Jak już wspominałam przy okazji Żony mormona, lubię czytać historie pisane przez życie. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Po prostu interesują mnie wspomnienia innych ludzi. Książka autorstwa Judy Westwater otworzy na moim blogu cykl powieści opartych na faktach, które zostały wydane przez Wydawnictwo Hachette.
Pamiętacie może o czym marzyliście jako dzieci? Co chcieliście dostać? Ja nie byłam zbyt wymagająca, chciałam dostać Kena do mojej Barbie, no dobra, domkiem dla nich w sumie też bym nie pogardziła.
Judy Westwater miała zupełnie inne marzenia. Jeśli my prosiliśmy rodziców o kupienie jakiegoś drogiego batonika, tak ona chciała zjeść zwykłą bułkę, bo nie miała nic w ustach od kilku dni. Jednak dobrze wiedziała o tym, że to marzenie szybko się nie spełni, gdyż nie zasłużyła na jedzenie. Nie tylko tego małej Judy brakowało w dzieciństwie. Przede wszystkim chciała być kochana. Miała tylko dwa latka, gdy rodzice zostawili ją oraz jej siostry same na kilka tygodni. Dzieci nie miały co jeść, w mieszkaniu było zimno, a o kąpieli nie było nawet mowy. Matki i ojca zupełnie to nie interesowało. Ważniejsi byli dla nich nowi partnerzy życiowi. Kiedy kobieta przyprowadza do domu swojego kochanka, jej mąż wpada w szał. Na jej oczach zabiera wyrywającą się Judy i idzie wraz z nią do swojej kochanki, która od pierwszego dnia zaczyna pałać do dziewczynki nienawiścią. Chyba nie muszę mówić co działo się za zamkniętymi drzwiami. Judy przeżyła wszystko to, czego nie życzy się najgorszemu wrogowi - była głodzona, bita i poniewierana. Co prawda miała dach nad głową, ale ojciec potrzebował jej nie do tego, by mieć komu czytać bajki na dobranoc, lecz po to, żeby móc wykreować wśród innych ludzi wizerunek wzorowego obywatela.
Szkolne lata były dla niej udręką. Nie miała przyjaciół, z którymi mogłaby się bawić, a nauczyciele szydzili z niej nawet podczas apelów, gdzie obecna była cała szkoła. Dziewczyna w żaden sposób nie starała się przed tym bronić. Wiedziała, że nie znajdzie nigdzie wsparcia, a okazanie słabości tylko pogorszy jej złą sytuację. Po wielu latach udaje jej się uwolnić z tego piekła. Zaczyna też walczyć o swoje marzenia.
Ta książka przeraża faktem, że opisane w niej wydarzenia miały miejsce naprawdę. Ja nie potrafiłam zrozumieć zachowania rodziców Judy. Jeśli przestali się kochać - w porządku, takie rzeczy się zdarzają, ale to nie dało im prawa do tego, by zapomnieć o dzieciach. Kto, jeżeli nie dorośli, miał się nimi zająć? One im ufały, kochały je, a oni zmienili ich życie w koszmar. Nikogo nie zainteresował los maltretowanego dziecka. Autorka urodziła się w 1945 roku, więc jej dzieciństwo przypadło na okres, w którym opieka społeczna nie działała zbyt prężnie, jednak czy nauczyciele nie mogli zareagować inaczej na to, co widzieli? Dlaczego nie przyszło im do głowy, że ich uczennica potrzebuje pomocy?
Przeżycia Judy Westwater sprawiły, że postanowiła ona w swoim dorosłym życiu wyciągnąć pomocną dłoń do tych dzieci, które są "niewidoczne" dla społeczeństwa, bo są brudne, głodne i mieszkają na ulicy. Prowadzi dla nich kursy mające na celu nauczenie ich czytania, pisania, a także przydatnego w życiu rzemiosła. Okazuje się, że problemy, z jakimi mierzą się dzisiejsze dzieci ulicy różnią się od tych, z którymi ona musiała sobie poradzić. Wtedy na porządku dziennym nie było handlarzy narkotyków i innych ludzi spod ciemnej gwiazdy. Autorkę przeraża jednak to, że liczba bezdomnych dzieci rośnie.
Książkę polecam wszystkim tym, którzy podobnie jak ja lubią czytać historie oparte na faktach. Ciekawa jestem, czy po przeczytaniu tej historii Wy także nie będziecie mogli na początku znaleźć słów, by o niej opowiedzieć.
Judy Westwater
Dziecko ulicy
Wydawnictwo Hachette
Ja tez lubię czytać historie pisane przez życie, a zwłaszcza te wstrząsające i wzbudzające emocje. Po Twojej recenzji można stwierdzić, że książka do łatwych nie należy. Przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Takie książki zawsze wzbudzają we mnie wielkie emocje. Na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzasem sięgam po takie książki, ale świadomość, że są oparte na faktach źle działa na moje nerwy i ciśnienie...
OdpowiedzUsuńTeż lubię książki napisane przez życie. Nie da się ukryć, że to właśnie ono pisze najbardziej niewiarygodne scenariusze. Zapowiada się bardzo trudna, ale ciekawa lektura. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPłakałabym przez całą książkę...
OdpowiedzUsuń