Strony

niedziela, 28 września 2014

Harlan Coben, Lee Child, Jeff Abbott i inni "Aż śmierć nas rozłączy"


źródło:lubimyczytać.pl

"W swojej pracy musiałem pogodzić się z tym, że z gruntu dobrzy ludzie potrafią robić złe rzeczy, czasem wręcz potworne. Ale jak Jesse powiedział, nie da się cofnąć czasu i zmienić tego, co zrobiliśmy. Wszyscy musimy płacić za siebie. I tak wygląda twarda, naga prawda"

Panie i Panowie, czapki z głów, mistrz Coben nadchodzi :)
Harlana Cobena kocham stale i niezmiennie od 7 lat. Mam wszystkie jego książki, co prawda większość siostra przywiozła mi z Anglii, ale posiadam też kilka polskich egzemplarzy. Jednak tego zbioru opowiadań nie udało mi się upolować w księgarni i musiałam na niego czekać grzecznie w kolejce w bibliotece. W końcu dostałam upragnionego maila, że książka pojawiła się w wypożyczalni i mogę ją odebrać.
Przyznam szczerze, że od opowiadań zdecydowanie bardziej wolę powieści. Krótkie historie mają to do siebie, że bardzo szybko się kończą. Człowiek chce więcej, a tu nagle wszystko się urywa. Nawet nie można przywiązać się do bohaterów. 
W tym zbiorze mamy 19 historii. Każda z nich kończy się śmiercią jednego z małżonków, stąd tytuł całego zbioru. Przecież przed ołtarzem ślubuje się miłość aż po grób. W tych historiach ktoś odbiera jednemu z bohaterów osobę, którą kocha najbardziej. Nie będę tu streszczać każdego z 19 opowiadań. Nie ma to większego sensu. W każdym razie Harlan Coben, który wybrał szczęściarzy, jacy wraz z nim pojawią się w spisie treści odwalił kawał dobrej roboty. Trudno jest napisać dobry kryminał na 200 czy 300 stron. Nie lada wyzwaniem jest napisać coś takiego na 20. Większości autorów się to udało. Harlan Coben - klasa sama w sobie, Ridley Person - mroczny do końca, R.L.Stine - po tym opowiadaniu muszę zastanowić się czy aby na pewno chcę psa, Tom Savage - aż strach pomyśleć co by było, gdybym moją drugą połowę poznała podczas takiej cyberrandki. I tak dalej. 
Moim największym zawodem był Lee Child, którego kocham za powołanie do życia Jacka Reachera. To opowiadanie jest oceniane wysoko, ale końcówka zdecydowanie je położyła. Nie jestem specem od kryminalistyki, ale narrator opowiadania dziwił się, że po trzech latach od dokonania zbrodni morderca nie ma na dłoniach pęcherzy od trzymania narzędzia zbrodni. Jak dla mnie, prostej blondynki, to logiczne, że takie pęcherze znikają po upływie kilkunastu dni, ale mogę się nie znać. Co innego jakbym w CSI pracowała, wtedy bym mogła się na ten temat wypowiedzieć, a tak - nie pozostaje mi nic innego niż zastanowić się co w tym opowiadaniu nie zagrało tak, jak powinno.

Harlan Coben, Lee Child, Jeff Abbott
Aż śmierć nas rozłączy
Wydawnictwo Albatros.

5 komentarzy:

  1. Właśnie się zaczynałam zastanawiać kiedy zrecenzujesz którąś książkę Coben'a, no i się doczekałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś te opowiadania i średnio mi się podobały. Niektóre lepsze, niektóre gorsze oczywiście, ale teraz pamiętam wyłącznie jedno - jak małżeństwo siedzi przy stole i je kolacje (chyba naukowcy?) i przekomarzają się opowiadając o truciznach... To mi zapadło w pamięć :)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tych opowiadań, ale powieści Cobena uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też zdecydowanie wolę czytać powieści od opowiadań. Ale te brzmią interesująco ze względu na wspólny wątek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za pozostawione u mnie komentarze :) Osobiście jakoś nie mogę się przekonać do Cobena, a i od opowiadań wolę powieści, ale ten zbiór prezentuje się obiecująco, wezmę go pod rozwagę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)