie? Tego wszystkiego dowiecie się, gdy sięgniecie po Poziom śmierci. Ja więcej nie mogę powiedzieć.
Przyznam szczerze, że wizja Margrave, jaką roztoczył Lee Child nieco mnie przerażała. Wszystko jest idealne. Trawniki mają odpowiednią długość, ludzie są mili, dobrze im się wiedzie. Wydaje się, że nikt nie ma tu problemów. Takie mieścinki nigdy nie wróżą nic dobrego. Zawsze znajdzie się jakiś niedobry pan, który ma mieszkańców w garści i płaci za milczenie.
Może i Lee Childowi nieco brakuje do Harlana Cobena, u którego często do ostatnich stron nie wiadomo kto zabił, ale fani kryminałów na pewno pokochają postać Jacka Reachera.

Lee Child
Poziom śmierci
Wydawnictwo ISA

sobota, 4 października 2014

Agata Kołakowska "Niechciana prawda"


"Nie wystarczy powiedzieć: wczoraj byłem hetero, dzisiaj jestem homo. Wczoraj cię kochałem, dzisiaj kocham innego"

Do przeczytania tej książki zbierałam się od dawna. Od czasu zajęć z najnowszej literatury polskiej omijałam naszych pisarzy szerokim łukiem. Naprawdę można się nabawić traumy po niektórych lekturach. W końcu postanowiłam przełamać swój uraz i sięgnąć po pozycję autorstwa pani Agaty Kołakowskiej. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką i już wiem, że nie będzie ostatnie.
Osoby stające na ślubnym kobiercu wyobrażają sobie, że spędzą ze sobą całe życie. Będą się kochać, założą rodzinę, wszystko zacznie się układać po ich myśli. Będą po prostu szczęśliwi. Tak kiedyś wyglądało życie Beaty, właścicielki dobrze prosperującej kwiaciarni. Miała kochającego męża, wspaniałego syna, wygodne mieszkanie, dobrą pracę. Sielanka burzy się, gdy Marek, jej mąż, wyznaje, że od niej odchodzi. Ma romans. Wyznaje żonie, że zostawia ją dla innego mężczyzny. Zdruzgotana kobieta nie może się z tym wszystkim pogodzić. Jak sama wyznaje "trwa". Musi rano wstać z łóżka, żeby przygotować syna do szkoły, chodzi do pracy, bo przecież z czegoś musi żyć. Decyduje się na psychoterapię. Na początku twierdzi, że robi to dlatego, żeby wiedzieć, jak powiedzieć synowi o tym, że jego ojciec jest gejem. Jak się później okazuje, terapia potrzebna jest nie tylko Bartkowi, lecz także jego matce, która obwinia się o to, że poślubiła geja, a tym samym zniszczyła życie sobie i dziecku.
Autorka opisała całą sytuację z dwóch perspektyw. Nikt nie jest oceniany, chwalony czy ganiony. Z jednej strony mamy zdradzoną żonę, starającą się uporać z ciężarem, jaki spadł na jej barki po poznaniu szokującej prawdy o orientacji seksualnej mężczyzny, którego poślubiła. Z drugiej zaś męża. Marek po 12 latach postanawia ujawnić skrywaną tajemnicę. Porzuca swoją rodzinę, by móc zacząć żyć zgodnie ze swoją naturą. Zdaje sobie sprawę z tego, że skrzywdził najbliższych. Nie jest mu z tym wcale łatwo. Został mężem Beaty, bo "tak trzeba było". Nie do pomyślenia był fakt, że syn znanego prawnika jest gejem. Musiał mieć rodzinę i żyć tak, jak chcieli tego jego przodkowie. Po odejściu od żony ma problemy z partnerem, który od samego początku mi się nie podobał. Nie, nie dlatego, że jest gejem. Miał po prostu odpychający sposób bycia. O ile Marka dało się polubić, tak jego kochanka, Marcina, już nie.
Książkę przeczytałam jednym tchem. Porusza trudny temat. Homoseksualizm w polskiej literaturze to, mam czasem takie wrażenie, tabu. Przyznaję szczerze, że znam niewielu autorów, którzy w swojej twórczości poruszają tę tematykę. Uwielbiam twórczość pana Szczygielskiego, pana Witkowskiego owszem, czytałam, ale nie udało nam się zaprzyjaźnić. Może Wy podsuniecie mi jakieś nazwisko, które mnie zainteresuje? Ja w każdym razie polecam Wam lekturę Niechcianej prawdy. Jestem ciekawa czy też będziecie po niej pałać niechęcią do Marcina.

