"Zdałam sobie sprawę, że szukanie zaginionego Żyda w Niemczech to makabryczny żart"
Lata 30-te XX wieku. W Nowym Jorku mieszka i pracuje ambitna dziennikarka, Rosie Belle Manon. Pisze artykuły do rubryki towarzyskiej. To nie zaspokaja jej ambicji. Kobieta pragnie zmiany w swoim życiu, pracy na wyższym stanowisku. W końcu udaje jej się zdobyć posadę korespondenta w "Kurierze Paryskim". Wydaje jej się, że właśnie dostała gwiazdkę z nieba. Bez żalu opuszcza Amerykę i udaje się do Europy.
W Paryżu pracuje pod pseudonimem R.B. Manon, by ukryć swoją płeć. Nie przyznaje się także do tego, że z pochodzenia jest w połowie Żydówką. Nigdy nie miała bliskich kontaktów z matką, która pochodziła z Żydowskiej rodziny, także nie czuje potrzeby obnoszenia się z tym, że ma wśród bliskich Żydów. Szybko zyskuje sławę. W ramach uznania za ciężką pracę szef wysyła ją do Berlina. Stamtąd ma opisywać wydarzenia polityczne.
Okazuje się, że trafiła do paszczy lwa. Do władzy doszedł Hitler, który nienawidził Żydów i dążył do ich eksterminacji. Wojna wisi w powietrzu. W środku całego tego zamieszania Rosie poznaje Leona - niemieckiego grawera, który nie do końca chce jej wyznać prawdę o sobie. Ukrywa przed nią to, co robi. Kiedy jego tajemnica wychodzi na jaw, kobieta musi pomóc mu w uratowaniu jego życia. Czy jej się to uda? Czy odnajdzie miłość i szczęście pod ostrzałem wroga? Tego wszystkiego dowiecie się po lekturze książki.
Po raz pierwszy miałam okazję spojrzeć na wojnę z perspektywy Żydówki, która jest korespondentką w gazecie. Do tej pory natrafiałam wyłącznie na wspomnienia żołnierzy i więźniów obozów koncentracyjnych. Bardzo dobrze poznajemy główną bohaterkę, która pokazuje nam, co ukształtowało jej charakter. Od małego walczyła o to, by matka ją pokochała. Jednak Miriam pozostawała zimna względem córki. Dlaczego? Bo ta, podobnie jak ona, była Żydówką. Rosie nie poddała się. Zyskała sławę i szacunek w świecie dziennikarskim, który był wówczas zdominowany przez mężczyzn.
Jesteśmy świadkami nie tylko zbliżającej się wojny i jej skutków, ale wraz z główną bohaterką przechodzimy jej kryzys osobowości. Nigdy nie uważała się za Żydówkę, nie zna jidyszu. W obliczu zbliżającego się konfliktu zbrojnego odcina się od swoich korzeni. Ma immunitet, lecz wie, że może zginąć. Przestrogą jest dla niej śmierć kuzynki. R.B. by przetrwać, musi wyrzec się samej siebie.
Czytając Ostatni pociąg do Paryża musiałam w pewnym momencie przerwać lekturę. Jedna ze scen spowodowała, że zalałam się łzami. Należę do osób, które przeżywają to, co czytają. Miałam ochotę cisnąć książkę w kąt i już nigdy więcej do niej nie powrócić. Nie mogłam uwierzyć w to, że komuś przytrafiło się coś tak strasznego i niesprawiedliwego. Nie powiem co, bo będę spoilerować. Ciekawa jestem, czy osoby które przeczytały tę książkę też miały podobne odczucia, gdy obserwowały scenę na peronie.
Ostatni pociąg do Paryża to idealna propozycja dla osób lubiących czytać o losach bohaterów w czasie II wojny światowej. Wielbiciele romansów także znajdą w niej coś dla siebie.
Michele Zackheim
Ostatni pociąg do Paryża
Wydawnictwo PWN