Lato 1918 roku.
W podzielonej miedzy trzech zaborców Polsce narodziła się nadzieja. Po 123 latach niewoli ludzie zaczynają wierzyć w to, że odzyskają niepodległość. "Kanonier Józef Jęczkowiak, odpowiedział na wezwanie organizacji konspiracyjnej, choć groziła mu za to śmierć. Zdezerterował z armii niemieckiej, a następnie przez Francję, Belgię i Rzeszę przedostał się z narażeniem życia do rodzimej Wielkopolski. Pilot Franciszek Jach, weteran walk powietrznych w Szampanii, postanowił wcielić w życie szalony plan, w wyniku którego może dojść do stworzenia polskich sił powietrznych. Z kolei ranny pod Verdun Zbigniew Kaczmarek nawet w najśmielszych snach nie podejrzewał, że w wolnym od Niemców Poznaniu przyjdzie mu piastować funkcję komisarza Policji Państwowej".
Przyznam szczerze, że nie wiedziałam, czy ta powieść przypadnie mi do gustu, choć miałam już styczność z twórczością Piotra Bojarskiego. Niezbyt często jednak sięgam po powieści, których akcja dzieje się na początku XX wieku. Ten okres w historii nie należy do moich koników, to bardziej domena mojego męża, ale wiecie, zbliża się 100-lecie odzyskania niepodległości, więc chciałam przekonać się, co autor chce mi na ten temat powiedzieć.
Na początku trochę trudno było mi się wciągnąć w tę opowieść. Nie dlatego, że jest źle napisana. Nic z tych rzeczy. Problem tkwił we mnie. Musiałam się po prostu przełamać. Potem już poszło z górki. Piotr Bojarski ma lekkie pióro i jest w stanie zainteresować swoją opowieścią nawet taką czytelniczkę jak ja, która ma awersję do tego okresu w historii Polski.
Na kartach powieści pojawia się wielu bohaterów i raczej odradzałabym czytanie po całym dniu pracy, bo można zgubić wątek. Uważam, że to wymagająca opowieść i wymaga od czytelnika zaangażowania.
Po raz pierwszy mam coś takiego, że nie umiem wybrać swojego ulubionego bohatera, choć przeważnie jest w książce jedna osoba, która jest najbliższa mojemu sercu. Tutaj miałam problem, bo każdego z głównych bohaterów na swój sposób podziwiałam. I tu zatrzymam się na chwilę. Piotr Bojarski w powieści połączył historię i fikcję. Józef Jęczkowiak i Franciszek Jach to postacie historyczne. Zbigniew Kaczmarek narodził się w wyobraźni autora. Ale nie powiem, że odstaje czymś od reszty.
Uważam, że to kawał dobrej powieści historycznej i nie trzeba mieć rozległej wiedzy na temat tamtych wydarzeń, by czerpać przyjemność z lektury. Jest wymagająca, ale daje niezłą lekcję historii. W ciekawy sposób przemyca fakty, o których w szkole nie ma czasu mówić. Na końcu znajduje się wyjaśnienie autora odnośnie tego, co przeinaczył. Widać, że włożył w napisanie tej powieści sporo czasu i całe serce. Polecam fanom powieści historycznych.
Premiera odbędzie się już jutro!
Piotr Bojarski
Cwaniaki
Wydawnictwo Czwarta Strona
Poznań 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Zaciekawiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po książki Bojarskiego :)
OdpowiedzUsuń