Strony

piątek, 5 września 2014

Susan Hill "Kobieta w czerni"


Drodzy czytelnicy! Zapamiętajcie świętą zasadę: jeśli jakiś film powstał na podstawie książki to najpierw zabierzcie się za nią, a później pójdźcie do kina czy obejrzyjcie ekranizację w zaciszu domowym. Nigdy nie róbcie odwrotnie, bo możecie zrobić sobie krzywdę. Niestety, ja nie zastosowałam się do tej zasady w przypadku Kobiety w czerni i ubolewam nad tym do dzisiaj. Od razu mówię, że nie zrobiłam tego świadomie. Przed obejrzeniem filmu nie słyszałam nigdy o Susan Hill i nie miałam pojęcia o istnieniu tej powieści.
Książka stawiała mi opór i przyznaję, że miałam odczucie, że w filmie zbudowano lepszą atmosferę niż w powieści. Wiem, jako filolog nie powinnam w ten sposób mówić, ale taka jest prawda. Dopiero podejście numer 2 do lektury zmieniło moje nastawienie do Kobiety w czerni. Minął ponad rok od czasu, gdy obejrzałam film, więc sporo rzeczy zdążyło zatrzeć się w mojej pamięci.
Susan Hill przedstawiła nam historię tajemniczego Domu na Węgorzowych Moczarach, który "góruje nad omiatanymi przez morskie wichry bagnami, odcięty od świata i niedostępny, gdy fale przypływu pochłoną Ławicę Dziewięciu Topielców - jedyną drogę, jaka łączy go z lądem". 
Młody prawnik, Arthur Kipps, zostaje wysłany do tego mrocznego miejsca, by doprowadzić do końca sprawę spadkową zmarłej właścicielki posiadłości, pani Drablow. Podczas jej pogrzebu zauważa na cmentarzu anemicznie wyglądającą kobietę. Kiedy decyduje się, by do niej podejść i zapytać, czy nie potrzebuje pomocy orientuje się, że nieznajoma zniknęła. Opowiada o tym wszystkim panu Jerome. Pyta, kim jest ta kobieta, lecz nie otrzymuje odpowiedzi na to pytanie. Nikt nie chce wyjawić mu co zdarzyło się przed laty w Domu na Węgorzowych Moczarach. Wkrótce on sam odkrywa mroczną tajemnicę i zaczyna rozumieć dlaczego wszyscy starają się milczeć w sprawie kobiety w czerni.
Tak, jak już wspomniałam, podczas pierwszego podejścia do książki, nie mogłam przez nią przebrnąć. Wydawała mi się nudna i zupełnie pozbawiona klimatu, jaki zapewniła widzom ekranizacja powieści. Druga lektura zmieniła wszystko. Kobietę w czerni czytałam podczas oberwania chmury i burzy z piorunami. Takich efektów audio-wizualnych mi zdecydowanie było potrzeba. Książka wciągnęła mnie na tyle, że kiedy zadzwonił do mnie telefon, podskoczyłam na fotelu. Nie wspominając już o tym, że bałam się obrócić w stronę przedpokoju, gdzie stoi szafa z lustrami, bo miałam wrażenie, iż kobieta w czerni stoi za moimi plecami i zobaczę jej odbicie.
Dla wszystkich tych, którzy nie czytali tej książki - zabierzcie się za nią podczas burzy. Uwierzcie mi, w takich warunkach lektura sprawi, że będziecie mieć ciarki na całym ciele.

Susan Hill
Kobieta w czerni
Wydawnictwo Amber

4 komentarze:

  1. Oglądałam film, a książki nie miałam przyjemności czytać. Jednak film mi się podobał, wiec może i na książkę się kiedyś skuszę :)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. w sumie to nawet nie wiedziałam, że jest książka, a za film chciałam się zabrać, więc zaraz sobie zamówię w bibliotece :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, narobiłaś mi wielkiej ochoty. Chyba nie doczekam do tej burzy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Film jest genialny, książka troszkę gorsza, ale i tak polecam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)