Agata Kołakowska
Niechciana prawda
Wydawnictwo Prószyński i S-ka


piątek, 3 października 2014

Philip Kazan "Apetyt"


"Straciłem ją. Na zawsze. Tak musiało być. Czy naprawdę nie byłem tego świadom, gdy ujrzałem ją dziś w tej jadalni? Przypominała obraz lub coś, co uwięziono za szkłem relikwiarza. Póki w naszych żyłach płynęła krew, nie mogliśmy się do siebie zbliżyć, choćbyśmy poruszyli niebo i ziemię."

Dziś zaserwuję Wam wrażenia po przeczytaniu pierwszego recenzenckiego egzemplarza książki. Kiedy dostałam telefon od mojego Michała, że książka już jest, na mojej twarzy pojawił się tak szeroki uśmiech, że gdyby nie uszy to cieszyłabym się dookoła głowy. Uśmiech nieco przygasł, gdy zobaczyłam, że przyjdzie mi się zmierzyć z niezłą cegłą (574 strony), ale ja miałabym nie dać rady?
Apetyt jest debiutem literackim Philipa Kazana. Przyznaję szczerze, że z wymieszania postaci historycznych, opowieści o ucztach i gotowaniu, odrobiny romansu oraz pasji wyszła całkiem niezła uczta literacka. Zresztą posłuchajcie:

Bohater, który żyje swoją pasją...
... kocha, cierpi i gotuje. Tak w skrócie można opisać Nino Latiniego. Poznajemy go, gdy umiera jego matka. Chłopak ma 14 lat. By zapomnieć o tragedii, jaka go spotkała, zatraca się w gotowaniu. Zabiera się do tego z taką pasją, że przerażona kucharka zakazuje mu wstępu do kuchni. Niedługo potem na Nina spada kolejny cios. Jego ukochana zostaje przyrzeczona podstarzałemu arystokracie. Wtedy główny bohater oddaje się całkowicie swojej pasji. Tylko ona daje chłopakowi motywację do dalszego działania. Nie bez powodu mówi się, że droga do serca prowadzi przez żołądek, prawda?

Podróż po XV-wiecznych Włoszech, gdzie spotykamy się z historycznymi postaciami
Nigdy nie miałam okazji wybrać się do Włoch. Dzięki panu Kazanowi miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie do tych zatłoczonych miast, gdzie wszystko ma swój specyficzny zapach i smak. Jest głośno, a człowiek nigdy nie jest sam. Podróż, w jaką wyrusza Nino uświadamia zarówno jemu, jak i nam, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Chcecie poznać młodego Leonardo da Vinci, który uczy się mieszania pigmentów? A może zajrzycie do pracowni Sandro Botticelliego? Czy jednak wolicie wybrać się na pełną rozpusty ucztę na dwór Borgiów? Zainteresowani czymś takim? Taką podróż w czasie może zafundować Wam lektura Apetytu.

Zakazana miłość
Nino był zakochany ze wzajemnością w Tessinie. Wydawało się, że staną się małżeństwem. Nie tylko razem bawili się smakami potraw, ale też urodzili się tego samego dnia. Los jednak spłatał im figla. Tessina wyszła za mąż za innego człowieka, lecz Nino nigdy nie mógł się z tym pogodzić. Postanawia za wszelką cenę zdobyć ukochaną. Ta droga nie jest wcale łatwa. Jednak czy szczęście nie smakuje lepiej wtedy, gdy trzeba o nie powalczyć?

Apetyt czyta się niezwykle szybko. Jedynym mankamentem był brak tłumaczenia włoskich nazw. Nie znam tego języka i nieraz miałam przez to problem ze zrozumieniem tekstu. Nie wszystko dało się wyciągnąć z kontekstu.
Podczas lektury przypominały mi się zajęcia z literatury staropolskiej, podczas których omawialiśmy dawne książki kucharskie. Znów miałam przed oczami napojone wódką i przypalone koguty, jakie ożywały w trakcie kolacji. Wyruszając na literacką ucztę do Florencji musicie pamiętać, że przenosicie się do czasów renesansu. Wtedy nie liczył się smak jedzenia, a przede wszystkim jego wygląd. Uczta była najlepsza jeśli goście wyszli z niej zaskoczeni tym, co podał szef kuchni. Drobnym szczegółem było to, że nic nie zjedli, bo ptaki zapieczone w cieście ożyły i uciekły. Niech więc nie zdziwi Was opis potraw, który może wywołać mdłości. Pamiętajcie, liczył się wygląd, nie smak.
Tak, czy inaczej, wszystkich tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zagościć na tej literackiej uczcie, należy życzyć smacznego.

Philip Kazan
Apetyt
Wydawnictwo Znak

Za możliwość lektury dziękuję portalowi