Adam Floriański jest młodym genealogiem z pasją. Zajmuje się tworzeniem drzew genealogicznych dla swoich klientów. Pewnego dnia odwiedza Archiwum Główne Akt Dawnych, gdzie spotyka staruszka, który przegląda materiały z tej samej parafii co on. Adam nie zdaje sobie sprawy z tego, jak to spotkanie zaważy na jego życiu. Starszy pan pospiesznie opuszcza archiwum i zostawia w nim walizkę. Adam zabiera ją ze sobą i postanawia oddać przy najbliższej okazji. Zagląda do środka i znajduje tam stare, wojenne dokumenty i tajemniczy, zaszyfrowany pendrive. Postanawia odnowić kontakty z dawną znajomą informatyczką, Anną, której udaje się obejść zabezpieczenia. Co znajdą na pendrivie?
Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach. Podczas II wojny światowej i obecnie. Poszczególne wątki bardzo zgrabnie przeplatają się ze sobą i nie miałam wrażenia, że autor wymusza przeskoki czasowe na siłę. Nie byłam także zagubiona i dobrze wiedziałam, w którym roku aktualnie się znajduję. Widać, że autor przygotował się do napisania książki, bo moim zdaniem dobrze oddał ducha minionych lat i wierzyłam w to, co działo się podczas II wojny światowej.
Nie można narzekać na nudę. Akcja rozwija się powoli, ale później gna już jak szalona. Zaintrygował mnie wątek tajemniczej walizki należącej do starszego pana. W trakcie lektury chciałam dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Interesował mnie nawet bardziej niż Adam i Anna razem wzięci, choć nie mogę powiedzieć, że zostali oni źle wykreowani. Cieszę się, że Anna nie była damą w opałach, ale była w stanie poradzić sobie z zadaniami, jakimi się podejmowała. Adam urzekł mnie uporem w dążeniu do celu. Oboje kochają to, co robią i poświęcają się w pełni swojej pracy.
Momentami może nużyć dbałość o szczegóły techniczne związane na przykład z wystrojem mieszkania czy opisem trasy, jaką musiał pokonać Adam. Jednak nie widzę w tej powieści więcej rzeczy, do jakich można by się doczepić. Fabuła jest logicznie poprowadzona. Ciąg przyczynowo-skutkowy został zachowany i nie miałam takich momentów, że zastanawiałam się, co właściwie przed chwilą się stało. Bohaterowie są wykreowani tak, że można ich polubić, a ich działania przyciągnęły moją uwagę. To powieść nie tylko dla mieszkańców Dolnego Śląska. To gratka dla wszystkich czytelników, którzy lubią historie, w których teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Jeżeli lubicie opowieści z nutką tajemnicy i akcją, która nie pozwala się nudzić - polecam tę książkę.
Grzegorz Gołębiowski
Cień przeszłości
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Zaintrygowała mnie ta książką. Chciałabym się z nią zapoznać. ;)
OdpowiedzUsuńJestem z Dolnego Śląska, książka tym bardziej mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuń