To drugie już spotkanie z Kaliną, Elżbietą i Leną, bohaterkami cyklu Małe tęsknoty. Jeśli nie czytaliście pierwszej części, nadróbcie zaległości, zanim sięgniecie po mój tekst czy po samą książkę, o której chcę opowiedzieć. Inaczej czekają Was spoilery. Elżbieta po wypadku jest w śpiączce. I choć nie ma z nią kontaktu, ona przebywa w swoim świecie wśród wspomnień. Kalina próbuje poradzić sobie ze stratą dziecka. Dręczą ją wyrzuty sumienia i nie potrafi wrócić do pracy. Lena zaś w dalszym ciągu nie jest w stanie poukładać swoich relacji z Adamem i matką. Co tym razem ześle kobietom los?
Wciąż podtrzymuję to, co powiedziałam. Nadal najbliżej mi do Kaliny i ją najlepiej rozumiałam. Jej było mi też najbardziej żal, bo najmniej w całej sprawie zawiniła, a oberwało się jej najbardziej. Jeśli chodzi o Elżbietę - mam co do niej mieszane uczucia. Nie wiem, co mam na jej temat myśleć. Leny z jednej strony było mi nieco żal, ale z drugiej w pewne bagno wpakowała się sama.
Aneta Krasińska pokazała rzeczywistość taką, jaka jest. Nie koloryzowała i to jest największy plus tej powieści. Dzięki temu wierzy się w opowiedzianą przez nią historię. To nie jest błaha opowiastka, która wyparowuje z głowy parę dni po przeczytaniu książki. Wręcz przeciwnie. To historia, która pozostaje w sercu. Tak na dobrą sprawę faktycznie mogła się gdzieś wydarzyć. Poprzez opowieści swoich bohaterek autorka zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co my zrobilibyśmy na ich miejscu.
Książka jest przede wszystkim przepełniona cierpieniem. Kalina cierpi po stracie dziecka. Poza tym to ona prowadziła samochód, który potrącił dwie pozostałe bohaterki. Elżbieta znajduje się w śpiączce i nie może już głośno powiedzieć tego, co myśli. Lena zaś nie może z nikim nawiązać głębszych relacji. Rodzicom na niej nie zależy. Nie ma znajomych. A Adam... przekonajcie się sami.
Moim zdaniem to bardzo uniwersalna powieść. Dla kobiet w każdym wieku. Babć, matek i córek. Każda z nich odnajdzie tutaj coś dla siebie. Może nawet zobaczy w którejś z bohaterek swoje lustrzane odbicie. Cieszę się, że druga część jest utrzymana na równie wysokim poziomie co pierwsza, choć żałuję, że nie ma tu zbyt wiele Kamila, męża Kaliny. Chciałabym poznać jego myśli. Trochę nikł w cieniu żony. To był dla mnie jedyny niewielki minus.
Jestem ciekawa, jaki finał będzie miała ta trylogia. Tym bardziej, że zakończenie nie podsuwa żadnego tropu, a przynajmniej ja takowego nie odnalazłam. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejną część i polecić Wam dwie wydane już części cyklu.
Aneta Krasińska
Pragnienia Elżbiety
Wydawnictwo Replika
Warszawa 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Replika.
Juz słyszałam o tej książce i tytuł mam już zapisany...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że druga część nie zawiodła :) Finał wkrótce...
OdpowiedzUsuń